Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Opuchlizna nóg
#1
Próba powrotu do zdrowia
[kuracja przeciwopuchliznowa, opisana niezbyt poważną formą treści]

Nie jest to takie proste w wieku 70 lat. A pożyć by się jeszcze chciało, na dodatek w jako takim zdrowiu. Na początku zeszłego roku dopadła mnie opuchlizna nóg, szczególnie w okolicach kostek. Z winy mojego lenistwa - braku potrzebnego dla organizmu człowieka ruchu, w każdym jego okresie życia. Tak orzekł [znajomy]lekarz rodzinny, u którego złożyłem wizytę. Na nic moje tłumaczenia, że przecież schodzę z mojego czwartego piętra - przynajmniej raz dziennie - zrobić zakupy w pobliskim sklepie, przy okazji wyrzucając śmieci. I nie wracam zaraz, bo [też przy okazji] zachodzę do ... baru na piwo. W zależności, kogo w tym barze spotkam, czas tam spędzony nie jest nigdy dookreślony. Na to mój [znajomy] lekarz oświadczył, że sam nie wie, co gorsze - brak ruchu, czy właśnie to przesiadywanie przy... piwie. Doradził więc - jak to konował - długie spacery lub... koszenie trawy zwykłą kosą. A ja - jak to ja - pomyślałem sobie, że podobną czynnością do koszenia trawy kosą, będzie ... poszukiwanie skarbów ukrytych w ziemi, za pomocą wykrywacza metalu. Zamówiłem u wytwórcy [Częstochowa]owo urządzenie, dosyć kosztowne. Po otrzymaniu stosownej przesyłki, wyruszyłem na praktyczną naukę nowego zawodu. Oczywiście wraz z instrukcją obsługi. Obrałem kierunek na pobliskie jezioro Wielimie - największy w okolicy akwen wodny[1865 ha] - do którego mam raptem parę kilometrów. Rozległe plaże, w lecie pełne wylegujących się osób [i oczywiście, zaśmiecone], na wiosnę puste - oczekujące na takich jak ja, łowców skarbów. Uzbrojony w wykrywacz i łopatę [sztychówkę] przystąpiłem niezwłocznie do owych [podobno] "ozdrowieńczych" wg. mnie czynności. Nowa łopata, jak się okazało - produkcji made in China - pierwsza się poddała. Po prostu przy próbie odkopania czegoś tam "piszczącego" w głośniku wykrywacza, "wygła się" pod katem prostym w stosunku do styliska. Niezrażony taką utratą potrzebnego koniecznie narzędzia, powróciłem do miasta i na rynku - jego stoisku z różnymi cudeńkami nie pierwszej młodości - dokonałem zakupu porządnej, pamietającej zapewne jeszcze czasy tubylców przedwojennych, poniemieckiej sztychówki z prawdziwego zdarzenia. Jakiejś takiej, wykonanej z kutej, a nie ze zwykłej blachy. Na drugi dzień odwiedziłem znowu jezioro i teraz już wziąłem się na serio do prac badawczo/archeologicznych, w miejscach wskazanych przez "piszczący" w pewnych sytuacjach wykrywacz. Nic oprócz kapsli po napojach, śledzi od namiotów, paru haczyków wędkarskich i jakichś długich, mocno zardzewiałych i kwadratowych gwoździ nie odnalazłem. Służyły zapewne komuś, jako dawne lub zastępcze śledzie namiotowe. Nabawiłem sie natomiast kolejnych kontuzji, objawiających się tym razem potwornym bólem w całym ciele... Koniec z wykrywaczem. Leży w domu i czeka... nie wiem sam na co... Puchnące coraz częściej nogi nie dawały mi jednak spokoju. Zakupiłem więc już w tym roku kolejny wynalazek, by jeszcze raz spróbować pozbyć się dolegliwości opuchlizny. I tym razem trafiłem w dziesiątkę... Są to kijki do nordic walking, stosowane przy dosyć forsownych marszach po płaskim terenie. Nie mylić z kijkami do nordic trekking. Zasadnicza różnica, jednak pozwalająca nieuczciwym sprzedawcom na "wciskanie" nam tych drugich, jako właśnie prawidłowych. Ja jednak trafiłem na te właściwe, po uprzednim przestudiowaniu różnic za pomocą "wujka Google". Jestem w tym dogodnym położeniu, że Szczecinek w którym mieszkam otoczony jest zewsząd lasami i jeziorami. Mamy tutaj miejskie jezioro Trzesiecko, ze ścieżką rowerowo/biegową wokół niego, liczącą sobie - bagatela - 14 km pełnej trasy. Na trasie tej scieżki są umiejscowione co pewien odcinek "siłownie plenerowe", nieźle wyposażone, z których też w miarę sił korzystam. Przez początkowe dwa tygodnie nie odważyłem się na "zaliczenie" całej trasy, poprzestawałem na skróconej do 8 km [razem - w jedną i drugą stronę]. Lecz już teraz, raz na tydzień "zaliczam" bez najmniejszego problemu tą odległość. A prawie codziennie ten skrócony do 8 km odcinek. Byłem też w lecie nad niedalekim od Szczecinka morzem, zamieszkałem przez dziesięć dni w Gaskach i przez większość tego pobytu, przebywałem trasę Gąski [latarnia] - Sarbinowo [widok z plaży na wieżę kościelną] prawie codziennie, przy samym brzegu morskim. Opuchlizna znikła, jak "ręką odjał" - a co ważniejsze - nie powraca. Ot i cała moja kuracja przeciwopuchliznowa...


PS - jeśli ktoś przeżywał podobne perypetie zdrowotne, bardzo proszę o komentarz, opisujący chociażby w skrócie sposoby leczenia. Szczególnie interesują mnie - lecz już sprawdzone na sobie - zioła wspomagające leczenie.
  Odpowiedz
#2
W miejsce opuchlizny przyłóż liść kapusty i luźno zawiń np. bandażem. najlepiej na noc. ;)
Sukces nigdy nie jest ostateczny. Porażka nigdy nie jest totalna. Liczy się tylko odwaga. 
Strona z tapetami na pulpit - polecam
  Odpowiedz
#3
Opuchlizna to może być znak, że na coś chorujemy.
  Odpowiedz
#4
Opuchlizna najczęściej oznacza problemy z nerkami.
  Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości