Ok, sam rejestr moim zdaniem jest spoko, bo to może w pewnym stopniu napiętnować takie osoby. Ale teraz wyobraźcie sobie, że na ulicy mieszkają trzy takie same osoby, które noszą to samo nazwisko. Do tego na mapie pokazane jest, że akurat ta ulica znajduje się w obszarze "zagrożonym". Zastanawiam się, jak PiS zamierza rozwiązać ten problem, bo z pewnością mogą tu cierpieć ludzie, którzy są Bogu ducha winni. Dodatkowo, to powoduje jeszcze jeden problem, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy małżeństwo z dzieckiem np. w wieku przedszkolnym kupuje mieszkanie, czy dom w takiej okolicy. Z kolei w tych "czystych" obszarach ceny mogą być windowane w górę przez rzekome bezpieczeństwo.
Co ogólnie myślicie o tym pomyśle? Czy to ma prawo zdać egzamin i pozytywnie wpłynąć na bezpieczeństwo dzieci, a przy okazji nie nakręcać spirali strachu? No i pozostaje jeszcze kwestia samosądów i linczów.



Więc stworzenie takiego rejestru, czy bazy danych nie jest żadnym dziwactwem. Ogólnie ustawa zakłada chyba dwa rejestry. Jeden z pełnymi danymi osobowymi, czyli imię, nazwisko, numer pesel, adres. Ten ma być dostępny dla służb mundurowych i pozostałych organów. Natomiast w drugim miałoby znaleźć się imię, nazwisko i chyba zdjęcie takiej osoby (to ostatnie trzeba zweryfikować).

![[Obrazek: Y3AbJ8Z.jpg]](https://i.imgur.com/Y3AbJ8Z.jpg)