Powiadacie, 50 godzin w ciągu miesiąca? To chyba tylko u mnie taki rygor.
W mojej szkole, uczeń po przekroczeniu 30 godzin w ciągu roku może cieszyć się nagannym zachowaniem. Jeśli nadal będzie opuszczał to były przypadki, że owy delikwent został wyrzucony.
50 godzin miesięcznie to rzeczywiście na wiele możecie sobie pozwalać.
Nie pamiętam ile było można opuścić godzin, kiedy chodziłem do szkoły, ale limit był mały. Zawsze miałem opuszczone strasznie dużo godzin i przed nagannym ratował mnie tylko fakt, że byłem przewodniczącym szkoły
Śmiechu warte, często mnie nie było, ale kontakt z nauczycielami i dyrekcją miałem wzorowy
...no a zachowanie zawsze BD, mimo że godzin opuszczonych bywało ponad 200...
Buhay napisał(a):Zawsze miałem opuszczone strasznie dużo godzin i przed nagannym ratował mnie tylko fakt, że byłem przewodniczącym szkoły
To jakim cudem zostałeś przewodniczącym?,mimo że chodziłem co dziennie prawie do szkoły,parę miałem nie obecności,zero spóźnień to tak mnie nie wybrali bo powiedzieli mi, że mam zachowanie poprawne.Pewnie poznajomości Buhay zostałeś
Ty miałeś zachowanie BD ja poprawne, ciebie wybrali na przewodniczącego szkoły a mnie nie
Tzn, małe sprostowanie. Nie chodziłem do byle jakiej szkoły. Technikum, w którym się uczyłem, to ZSS w Kaliszu - najlepsza szkoła samochodowa w kraju (podczas mojej kadencji kilka razy z rzędu). Pamiętam, że rygor był również niemały, ale ja osobiście faktycznie miałem z górki. Byłem na logistyce, a moją klasę pod wychowawstwem miała największa szycha w szkole - profesor Lidia Karolczak, która uczyła jeszcze samego dyrektora. Jej klasa zawsze musiała być najlepsza w szkole, takie miała ambicje. Klasa się mnie słuchała, więc wybrała mnie ona na przewodniczącego. Logiczne było, że później zostanę też przewodniczącym szkoły, jako głowa jej klasy. Ogólnie było mi to strasznie na rękę, co widać po różnicy oceny z zachowania i liczbie opuszczonych godzin, ale wtedy nie cieszyłem się z tego tak bardzo. Urwanie głowy miałem na tym stanowisku, ale przynajmniej wszystko chodziło jak w zegarku. Teraz miło wspominam ten czas... Muszę właśnie odwiedzić kiedyś to całe towarzystwo i znaleźć adres do mojej kochanej profesor Karolczak, która dziś już na pewno nie pracuje
Oj, to była kosa, ale co ją dobrze wspominam... No a matura za to poszła jak z płatka.
Z czego zdawałeś maturę i na jakim kierunku byłeś?,jak można zapytać
Bo jestem ciekawy,jak ci poszło,bo ja za trzy lata też będę podchodził do matury i trochę się boje,to wolę się ciebie zapytać,czy było trudno zdawać,trudne pytania były na maturze.
Jak byś mógł mi napisać tutaj jak ci poszła matura?
U nas rodzice muszą pisać nam usprawiedliwienia :/
Głupota, ludzie dorośli, a nie mogą sie usprawiedliwić.
U mnie było inaczej zamiast rodzice pisać dziecku usprawiedliwienia,to szło się do koleżanki z klasy i mówiło się jej,czego i z jakiego powodu mam napisać usprawiedliwienie.Wtedy dawało się buziaka za podziękowanie,nauczyciele moi nawet nie wiedzieli że usprawiedliwienie zostało nie napisane przez rodziców a przede wszystkim podrobiony podpis był rodzica.
Dodatkowy zdawałem z Geografii, poza tym standard, w tym nawet matma
Wszystko miałem nieźle, Ustne po 80/90%, tylko najsłabiej miałem właśnie matematykę, niespełna 60% z tego co pamiętam, ale to też przekręt poszedł... Jechało się na ściągach, aż huczało, a później wyszło, że ktoś się rypnął