Wszystkie inne mróweczki poszły na pogrzeb tych dziewięciu. Gdy wracały Dziesiąta mróweczka zgubiła się w czarnym lesie. Trafiła do domku Baby Jagi a ta wrzuciła ją do garnka i ugotowała z niej zupę dla siebie i dla swojego kocurka. Obojgu zupka wyśmienicie smakowała i żyli długo i szczęśliwie.
Tę dziesiątą, przyszła pomścić JEDYNASTĄ.....zabrała ze sobą karabin...granaty i wybrała się do Baby Jagi.........szła...........szła...........szła............a tu nagle z lasu wyskoczył zajączek i ukradł jej karabin by zabić wilka....mrówce się oberwało bo jak Rambo, nie założyła kamizelki kuloodpornej
Dwunasta była tak parszywa że zabrała z domu snajperkę i powymiatała wilki z lasu. Niestety wilki gdy uciekały tworzyły straszny łomot. Biedna mróweczka była na samym czubeczku drzewka oliwkowego. Drzewko upadło i kilo oliwek przygniotło biedną mróweczkę zamieniając ją w oliwę extra virgin z mrówką. Zajączki się bardzo radowały gdyż oliwka bardzo im smakowała.
Czternasta mróweczka została sama w domu wśród innych 986 mrówek. Poszła wiec szukać swojej sublokatorki nieszczęśliwej Trzynastki. Nieopodal błyskały się jasnobrązowe światełka. Podbiegła bliżej i zobaczyła jak ludzie gaszą pożar drugiego mrowiska piwem z butelek. Podbiegła szybciutko bo niedowidziała nazwy tego piwa. Niestety ludzie byli tak pijani ze nie zauważyli małej mróweczki na ziemi a że się chwiali to jednemu gwint butelki nakierowany został na stojącą pod nimi mróweczkę. Mróweczka już prawie doczytała drugą literę piwa aż tu nagle i niespodziewanie spadła na nią kropla zimnego piwa. Mróweczka upiła się i utonęła w kropli piwa i nikt już nigdy już nie dowiedział się co to było za piwo. Ach.
W głębi dziewiczego lasu, jeszcze nie tkniętego ręka ludzką wesoły żywot pędziły mrówki . Wesoły, ale bardzo pracowity. Ledwo słonko zza wzgórza koniuszek swojej korony wychyliło już gramoliły się ze swojego bezpiecznego domku i zabierały się do pracy z piosenką znaną tylko mrówkom i tylko przez nie słyszaną. Królowa przecierała swoje oczka, leniwie gimnastykę poranna rozpoczynała, a śpiew jej robotników wesołymi nutkami przyjemnie brzmiał w jej głowie
Dzień zaczynać pracą- dobra sprawa
Przynieść do domu pożywienie dla wszystkich-
dobra sprawa.
To nic, że ciężko, to nic, że droga daleka
Nakarmić młode, nakarmić królową
Dac jeść wartownikom-
O, to jest dobra sprawa.
W jej zamku każdy znał swoje miejsce. Każdy wiedział co ma robić, nikogo nie zmuszano do pracy. Serduszka maleńkie cieszyły się tym, że mogą coś dla innych robić. Malutkie- dzieci mróweczki wesoło baraszkowały szukając coraz to bardziej wymyślnych figli i zabaw. Słońce zaglądało od czasu do czasu w głąb tego lasu, przebijając się promieniami przez gęstwinę gałęzi podglądało wesoły mrówczy ludek.Pewnego jednak popołudnia ich szczęście zostało zburzone. Przyszedł człowiek z wielka piłą, która hałaśliwie ścinała drzewo za drzewem. Drzewa padały na ziemię z głośnym okrzykiem bólu i nieruchome patrzyły w niebo szukając tam ratunku. Człowiek nie miał litości. Człowiek cieszył się, że tyle pracy wykonał podczas jednego dnia. Jedno z drzew padło bliziutko mrówczego zamku.Zatrzęsło długo i mozolnie lepioną budowlą.Kamień, który dostał się pod ziemię przygniótł królową która była
PIĘTNASTĄ mrówką
16 mrówka popełniła samobójstwo widząc ten światowy kryzys
Osiemnasta popełniła samobójstwo jak dowiedziała się o śmierci
trzynastej
Dziewiętnasta została zdeptana przez złego człowieka.