Siedzę sobie dzisiaj uczciwie w autobusie. Może nie do końca uczciwie bo bez biletu. Wpada kanar z kanarzycą, wyłączają kasowniki i jazda do mnie z plakietkami. Mówię, że nie mam biletu, a ci standardowo dokumenty i te inne. Oczywiście nic nie miałem, a ten że zadzwoni na policję na co ja no to dzwoń jeśli musisz. Nie mam dokumentów więc rób co masz w swoich procedurach, ale ja tu muszę wysiąść. A ten do mnie, nigdzie nie wysiadasz i zastawia mnie ciałem. Myślałem, że mi nerwy łeb rozsadzą. Przytrzymał mnie aż 4 przystanki dalej i dopiero pozwolił wysiąść. Jak tylko wyszliśmy rura i tyle mnie widział.
Czy kanar może mnie tak trzymać w autobusie? To jest zgodne z prawem?