Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Matka Magdy: Nie było porwania
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
[Obrazek: d978ab0191f02dba40c0e7666efc6c0f_20_1-1328302251.jpg]

Od ostatnich kilkunastu dni cała Polska przejęła się sprawą uprowadzonej Magdy, w jej poszukiwanie zaangażowane były setki policjantów, prokuratorzy, prywatny detektyw, samorządowcy, mieszkańcy Sosnowca oraz nawet internauci, którzy na wszelki możliwy sposób rozsyłali komunikaty ze zdjęciami zaginionego dziecka. Powstał nawet pamięciowy portret porywacza - jednak nie było na, nim żadnych detali dzięki, którym można, by było rozpoznać porywacza. Przełomem w sprawie okazał się czwartek, w którym detektyw Krzysztof Rutkowski poinformował, że matka podczas rozmowy z, nim przyznała się, że zmyśliła całą historię. Według niej doszło do nieszczęśliwego wypadku a ciała dziecka pozbyła się w okolicy Huty Buczek i rzeki Czarna Przemsza. - Do tej pory nie odnaleziono dziewczynki.

Pierwsza informacja o zaginionym dziecku pojawiła się we wtorek 24 stycznia, według relacji matki do napadu doszło około godziny 18.15 na chodniku przy ulicy legionów w sosnowcu. Kobieta zeznała, że ktoś ją zaatakował uderzając w tył głowy, po ocknięciu się poszkodowana zauważyła, że w wózku nie ma jej sześciomiesięcznej córeczki. Od tego zdarzenia rozpoczęły się poszukiwania oraz zostały wyznaczone nagrody dla sprawcy. Prywatny detektyw Krzysztof Rutkowski zorganizował nawet konferencję prasową podczas, której rodzina dziewczynki (w tym matka) apelowała do porywacza o zwrot dziecka. Wszystko na nic.

Wyznanie matki Magdy
W czwartek wieczorem detektyw Krzysztof Rutkowski ogłosił, że nie było żadnego porwania. Na nagraniach przekazanych przez Rutkowskiego dla stacji TVN24 widać matkę Magdy siedzącą na ziemi, która opowiada jak doszło do nieszczęśliwego wypadku: "Mamy ten wysoki próg w sypialni. Ja wychodziłam, ona była w kocu, w tym wszystkim" - mówi. "Spadła ci" - pyta Rutkowski, a kobieta tylko potwierdza kiwając głową: "Nawet nie wiem, kiedy. Ten kocyk był śliski".

Matka w szoku

W nocy matka Magdy została do komendy policji w Katowicach, stan psychiczny matki nie pozwalał na przeprowadzenie jakichkolwiek czynności. Podczas rozmowy z policjantami matka podtrzymywała wersję, które przekazał detektyw.


Według mnie matka dziewczynki po wypadku (o, ile miał miejsce) była w takim szoku, że sama nie wierzyła ze stało się to naprawdę, jednak dziwne było "pozbycie się ciała".

A co wy sądzicie o tym ?

Informacje posiłkowe: TV, TVN24, WP, ONET
Pewnie była przerażona, w szoku i do końca nie wiedziała co robić.
Dobrze, że powiedziała jak było na prawdę.

Ciekaw jestem teraz czy znajdą ciało i co grozi (o ile grozi) matce.

Okazało się, że wcześniej wskazane miejsce przez matkę nie było prawdziwe. Podczas rozmowy z policjantami grupy operacyjno-śledczej w pewnym momencie stwierdziła, że miejsce, które wskazała wcześniej nie było prawdziwe, przekazała również, że jest gotowa pokazać dokładne miejsce pozostawienia zwłok. - Została zabrana na miejsce i je wskazała.

Przysypane gruzem i śniegiem
Zwłoki znaleziono w okolicach torów kolejowych, ok. 1,5 km od miejsca, które matka wskazała w czwartek wieczorem. Znajdowało się ono w załomie muru budynku w kompleksie parkowym przy ul. Żeromskiego, przy torach kolejowych za halą Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Było przykryte m.in. śniegiem, liśćmi, kamieniami, fragmentami gruzu.
Policja nie chce na razie przesądzać, czy kobieta mogła sama ukryć dziecko w tym miejscu, czy jest możliwy udział osób trzecich. Na miejscu pracowali w nocy pod okiem prokuratora technicy kryminalni i biegli patolodzy.

Będzie przeprowadzona sekcja zwłok, ale prawdopodobnie dopiero za ok. dobę, kiedy zamarznięte ciało dziecka odtaja. - Jej wyniki rzucą pewne światło na przebieg zdarzeń - powiedział policjant.

Matka nadal nie przesłuchana
Jeszcze nie doszło do przesłuchania matki magdy, po wskazaniu miejsca ukrycia ciała Katarzyna została przewieziona do katowickiej prokuratory okręgowej na formalne przesłuchanie.


W ruinach budynku kolejowego, przy parku przy ul. Żeromskiego mieszkańcy Sosnowca zapalają znicze. To właśnie tam w nocy z piątku na sobotę odnaleziono ciało półrocznej Magdy.



