Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Czytanie kilku książek naraz
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Witam! Jestem ciekaw czy też tak macie. Często mi się to zdarza, że czytam dwie lub trzy książki. Wielu znajomych jednak mnie za to krytykuje. Uważają, że lepiej czytać jedną pozycję, później następną itd. Inni zaś zgadzają się ze mną i również przyznają się do takich przyzwyczajeń. Ciekawi mnie jedynie że zwolennicy monogamii, nie należą do miłośników literatury, natomiast te większe mole książkowe, często jadą na kilka frontów. Jak to ma się u was? Mi to kompletnie nie przeszkadza. Zwłaszcza teraz kiedy łączę fantasy z psychologią... Opcja elegancka ;)

PS.

Odkąd planuję czas i nie mam podczas dnia już takich chwil zawahania, w których po prostu nic nie robiłem, czy odpoczywałem, chwilę na książkę zawsze się znajdzie. Szczerze zachęcam do takich działań. Zarządzanie czasem jest bardzo przydatne. Powinni tego uczyć w szkołach ;)
Mi się raczej nie zdarza czytać kilku książek jednocześnie- wolę się skupić na jednej. Niestety zdarza mi się przerywanie lektury jednej książki żeby zacząć następną, jednak dzieje się tak tylko dy mam do przeczytania coś do szkoły i mam świadomość, że jeśli będę chciała skończyć pierwszą pozycję, nie zdążę przeczytać drugiej. Aktualnie czeka na mnie druga księga przygód Don Kichota porzucona na rzecz ,,Cierpień młodego Wertera" i ,,Fausta" (oraz pozycji z listy lektur na przyszły rok).
Buhaj991 napisał(a):Ciekawi mnie jedynie że zwolennicy monogamii, nie należą do miłośników literatury, natomiast te większe mole książkowe, często jadą na kilka frontów.
Wydaje mi się, że wynika to z tego, że mole lubią czytać a długie czytanie jednaj książki w ciągu dnia może źle wpłynąć na jej odbiór (co za dużo to niezdrowo), więc mole robią sobie swego rodzaju przerwy. Jednak to są tylko moje przypuszczenia a ja molem na pewno (niestety) nie jestem.
Jak powiedział Umberto Eco, "Kto czyta książki, żyje podwójnie", a czytając kilka książek naraz, można żyć w kilku światach jednocześnie. :)

Zazwyczaj czytam co najmniej dwie książki naraz. Jedną zawsze mam w torebce, do czytania w pociągu, autobusie, na uczelni, w poczekalni u lekarza, w kolejce w banku itd. Lubię mieć książkę przy sobie, bo jeśli mi się na przykład koleżanka pół godziny spóźnia na spotkanie, to zawsze mogę ten czas sensownie wykorzystać. Książka do torebki oczywiście musi być niewielka i lekka (wagowo, nie gatunkowo ;)), w domu mogę pozwolić sobie na jakieś cięższe tomiszcze, którego nie będę przecież dźwigać na ramieniu.

W domu generalnie też zazwyczaj mam pozaczynanych kilka książek i sięgam po nie zależnie od nastroju - w każdej chwili mogę mieć przecież ochotę na coś weselszego, bardziej ponurego, łatwiejszego, trudniejszego, itd. To nie jest regułą, bo bywają i książki, od których nie można się oderwać i nawet nie myśli się o zaczynaniu jakiejś innej.

Wydaje mi się też, że są książki, których po prostu nie da się przeczytać, nie robiąc sobie przerw z czymś lżejszym (tym razem gatunkowo, nie wagowo). Ja tak miałam na przykład z "Archipelagiem GUŁag" Sołżenicyna - zbyt ciężkie, zbyt przygnębiające, zbyt wstrząsające, zbyt wiele cierpienia, żebym mogła to wszystko przeczytać w jednym ciągu, nie przerywając książką, która by mi przypomniała, że na świecie jest też dużo piękna i radości. Z kolei "Nędzników" Hugo musiałam przerywać, żeby nie usnąć, bo choć to dzieło genialne i kocham je do szaleństwa, to są i "dłużyzny", kiedy autor przerywa akcję i znęca się nad architekturą Paryża albo opisuje ze szczegółami przebieg bitwy pod Waterloo. Wtedy sięgałam po coś mniej ambitnego z wartką akcją, a zaspokoiwszy tę potrzebę, mogłam wrócić do kontemplowania literatury wyższych lotów.
Hmmm... skąd ja to znam. Ostatnio coraz częściej zdarza mi się czytać po kilka pozycji naraz. Wynika to głównie z możliwości technicznych. Na dysku komputera mam mnóstwo ebooków, których nie można dostać w wersji drukowanej. Natomiast kiedy jestem w pracy i mam czas na tak zwane opierdzielanie :D, to znacznie bardziej wolę tradycyjną książkę.

