E.S. Posthumus - Moonlight Sonata...
https://www.youtube.com/watch?v=SSPQNOLYUJk
O, biała pełnio księżycowej łaski!
Tajny przypływie wezbranego ducha!
O, nocy czysta! O, gwiazd święte blaski!
O, duszo! Wieczność nas słucha!
Patrzę na bladej nocy srebrny kwiat,
Na nieb mistyczną, księżycową różę,
Która rozkwita w zenitu lazurze,
Błogie siwe światło zalewając na świat
I biorąc bezmiar w wszechmocne władanie
Czarodziejskiego spokoju...
Patrzę w błękitów bezdenne otchłanie.
Drżące iskrami rzadkiego gwiazd roju,
Co lśnią jak marzeń klejnoty zaklęte
I chociaż czuwam i sen mnie nie mami,
Jest mi, jak gdybym miał oczy zamknięte
I widział wszystko we śnie pod powiekami...
A z źródła nocy srebrnej,
Z nieskalanego, wysokiego zdroju,
Z białej krynicy miesiąca.
Spływa kojący lek podniebny
Na serce, które gorąca,
Dotyka tęsknota
Przepala ogniem i męką żywota
Otchłań dobroci,
Miłosierdzia morze,
Bezdeń najtkliwszej litości
Spływa pociechą miłościwej łaski
Na łąki pełne jaskrów i stokroci,
Na puste drogi, ścieżki i bezdroże.
Gdzie z trzodą chodzą ludzie sercem prości -
Zlewa się światłem miesięcznej sonaty
Na wiejskie sady i uśpione chaty,
Płynie po łanach żyta i pszenicy
I po ugorach w oparów mgławicy,
Srebrzy wierzb kępy i nadrzeczne piaski
I zmienia strugi w błyszczące przepaski...
Las się odsunął aż po widnokręgi,
Ażeby bliżej być nieskończoności,
Co czarem swojej urocznej potęgi
Przestwór zogromnia tak i wyolbrzymia
Że niknie topól aleja pielgrzymia,
Czoło kościoła małość swą poczuło
I ziemia ściele się kornie i nisko,
Jak opuszczone, drobne kretowisko,
Pod nieskończoną milczenia kopułą.
Nieogarniona, rozmodlona cisza.
Która w bezkresy rozszerza niebiosa,
Świątyni mocy blada przeorysza,
W perłowej rosie kroczy niema, bosa...
Trawa u stóp jej pokłonem się wełni,
A ona w płaszcza gwiezdnego całunie
Idzie i w dłoni dzierżąc hostię pełni,
Daje tęsknocie wieczności komunię...
O, czarodziejskie harfy nocy letniej!
O, srebrnej ciszy tajemnicze lutnie!
Zaczarowany dźwięku wietrznej fletni,
Która w wiklinach na sen ścicha smutnie!
Podajcie mi wysoki ton,
Który sit; wzbije nad ziemi okolem
I sercem w gwiezdnych nieb uderzy dzwon,
Bym z przepełnionej nazbyt łona cieśni,
Co nie wie, czy jest rozkoszą. czy bólem,
Wylał treść duszy mej w upojnej pieśni:
Bo pragnę marzyć i śpiewać!
Leopold Staff (fragment Sonaty księżycowej)
Dobranoc...