Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!
Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!
Największa walka w historii boksu w Polce, to i pieniądze muszą być imponujące. I takie są. Za pobicie się z Witalijem Kliczką (40 l.) Tomasz Adamek (35 l.) zarobie grube miliony. Dokładnie nikt nie chce powiedzieć, ile dostanie "Góral" za sobotnią walkę we Wrocławiu. O tym już krążą legendy. Mówi się o 10 milionach złotych. Z pewnością będzie nie mniej. Wszystko zależy od przychodów z gali. O zapiski w kontraktach toczono walki już od dawna. Menedżerowie Kliczki chcieli, żeby Adamek dostał milion dolarów. Milion i do widzenia. Potem łaskawie zgodzili się na dwa i nawet trzy. Ekipie Polaka to się nie spodobało i menedżerowie wynegocjowali udział procentowy, czyli odsetek od wszystkich pieniędzy, jakie wygeneruje gala. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, będzie to nawet 15 milionów dolarów, z czego 1/3 dla naszego pięściarza.
O takich pieniądzach Andrzej Gołota (43 l.) czy Dariusz Michalczewski (43 l.) mogli co najwyżej pomarzyć...
10.09.2011, 18:30 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.09.2011, 18:38 przez maro..)
Nic dziwnego ze nikt nie mówi o dokładnej sumy, nawet pomijając udział procentowy. Po prostu maja to w kontraktach.
Jednocześnie prysł mit o tym jak to z Kliczkami nie można się dogadać, okazuje się ze można. Z drugiej strony mitu nigdy właściwie nie było – nakręcił go David Haye unikając tej walki jak ognia, podając coraz to nowe przyczyny, i tworząc mity o polityce finansowej braci.
Pana Andrzeja nigdy nie lubiłem, z paru powodów. Były gangster, zawsze przeciętny bokser, idiota wreszcie. Skąd się wziął ten idiota? Nie mam nic do gangsterów jako takich (wręcz podziwiam tych stojących na szczycie, bo tacy maja ponadprzeciętną inteligencje, choć tez nie zawsze), ale do kretynów którzy zbierają haracze po bazarach zastraszając ludzi o 50 lat starszych... Nigdy nie będę miał dla takich choćby grama szacunku lub podziwu. Dodatkowo ten kretyn, gdy już zerwał z zastraszaniem staruszków, rozrabiał gdzie mógł, i ile mógł. Narozrabiał w Polsce, to uciekł do USA, w Polsce dostał „kwit” od kryptokomunisty, i obecnego socjalisty Kwaśniewskiego, to narozrabiał w stanach, gdy stamtąd wrócił, znowu sobie prze**** w Polsce, krotko mówiąc to niereformowalny kretyn.
Jak już mówiłem, to był przeciętny bokser, który największe triumfy miał podczas kariery amatorskiej. W karierze profesjonalnej, mimo kilku walk o pas (walki o poważne pasy dostawał nie z powodu rankingu czy umiejętności, jego przeciwnicy chcieli odwlec stratę pasa), nic nie zwojował. Nie mowie ze był slaby, po prostu był przeciętny – niczym się nie wyróżniał z szeregu bokserów o podobnych gabarytach fizycznych. Tak więc nie rozumiem jego fenomenu, jego fanów, ani nie dziwie się ze mógł wyłącznie pomarzyć o grubszej kasie w tym sporcie.
Z Michalczewskim to była zupełnie inna sprawa. To naprawdę wybitny bokser, z dużymi osiągnięciami. Nie będę się już rozpisywał na temat jego anchviementow, na Adasia się tak rozpisałem, bo go nie lubię, i nigdy nie lubiłem. Jednak mamy tu mówić o kasie, Michalczewski nie mógł zarabiać takiego szmalu... Od zarania dziejów w boksie jest tak ze to waga ciężka zbiera największe profity, pomijając oczywiście „wielopasowe ewenementy” jak Manny Pacman czy Mayweather Junior. Dariusz będąc w kategorii półciężkiej nie mógł liczyć na taka kasę, i nie liczył, dlatego użycie go w tym zestawieniu jest trochę nietrafne ;d
EDIT: Gdyby ktoś z nadpobudliwej administracji/moderacji chciał wlepić warna za użycie wielokrotnie słowa „kretyn” bądź „idiota” to nie krepować się. Jednak radze się przyzwyczaić, bo choć staram się nie przeklinać, to z nazywania cech/ludzi/rzeczy po imieniu nie zrezygnuje.