Efekty są takie, że jestem w trakcie czytania pn pięciu naraz i powiem szczerze, grzybnia z patatajnią... Do niczego takie czytanie. Wolę skończyć jedną i zabrać się za kolejną, no ale niestety pewne kwestie mnie ograniczają i jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

Amen drodzy czytelnicy.
hmm co najmniej dwie zawsze czytam na raz, często też zdarza mi się równocześnie jedną czytać, drugą w tym samym czasie słuchać... wielu znajomych twierdzi, że to nie jest normalne ;)
Jak dobrze słyszeć, że nie jestem tutaj sam :D Już się bałem, że to jakieś schorzenie... ^^

synonim11 napisał(a):hmm co najmniej dwie zawsze czytam na raz, często też zdarza mi się równocześnie jedną czytać, drugą w tym samym czasie słuchać... wielu znajomych twierdzi, że to nie jest normalne

Wiesz, po Twojej wcześniejszej wypowiedzi i stwierdzeniu, że trylogię LOTR przerobiłeś 14 razy, już nic mnie w Tobie nie zdziwi ^^ Człowiek demolka :D

MissFuneral napisał(a):Książka do torebki oczywiście musi być niewielka i lekka (wagowo, nie gatunkowo )

Zawsze można włożyć do torebki coś cięższego (wagowo, nie gatunkowo) i dysponować tajną bronią. Gaz pieprzowy się chowa ^^


Vilandra napisał(a):Efekty są takie, że jestem w trakcie czytania pn pięciu naraz i powiem szczerze, grzybnia z patatajnią...

Zgadza się, nie wyobrażam sobie więcej niż trzech pozycji naraz, po prostu sajgon się robi. Myślę, że dwa tytuły jednocześnie to najlepsze rozwiązanie... ;)
Buhaj991 napisał(a):Zawsze można włożyć do torebki coś cięższego (wagowo, nie gatunkowo) i dysponować tajną bronią. Gaz pieprzowy się chowa ^^
Wierz mi, noszę w torebce tyle różnego badziewia, że i tak z łatwością mogę nią zabić. :P A gaz też mam. :P

Nie, po co sobie obciążać kręgosłup jeszcze bardziej. Chociaż jeśli książka mnie wyjątkowo wciągnie i chcę jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie dalej, to czasem złamię swoją zasadę i wpakuję do torebki jakieś ciężkie tomiszcze. Później po całym dniu np. na uczelni ręka mi chce odpaść i przyrzekam sobie, że to już ostatni raz. Ale i tak wiem, że sama się oszukuję, wystarczy, że znów trafi się coś ciekawego. ;)
pewnie że się zdarza, ale staram się tego unikać bo to troche bez sensu według mnie...:)
I stało się: czytam dwie książki jednocześnie :D Trochę żeby sprawdzić jak to jest, ale głownie dlatego, że obie muszę przeczytać, a pierwsza mi się tak bardzo nie podoba... Co czytam: J.W.Goethe ,,Faust" i A.Mickiewicz ,,Pan Tadeusz". Fausta mam zamiar przeczytać do końca wakacji (tak straaasznie mi się nie chce) a na Pana Tadeusza trochę czasu jeszcze mam, więc postanowiłam, że będzie to taki ,,przerywnik". Zobaczymy co z tego wyjdzie ;D
Pewnie że tak mi się często zdarza :D
Teraz n.p. czytam 4 książki naraz >.<
Zależy w sumie na jaką pozycje mam ochotę, czasami na Sci-Fi (StarWars'owe książki) albo na coś z fantastyki (Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa Tolkiena) więc dobrze jest czytać ze dwie - trzy książki ^^
Stron: 1 2 3