Steaua Bukareszt - Legia Warszawa 1:1 (0:1)
Bramki: Federico Pivaccari 34 - Jakub Kosecki 53
Żółte kartki: Steaua - Mihai Pintilii, Andrei Prepelita; Legia - Dossa Junior, Jakub Rzeźniczak, Michał Żyro, Dusan Kuciak.
Sędzia: Nicola Rizzoli (Włochy).
Widzów: ok. 50 tys.
STEAUA: (1-4-2-3-1): TATARUSANU - GEORGIEVSKI, SZUKAŁA, GARDOS, LATOLEVICI - BOURCEANU, PINTILI - POPA, STANCIU, TANASE - PIOVACARI.
LEGIA: (1-4-2-3-1): KUCIAK - RZEŹNICZAK, JODŁOWIEC, DOSSA JUNIOR, WAWRZYNIAK - VRDOLJAK, FURMAN - KUCHARCZYK, RADOVIĆ, KOSECKI, SAGANOWSKI.
Gdybym miał ten mecz opisać dwoma zdaniami, to napisałbym tak:
Legia zdecydowanie bliżej Ligi Mistrzów. Syndrom pierwszej połowy.
Tak to właśnie z tą Legią jest w kwalifikacjach Ligi Mistrzów, pierwsza połowa jak zwykle nędzna w wykonaniu "Wojskowych". Stracona bramka i praktycznie żadnej inicjatywy w ofensywie, Legia przegrała walkę o środek pola i w konsekwencji musiała się bronić przed szybkimi i zdecydowanymi atakami Steauy. Tak naprawdę to Legii zabrakło zdecydowania i woli walki, Rumuni przystąpili do spotkania bardziej zdeterminowani, chcieli już w pierwszym spotkaniu rozstrzygnąć sprawę awansu i mało brakowało aby im się udało. Drugie wejście na murawę to przemiana Legii, jak zwykle zresztą, to już jakaś tradycja. w 8 minucie piękna akcja i gol Koseckiego, chwilę później drugi bliźniaczy gol Koseckiego. Praktycznie dokładna kopia pierwszego, niestety sędzia odgwizdał spalonego, minimalnego zresztą. Wyglądało na to że tylko czasu trzeba, aby Legia strzeliła kolejne bramki, Rumuni jakoś siedli trochę i już nie byli stroną przeważającą. Niestety jak to często w naszej piłce bywa nie było tego postawienia kropki nad i. W końcówce meczu Steaua znowu przydusiła i tylko Kuciakowi Legia zawdzięcza że nie przegrała tego meczu. Koniec końców mamy remis i to właśnie Legia jest teraz bliżej rozgrywek grupowych niż Steaua. Teraz tylko jeszcze Śląsk mógłby ukąsić Sevillę i chociażby zremisować na wyjeździe, i już jest dobrze. Skrót meczu trochę później, ale na pewno będzie.
Cytat:JAKUB KOSECKI: Nie ma co narzekać. Mamy dobry wynik, przed nami drugie 90 minut w Warszawie, a nawet może więcej. Musimy być przygotowani na walkę ze Steauą. Szanse nadal oceniam pół na pół. Szkoda, że przy moim drugim golu był spalony, ale trudno, nie będę narzekał. Jest nieźle, a hymn Ligi Mistrzów bardzo mi się podoba i chciałbym go słuchać częściej. Teraz rewanż, mam nadzieję, że UEFA zmieni decyzję, bo nasi kibice są fantastyczni i liczymy na ich pomoc.
MIROSLAV RADOVIĆ: Znowu nie za dobrze weszliśmy w mecz, a ja szczególnie, bo przez kwadrans nie było mnie na boisku. Za bardzo szanowaliśmy rywala. Potem było lepiej, a w drugiej połowie udało się wypracować kilka szans na zmianę rezultatu. Przed rewanżem w Warszawie zalecam spokój. Musimy zrobić swoje. Mamy gola strzelonego na wyjeździe, przed meczem w Bukareszcie mówiłem, że to będzie kluczowa sprawa.
JAKUB RZEŹNICZAK: Ostatnio więcej grałem na środku obrony i powiem szczerze, że lepiej się czuję na tej pozycji. Jest nieźle, mamy bramkowy remis na wyjeździe, możemy ze spokojem podchodzić do rewanżu. Zrobiliśmy piąty kroczek do Ligi Mistrzów. Cieszę się, że dorównaliśmy Steaule pod względem przygotowania fizycznego, bo oni są w tym elemencie bardzo dobrzy.
DUŠAN KUCIAK: Nie jestem z siebie w pełni zadowolony, ale ja już tak mam. Szkoda, że nie udało się zachować czystego konta. Nie sądzę, że graliśmy źle przed przerwą. Robiliśmy swoje, staraliśmy się nie stracić bramki. Mamy dobry wynik z pierwszego meczu, ale w rewanżu będzie bardzo ciężko. Poostaramy się sprostać temu zadaniu. Sytuacja z zapalniczkami? Proszę mi wybaczyć, ale nie chcę tego komentować.
IVICA VRDOLJAK: Kiedy straciliśmy bramkę, to się obudziliśmy. Sam to zauważyłem na boisku. Staliśmy się odważniejsi i dzięki temu udało się wyrównać. Mówiłem przed meczem, że będziemy grać bez presji, tej, która towarzyszyła naszym meczom z TNS czy Molde. Chcemy zagrać w Lidze Mistrzów.