"Według mecenasa kluczowa w całej sprawie jest sekcja zwłok. - Od sekcji będzie zależało, czy będzie można przypisać kwalifikację z pozbawieniem życia umyślnym czy nieumyślnym. Nie jest też wykluczona również kwalifikacja faktyczna w oparciu o art. 148 kk, czyli spowodowanie śmierci człowieka, czy art. 155, który mówi o nieumyślnym spowodowaniu śmierci, która w kontekście okoliczności faktycznych nie pozwoli na przypisanie żadnej osobie odpowiedzialności na postawienie zarzutów" - powiedział Schramm.

Fałszywe zeznania

Pytany o odpowiedzialność za składanie fałszywych zeznać, Schramm powiedział: - Zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, jeśli ktoś zeznaje w swojej sprawie czy może obawiać się, że wobec niego zostanie sformułowany jakiś zarzut, nawet, jeśli ktoś zeznawał nieprawdę, nie podlega karze za składanie fałszywych zeznań - powiedział prawnik. Kary nie może być też -, jeśli jest to działanie w obronie własnej - za utrudnianie postępowania.

- Każdy człowiek, jeśli grozi mu kara, może swobodnie kształtować linię obrony, również zeznając nieprawdę - podsumował Schramm.


Bezczeszczenie zwłok

Jednak zdaniem prawnika możemy wyobrazić sobie odpowiedzialność w trybie art. 262 kk. Jest to przepis mówiący o bezczeszczeniu zwłok. - Jeśli rzeczywiście te zwłoki zostały zaniesione, porzucone w parku i przykryte kamieniami, to można sobie wyobrazić właśnie tą odpowiedzialność - podkreślił Schramm.

I zaznaczył, że właśnie sekcja zwłok pozwoli wyjaśnić, czy rzeczywiście upadek był przyczyną śmierci, czy może były jakieś inne obrażenia, które byłyby wcześniejsze.

Karolina90

To co słyszę w tv przeraża mnie coraz bardziej , jutro wybieram się do Sosnowca z zniczem dla małej Madzi. Mam nadzieję że matka odpokutuje w więzieniu to co zrobiła.
Było dużo ludzi którzy kładli znicze dobrze że też położyłem :)
New_Proxxx napisał(a):dużo ludzi którzy kładli znicze dobrze że też położyłem
Tu akurat jestem zdania, że to chore, podobnie jak kładzenie zniczy w miejscach wypadków przez obce osoby.
Niedawno oglądałam reportaż na ten temat gdzie prowadząca pokazała naszą "wrażliwość i pobożność".
Ludzie kładą znicze w murach gdzie znaleziono dziecko, przynoszą maskotki, robią z tego zapyziałego miejsca Świątynię,
podczas gdy groby małych dzieci na cmentarzach są tak zaniedbane, że aż przykro.

Dlaczego Ci ludzie nie pójdą też właśnie do tych dzieci skoro tak ich to rusza?
Dlaczego tylko w tym miejscu gdzie znaleziono dziecko kładą znicze i maskotki?
Powiem Wam - dla własnego ego, dla własnego poczucia spełnienia powinności...
Egoiści... Guzik Was obchodzi to dziecko, a robicie z siebie żałosne widowisko.
Śmiało będziecie mogli powiedzieć swoim znajomym - tak byłem tam i zapaliłem znicz. Ale
teraz jestem dumny. Tam gdzie TV pokazuje tam byłem.


Dowód - mój przedmówca, który pewnie zaraz uniesie się ambicją. Po co pisze tu na forum,
że tam był i zapalił znicza? Czego oczekujesz? Oklasków?

Wielcy pobożni, na cmentarz poszli by do tych dzieci zapalić im znicza, a nie pod pretekstem ciekawości oglądać
to "medialne miejsce". Przed sąsiadami się pokazywać...
A nóż tam przyjdzie i zobaczy jacy jesteśmy wspaniali. szkoda słów...

Tak Was obchodzi los obcego dziecka? A jak za ścianą macie patologiczną rodzinę bijącą
swoje dziecko to cicho siedzicie jak mysz pod miotłą! Nikt się nie wychyli.
Jak trzeba zeznawać w sądzie to nie ma chętnych bo boicie się, że zaraz zostanie
uznane za wtrącanie się w nie swoje sprawy...
Taką skłonność mają głównie mohery.

Obrzydliwa jest Wasza postawa. Oczywiście kieruję to tylko do tych "świętojebliwych"
co przychodzą "bo niby wypada, bo tak trzeba, bo tak powinno być..."
Niektórym to się nie spodoba.
Aisha - popieram TWOJĄ wypowiedź.
Cała reszta o tym co się działo: niepotrzebny szum medialny, "mamuśka" zakpiła sobie ze społeczeństwa i wymiaru sprawiedliwości. Nie mnie ją karać i osądzać. Gdybym mógł to ... dostałaby za to co zrobiła w "specyficzny" sposób - inaczej mówiąc - wszyscy normalnie myślący wiedzą o co chodzi.

Karol

Matka Madzi próbowała popełnić samobójstwo!

22-letnia matka Madzi próbowała popełnić samobójstwo w areszcie w Katowicach. Połknęła kilka łyżek detergentu do mycia naczyń
Nagłe wyrzuty sumienia czy dalsze jakieś "dziwne" zagrywki: z kim i w jakim celu?
Zabawa w ciuciubabkę ze sobą czy próby udawania "nienormalnej" - może się uda, jestem "wariatką" i nie będę siedziała w więzieniu.
Szkoda komentarzy na to wszystko.
A skąd ona miała takie specyfiki w areszcie?
Stron: 1 2