Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Wyłudzanie kredytów - zabezpieczenia
#1
Cześć

Zupełnie przypadkiem bez związku z aktualną sytuacją w naszym pięknym kraju nad Wisłą, a już tym bardziej  bez związku z faktem pomysłu wysyłania danych osobowych "tam i nazad" za pośrednictwem jednej ze spółek skarbu państwa zaczęłam się zastanawiać nad możliwościami zabezpieczenia się przed złymi ludźmi chcącym zrobić mi niespodziankę w postaci chwilówki.

Gdyby dziwnym zbiegiem okoliczności okazało się że nie tylko ja zaczęłam odczuwać pewien niepokój, poniżej kilka haseł które warto wpisać w przeglądarkę:
  •  BIK, czyli Biuro Informacji Kredytowej - instytucja (przedsiębiorstwo) założona przez banki w celu gromadzenia informacji o naszych zobowiązaniach finansowych. To stąd bank wie czy jesteście dobrym kredytobiorcą spłacającym raty w terminie, czy też nie. Tu piszecie swoją historię kredytową.
  • KRD, czyli Krajowy Rejestr Długów -  jak sama nazwa wskazuje: czarna lista osób niespłacających. Do rejestru można zostać zgłoszonym przez uprawnione podmioty (gminy, przedsiębiorstwa) już przy długu 200 zł (a przynajmniej tak twierdzi wikipedia)

Obydwie z wymienionych powyżej organizacji chętnie dzielą się swoimi zasobami - oczywiście za pewną opłatą i po potwierdzeniu swojej (o ironio, poprzez m.in wysłanie skanu dowodu...). Dlaczego dobrze o tym wiedzieć? Po zaginięciu dowodu lub przy odmowie udzielenia kredytu może warto sprawdzić czy nie rośnie nam gdzieś nie nasz dług. Do tego większość banków sprawdza w BIK potencjalnych kredytobiorców, informację o takim sprawdzeniu można dostać SMSowo/mailowo. Taki SMS w momencie kiedy nie ubiegamy się o kredyt powinien dać do myślenia (czy może ktoś właśnie ubiega się o kredyt w naszym imieniu). Jednak każdy chyba widział plakaty "chwilówki bez BIK" - co wtedy? Chwilówkodawcy mogą sprawdzić jeszcze KRD. Tak, KRD również oferuje możliwość monitorowania operacji z użyciem naszego numeru PESEL i informowania nas o dopisaniu do rejestru (z tego co sprawdziłam wychodzi drożej niż BIK).

Spokojny sen kosztuje około 41 zł miesięcznie (173 zł rocznie). Dużo, niedużo każdy musi ocenić sam. Przykre że "domyślnie" nie jesteśmy chronieni przed oszustami.


Boicie się o swoje dane? Korzystacie z którejś z usług? A może u kogoś zadziałało i uchroniło przed nieszczęściem?
[Obrazek: Polska_Flaga.gif] Staram się pisać poprawnie
  Odpowiedz
#2
Umiarkowanie boję się o swoje dane, zwłaszcza w świecie wszechobecnych smartfonów- w zasadzie nie korzystam z płatności za ich pomocą a płatności zbliżeniowe mam zablokowane. Generalnie bardzo nie lubię też podawania danych w sieci i dosyć skrupulatnie sprawdzam, kto i jak będzie je przetwarzał. Zastanawiam się nad KRD, chociaż myślę, że oszuści i tak zawsze znajdą inną opcję.
  Odpowiedz
#3
A ja mam to wszystko gdzieś. Płatności kartą i zbliżeniowe można reklamować, nawet jak się zgubiło kartę i ktoś nią zapłacił.

Jeśli chodzi o kredyty, to na świecie niestety nadal mamy prymitywne formy identyfikacji w czasach nieomylnych skanerów biometrycznych i sztucznej inteligencji nadal używamy dokumentów i podpisu... Zamiast płacić za raporty, które nie dają żadnej, absolutnie żadnej gwarancji lepiej zastanowić się nad działaniami, które pozwolą załatać dziurawe prawo pozwalające na taki proceder. Już zdrowszy jest protest, czy petycja niż wywalanie kaski w błotko.

Moim zdanie zawsze, bez względu na wszystko, to kredytodawca powinien udowodnić, że zaciągnąłem kredyt gdy wyślę pismo do stosownego urzędu, że nie zaciągałem takowego, bo to nie ja zostałem oszukany i nie ja jestem ofiarą. Winę w takich sytuacjach ponosi wyłącznie nieodpowiedzialny kredytodawca, który udzielił kredytu i jedyne co ma za dowód to jakiś, dane osobowe z formularza, ale żadnego mnie na nagraniu w placówce nie ma, bo było przez Internet :D. Na tym powinna się sprawa zamykać, a problem spadać na kredytobiorcę.

https://niebezpiecznik.pl/post/ktos-wzia...prawdziwa/
  Odpowiedz
#4
Domniemanie niewinności w tym przypadku może być bardzo obosieczne. Z jednej strony poszkodowany może założyć że jeżeli stan faktyczny (fakt niewzięcia pożyczki) mu sprzyja to nie ma się czego obawiać bo przecież prawda wyjdzie na jaw. Z drugiej strony siedzi kredytodawca "zakładający" że skoro ktoś wylegitymował się pewnymi danymi osobowymi to wzięła pożyczkę i ma ją spłacić a jeżeli coś jej nie pasuje to niech udowodni.

Nie napisałam nigdzie że raporty dają jakąś gwarancję. Ale informacja że ktoś weryfikuje naszą zdolność kredytową (czy to w BIK czy KRD czy gdziekolwiek indziej) pchnie nas do działania (ot chociażby zastrzeżenie dowodu czy poszukanie informacji kto się pod nas podszywa) które w efekcie może zmniejszyć ryzyko kolejnych pożyczek i zamiast 10 000 długu w 5 instytucjach będziemy mieli 3 tys w jednej, zawsze to mniej prostowania później, mniej nerwów... Ale masz rację - weryfikacja powinna być skuteczniejsza, odpowiedzialność na pożyczkodawcach większa a jako obywatel nie powinnam się zastanawiać między BIK, KRD czy prewencyjnym zastrzeżeniem dowodu...
[Obrazek: Polska_Flaga.gif] Staram się pisać poprawnie
  Odpowiedz
#5
Dokładnie. Niestety państwa funkcjonują tak, że podatki płaci każdy, ale jak przychodzą problemy, to obywatel musi zatrudniać prawników, to obywatel musi zadbać sam o siebie i żyć w strachu do momentu wyjaśnienia sprawy. To jest największa dziura systemu, a składa się na to cała biurokracja i przeterminowane prawo. W sumie problem można naprawić w jednym prostym prawem. Normalny człowiek nie ubiega się o kredyt codziennie, a zwykle raz na kilka lat. Zamiast zastrzegać zgubione dokumenty, czy załatwiać stos formalności już po fakcie, opcja powinna być jedna. Zastrzegam sobie możliwość wzięcia kredytu aplikacją bankową w dowolnym momencie i mogę go odblokować powiedzmy raz na miesiąc po zablokowaniu udając się do swojego banku albo do urzędu wyłącznie osobiście, uśmiech do kamery, dokument do weryfikacji, uśmiech do Pani i gotowe. Żaden podmiot nie ma prawa udzielenia kredytu jeśli jestem zastrzeżony. Sprawa zamknięta, każdy może spać spokojnie.

Najwyraźniej te wszystkie BIKI, KRD itd są tej biurokracji na rękę.
  Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości