06.02.2015, 00:05
Problem rasizmu w teraźniejszym świecie jest nieco inny niż kilkadziesiąt, a tym bardziej kilkaset lat temu. Jak powszechnie wiadomo, rasizm to dyskryminacja ludzi wynikająca z przekonania o wyższości pewnych ras nad innymi. W tej dyskusji chciałem się skupić wyłącznie na relacjach osób czarnoskórych z białymi. Mam na myśli, to, że ogólnie przypisuje się rasizm sytuacjom wynikającym z konfrontacji ludzi o odmiennych kolorach skóry, czy pochodzeniu, na który ma wpływ choćby wygląd zewnętrzny, jednak my kojarzymy rasizm głównie z konfrontacji właśnie ludzi białych z czarnoskórymi.
Teraz przejdę do sedna. Otóż obserwuje się, że choć niegdyś rasizm górował głównie w śród białych, to jednak dziś historia zachowuje się głównie w pamięci grupy osób dyskryminowanych w przeszłości, a mam na myśli ludzi czarnoskórych. Dzisiaj ludzie czarnoskórzy mają wielki problem z odróżnieniem dyskryminacji związanej z ich kolorem skóry od najzwyklejszej i typowej dyskryminacji, bądź stygmstyzacji językowej. Otóż reasumując jeśli nazwę "świnią" osobę o identycznym kolorze skóry, to zostanie to odebrane jako obraza, czy dokuczanie, jeśli natomiast to samo zrobię w stosunku do osoby czarnoskórej, gdy kolor skóry nie ma dla mnie znaczenia, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że zostanie to odebrane jako przejaw rasizmu. Oczywiście to tylko nieskładny przykład. Uważam jednak, że istnieje spore nieporozumienie we współczesnym świecie na tle relacji ludzi czarnoskórych i białymi.
Wiele tych problemów rozwiązuje dystans do siebie. Wiadomo, że jak w luźnym żarcie towarzyskim jakiś czarnoskóry znajomy nazwałby mnie "białaskiem" to przecież jako człowiek, który nie jest rasistą zareaguję luźno nie przypisując temu podtekstu rasistowskiego, ponieważ jako osoba świadoma pewnych stygmatyzacji, wiem, że pewien slang, czy charakter wypowiedzi często jest objawem stygmatyzacji społecznej, czyli przyjęcia pewnych cech i skłonności z otoczenia w którym tych przyzwyczajeń nabywamy i nie powinien być z góry traktowany na poważnie.
Zauważyłem że niektóre znane gwiazdy filmowe o ciemnym kolorze skóry odgrywają np. w komediach sceny, które wyraźnie pokazują, że dystans do wspomnianych wcześniej stygmatyzacji jest przez nich promowany. Oni nie są rasistami i też bawią ich "żarty o czarnych", bo wiedzą, że to wcale nie musi być "rasistowskie". Obecnie jesteśmy na etapie krytycznej konfrontacji mimo gwałtownego spadku liczby rasistów od ostatnich dziesięcioleci w wyniku wielu kampanii antyrasistowskich i polityki, która wniosła w świat słuszne przekonanie, że rasizm jest zły. Zdarzają się sytuacje w których osoba czarnoskóra reaguje wyjątkową agresją na choćby zwrócenie uwagi na jakąś nieprawidłowość przez białego, co jest odbierane jako zaczepka na tle rasistowskim. Są też tacy którzy przypisują rasizm zwolnieniu z pracy i innym podobnym sytuacjom praktycznie z góry.
Chciałbym podyskutować na temat problemu reakcji osób czarnoskórych na niewinne sytuacje, którym często przypisują charakter rasistowski całkowicie niesłusznie. Czy uważacie podobnie jak ja, że taki problem jest obecnie zbyt powszechny i należy z nim walczyć, czy może uważacie, to za rasistowskie z mojej strony, że uważam, iż ten problem występuje głównie u czarnoskórych? Jak to jest?
Zapraszam do dyskusji.