Hmm to tak : najpierw kwestia prawna:
Podstawowe pojęcia:
W Polskich przepisach prawnych nie występują takie pojęcie, jak "skarb", mamy za to:
1) Znaleziska i wykopaliska archeologiczne:
Przepisy uprawniają ministra kultury i sztuki do przyznania znalazcy dyplomu lub nagrody pieniężnej, której górna granica wynosi dwudziestopięciokrotność średniego wynagrodzenia w sferze przemysłowej.
2) Przedmioty ukryte i poszukiwane:
Umowa podpisywana po przeprowadzeniu negocjacji na podstawie artykułu 189 kodeksu cywilnego; wynagrodzenie nie jest limitowane, a przy wysokich kwotach może być ustalona górna granica. Artykuł 189 kodeksu cywilnego glosi: Jeśli rzecz mającą znaczną wartość materialną czy wartość naukową lub artystyczną została znaleziona, w takich okolicznościach, że poszukiwanie właściciela byłoby oczywiście bezcelowe, znalazca obowiązany jest oddać rzecz właściwemu organowi państwowemu. Rzecz znaleziona staje się własnością państwa, a znalazcy nalezy się odpowiednie wynagrodzenie.
3) Przedmioty współczesne:
Zazwyczaj o niewielkiej wartości - zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego poszukiwacz może za ich zwrot żądać od właściciela tak zwanego znaleźnego, wynoszącego dziesięć procent wartości.
Wiem, że znaleziska typu monety, wystawiane na aukcjach są częstym powodem wizyt policji w domu wystawcy
Słyszałem też o problemach ze strażą miejską i policją, które mieli poszukiwacze przeczesujący z wykrywaczami niektóre z polskich plaż. Najważniejsze jeśli ktoś pyta czego szukasz - odpowiadasz ZŁOMU !!! na każde inne poszukiwania powinieneś mieć koncesję konserwatora zabytków - a do tego nie ma aktów wykonawczych, nie ma więc koncesji
Jeśli chodzi o sprzęt ... powiem tak najtańsze i najprostsze to wykrywacze typu PI ( PULSE INDUCTION) - nie mają niestety dyskryminacji czyli rozróżnienia metali - diamagnetyku ( kolorowych ) od ferromagnetyku ( żelaznych?) wadą tych urządzeń jest ogromna prądożerność i naprawdę spora męczarnia w "zaśmieconym" terenie, pokazują wszystko i na polu gdzie rozerwał się kartacz można jobla dostać
Co mają fajnego - bez względu na zmiany rodzaju gruntu utrzymują jednakową głębokość pracy i nie wymagają częstych regulacji - generalnie - jeśli na militaria - git.
Drugi rodzaj VLF ( Very Low Frequency) te to cudeńka, możliwość ustawienia rodzaju metalu, którego poszukujesz, sygnałów, błysków, długo działające baterie... ale niewielki zasięg - pamiętaj im większa sonda - to okrągłe na dole - tym lepsze osiągi, i są bardzo czułe na zmiany gruntu ( np. piach w glinę, często trzeba je przestrajać).
PI kupisz spokojnie za 300 złotych, VLF - dobry to co najmniej 1000 - nie kupuj chińszczyzny. Hmm z grubsza tyle... ostatni aspekt - gdzie zacząć poszukiwania - w bibliotece