Niestety muszę się z Kubą tym razem zgodzić. To co napisałeś nie ma praktycznie nic wspólnego z wiarą w Boga i faktycznie podchodzi pod pranie mózgu. Pamiętaj, że posiadanie dzieci to kwestia planów. Jeśli ktoś unika zapłodnienia, to robi to dla siebie, innych i nikomu w ten sposób nie szkodzi, chyba, że ma już problemy z partnerem lub partnerką która tego chce, ale to już kwestia indywidualna. Masturbacja też nie szkodzi innym, a nawet wpływa pozytywnie na nasienie i z tego co wiem, jest częstą formą leczenia przedwczesnego wytrysku. Nikomu w ten sposób się nie szkodzi, a już na pewno nie sobie, więc zastanawianie się nad tym czy plemnik ma duszę itd, jest kompletnie bez sensu. Jeśli chcesz zjeść loda, bo masz wielką ochotę, czujesz pokusę, to przecież jak jej ulegniesz, nie ma w tym nic złego. Jesteśmy ludźmi do cholery, nie da się poznać wszystkiego, wiec wiara nie ma z tym nic wspólnego! Jeśli faktycznie czujesz się z czymś źle, jedzenie lodów nałogowo narusza twoje sumienie, to starasz się to zwalczyć, ale tylko jak jest Ci lub otoczeniu z tym źle. W przeciwnym wypadku Carpe Diem k**** mać!
Podpowiem Ci Paweł moją ulubioną filozofię na której bazuje moją wiara w Boga, bo nie ukrywam i nie wstydzę się tego, że wierzę mimo głębokiego zainteresowania nauką itd. Może przykład trochę z dvpy, ale klarownie podkreśla twoją odpowiedzialność przed dobrym Bogiem, jeśli takowy istnieje.
Na ulicy podejdzie do Ciebie klaun i pokazuje Ci czerwony guzik, prosi żebyś go wcisnął, a wtedy stanie się coś strasznego, diabelnie szydząc wniebogłosy.

Zadowolony i zaskoczony nie dajesz wiary i wciskasz guzik wysadzając w powietrze szkołę do której szedłeś i zabijając setki osób. Jaką odpowiedzialność ponosisz zza to? Żadną, bo nie byłeś świadomy tego, co mogło się stać, mimo niewielkich wątpliwości. Nie mogłeś poznać prawdy, kościół to taki klaun, który często się kompromituje i sam ma w sobie złych i głupich ludzi. Masz więc prawo do wątpliwości, co do spraw niejasnych, a od reszty masz sumienie.
Tak samo jest z każdą religią. Jesteś Ty i są ludzie którzy mówią Ci co jest złe, a co dobre. Nie masz obowiązku dawać im wiary, wierzyć na słowo. Masz prawo postępować inaczej niż Ci nakazują i masz prawo stwierdzić ze słusznością, że jeśli coś nie szkodzi Tobie i otoczeniu, to nie jest to ani "szatańska pokusą", ani grzechem, czy złem. Masz prawo pojąć na błędzie, że coś jest złe, chyba, że klarownie i jednoznacznie jesteś świadom, że twój czyn jest ryzykowny w stosunku do Ciebie lub otoczenia, bo w takim wypadku ponosisz pełną odpowiedzialność. Nie stwierdzono przypadku, w którym antykoncepcja, czy masturbacja komuś zaszkodziła, jeśli robił to rozważnie i we właściwy sposób. Nie jesteś czegoś pewien, pytasz starszych, sprawdzasz w internecie i wiesz, czy możesz tak postąpić, czy raczej przyniesie to konsekwencje. Jeśli uznasz, że argumenty tych osób są bezpodstawne, bo np. ktoś Ci mówi, że Bóg się będzie gniewał, albo kaktus Ci na tyłku wyrośnie, to masz też prawo to podważyć i jednak postąpić tak jak planowałeś. W razie błędu, drugi raz postarasz się tego nie robić, bo będziesz miał dowód w postaci kaktusa na pośladku.

Oczywiście wszystko w przenośni, aby było uniwersalnie.
Dla mnie to kwestia tak jasna jak słońce i nie ma się tu co doszukiwać rzeczy, których nie możesz jednoznacznie stwierdzić. Bóg dał Ci ręce, nogi, kuśkę i wcale nie kazał nikomu żyć tak, aby być nieszczęśliwym. Jeśli w Niego wierzysz, to kieruj się rozsądkiem i sumieniem, a nie nakazami kościoła, bo go tworzy człowiek (powtarzam po raz n'ty).
da Vinci napisał(a):Czasem zastanawiam się, skąd u młodych ludzi biorą się aż tak poronione przekonania...
Kuba, odpowiedziałeś sobie sam:
da Vinci napisał(a):Starszym pokoleniom się nie dziwie, przeszli straszne pranie mózgu...
Efekt domino...
Swoboda zależy od wychowania, charakteru, temperamentu, woli działania, a nawet pewnych cech dziedziczonych i głównie od otoczenia (rodzice, koledzy oraz ogólnie pokolenia wstecz, o węższym wachlarzu poznania, tworzą w nas ograniczone lub wyimaginowane postrzeganie). Indywidualiści nie dają się przekonać tak łatwo, najczęściej w okresie ogólnego dojrzewania (nie mylić z płciowym) i młodzieńczego buntu, odcinają się od wpływu rodziców, zmieniają poglądy. Ci najsilniejsi również odcinają się od wpływu otoczenia, ale połowę zawdzięcza się wykształconej i po części naturalnej żądzy poznania u ludzi ciekawych świata, książki, filmy, internet, autorytety, inni ludzie. Czasami to też kwestia zwykłej ignorancji, dzięki której ludzie nie zastanawiają się nad niczym, bo im na tym nie zależy, żyjąc tak jak im pasuje. Temat rzeka, dział psychologii, można debatować i wysuwać całe tomy wniosków.