Pech chciał, że za którymś razem gdy robiłem salto w tył, spadłem na potyliczną część głowy. Poczułem niezbyt silne "chrupnięcie" w karku.
Mogłem normalnie funkcjonować więc sprawę olałem. Na drugi dzień już nie było tak przyjemnie bo bolała mnie połowa pleców. Dałem sobie jeszcze jeden dzień na rehabilitację i tak jak myślałem - ból ustał.
No ale... powrócił i tym razem zaatakował klatkę piersiową oraz częściowo plecy. Przedwczoraj sprawiało mi to problemy z bieganiem. Dziś ból jest tak nasilony, że odczuwam go przy normalnym chodzeniu.
Jak myślicie, jest to tylko stłuczenie czy wybrać się na rentgen?