W Bydgoszczy i Nakle doszło do protestów pracowników Biedronki. Jedna z pracownic przyznała, że podczas tygodniowego remontu sklepu zmuszona była spać i myć się na jego terenie - donosi TOK FM
Wyzysk i złe warunki - to zdaniem pracowników Biedronki w Bydgoszczy i Nakle - powód ich protestu. Handlowcy domagali się m.in. poprawy bezpieczeństwa i podwyżek.
Wśród zarzutów stawianych pracodawcy pojawiły się: nadgodziny - 16 godzin i więcej pracy, dźwiganie towarów ponad normę, nocne inwentaryzacje. Najbardziej szokujące są jednak wyznania byłej pracownicy sklepu
- Mycie podłóg szczoteczkami do zębów, żeby się świeciły. To było polecenie odgórne, trzeba było pod koszami wyszorować podłogę szczoteczką, bo była kontrola, wtedy wszystko musiało błyszczeć. Co jakiś czas przyjeżdżali właściciele z Portugalii i sprawdzali czystość - zwierzyła się dziennikarzom TOK FM pani Basia, która opowiedział jeszcze o 48 godzinach spędzonych w pracy i remoncie przeprowadzonym przez pracowników.
To właśnie podczas remontu kobieta była zmuszona do przebywania w Biedronce przez cały tydzień. Nie było przy tym możliwości powrotu do domu, chociażby na noc. Pani Basia twierdzi, że była zmuszona myć się, jeść i spać na terenie sklepu. Za niezgodzenie się na taką pracę groziła utrata posady.
- 14 kwietnia związkowcy wyślą petycję do UEFA o wykluczenie właściciela Biedronki - Jeronimo Martins Dystrybucja - ze sponsoringu EURO 2012 - tłumaczył na antenie TOK FM Jacek Siekierski, pełnomocnik Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80"
fakt.pl