11.05.2013, 15:53
Myślę że większość osób kojarzy biblijną Sodomę i Gomorę (jeśli nie- Wikipedia). Pewien wykładowca przeprowadza na grupie studentów (humanistów) następujący test: znajdźcie 10 książek, które wszyscy przeczytaliście. Ani razu test nie wypadł pozytywnie. Wczoraj na szesnastoosobowej grupie na rozszerzeniu z polskiego nauczyciel przeprowadził dokładnie ten sam test. Znaleźliśmy dwie pozycje: ,,Dzieci z Bullerbyn" i ,,O psie, który jeździł koleją". Owszem były sytuacje, kiedy danej książki nie czytała jedna, dwie osoby.
Szczerze mówiąc- nie zaskoczył mnie ten wynik.
Chcę wierzyć, że jest to spowodowane tym, że po prostu czytamy różne książki, że biblioteki i księgarnie pękają w szwach od dostępnych pozycji i każdy czyta coś innego.
Co o tym sądzicie? Czy w grupie Waszych znajomych, Waszej klasy itp. test wypadłby lepiej?
Spotkałam się z definicją kultury, która powstała na początku dwudziestego wieku (o ile dobrze pamiętam): Kultura to sto książek, które każdy przeczytał (mam nadzieję, że nie przekręciłam). Jak się to ma do powyższego testu? Można powiedzieć, że mamy inne czasy, teraz ludzie oglądają filmy, słuchają muzyki (znaleźliśmy 10 filmów pełnometrażowych, które widział każdy z 16-osobowej grupy; były to głównie bajki...).
Szczerze mówiąc- nie zaskoczył mnie ten wynik.
Chcę wierzyć, że jest to spowodowane tym, że po prostu czytamy różne książki, że biblioteki i księgarnie pękają w szwach od dostępnych pozycji i każdy czyta coś innego.
Co o tym sądzicie? Czy w grupie Waszych znajomych, Waszej klasy itp. test wypadłby lepiej?
Spotkałam się z definicją kultury, która powstała na początku dwudziestego wieku (o ile dobrze pamiętam): Kultura to sto książek, które każdy przeczytał (mam nadzieję, że nie przekręciłam). Jak się to ma do powyższego testu? Można powiedzieć, że mamy inne czasy, teraz ludzie oglądają filmy, słuchają muzyki (znaleźliśmy 10 filmów pełnometrażowych, które widział każdy z 16-osobowej grupy; były to głównie bajki...).