Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Jacek Bąk: Moja prawdziwa historia cz.17
#1
[Obrazek: 4c6b8821143d9_o.jpg]

Prawdziwa historia Jacka Bąka: Tam przyjaciół kilku mam. Dla nich zawsze śpiewam, dla nich gram


Mając kupę kasy na koncie można zamknąć oczy i trafić palcem na mapie w miejsce, gdzie uwije się gniazdo po zakończeniu grania. Tylko po co?

Gdy szykowałem się do emerytury pytano: Gdzie pan zakotwiczy? Dla kawału powiedziałem, że kupię sobie apartament na ostatnim piętrze w warszawskiej wieży przy Złotej 44 albo zamieszkam w jakimś dworku... No i co jakiś czas pojawiała się informacja, że szykuję miliony na pałacyk lub „podniebny" apartament. A ja byłem pewien, że wrócę tam, skąd wyjechałem w świat - do mojego Lublina. Dzisiaj, przy otwartych granicach, bez wiz (pomaga francuskie obywatelstwo, merci Francjo!) w kilka godzin z Lublina przenoszę się tam, gdzie chcę. Niedawno naszła mnie ochota na zakupy. Szybka jazda do Warszawy, samolot i po południu mierzyłem ubrania w butiku w Mediolanie obok... Samuela Eto'o. A następnego ranka już w ulubionej „Vanilli" na lubelskim deptaku popijałem kawkę.
Do Lublina zawsze wracałem z radością. Jak w piosence „Perfektu": „Tam przyjaciół kilku mam od lat, dla nich zawsze śpiewam, dla nich gram". Skoro już nie gram, to przynajmniej zaśpiewać mogę. Koledzy - fantastyczna sprawa. Trudno uwierzyć, z niektórymi świętowaliśmy 30-lecie znajomości! Dziś będzie wyjątkowo, bo to ja posłucham, co kumple mają do powiedzenia. Panowie, jedziecie!
 
Florian
Pamiętasz „Icy" te chrzciny, na których niedawno byliśmy? Wódeczka zmrożona, aż gęsta. Wchodziła jak woda. Kiedyś obiecałeś, że gdy skończysz granie, będziemy odbijać sobie te „beztrunkowe" lata? No to skoro jest okazja - odbijamy i wspominamy.
Podstawówka, 7 klasa, upalne lato. Przed blokiem na Kalinie idzie dwóch dziwolągów. Żar z nieba się leje, a goście zasuwają w kożuchach, getrach i sandałach. A to „Icy" z kolegą Robertem. Po paru minutach milicja was zgarnęła za te jaja. To, że nie odpuścisz znajomości z nami było pewne. Nie z twoim charakterem, chociaż to skąpstwo... Żartuję. Charakter wynosi się z podwórka. O, na przykład ta bójka po hokejowym meczu. Dwie grupy zagrzewały swoich zawodników do dogrywki na pięści. Już nie pamiętam o co poszło. „Icy!, Icy!" - wrzeszczeliśmy. Walczyłeś z największym wiraszką z podstawówki
numer 35, „Sojo" na niego wołali. Góra na szczękę, dwa na wątrobę. „Sojo" leży.
Ale kulturka, bo leżącego nie kopało się - takie to były czasy. „Murzaj" na łopatce od hokejowego kija lód podał leżącemu, by przyłożył do rozciętej wargi. Dobry numer wykręciłeś z apteką, pewnie kojarzysz... Opowiem. W drzwiach wejściowych do apteki ktoś zostawił klucz. „Icy" poczekał aż trochę ludzi się w środku zbierze. Dopadł do drzwi. Przekręcił klucz, cisnął w krzaki i z ukrycia obserwował zamieszanie. W końcu do apteki wezwano policję, która „uwolniła" ludzi.
 
Paweł „Murzaj"
Gdybyś nie grał w piłkarskiej reprezentacji, grałbyś w koszykarskiej, to pewne. Rozgrywający jak trzeba. 40 punktów w meczu nie raz się zdarzało. Ta koszykówka pomogła ci w piłce, bo w koszu trzeba szybciej kombinować, przewidywać. W Polsce jesteś znany, ale gwiazdą to byłeś w Lyonie. Przez ulicę nie można było spokojnie przejść. Wieczorami kumple musieli dotrzymywać mi towarzystwa, bo po 23. szedłeś spać. Profi. Francuzi nie musieli cię uczyć ubierać. Od małolata zwracałeś uwagę na ubiór. Kiedyś mama przysłała mi ze Stanów parę dolarów. Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy na bazar do Rembertowa. Zapłaciłem cztery dolary i dałem dolara napiwku taksiarzowi. Fajne rzeczy kupiliśmy, ale koszulkę z kaczką, która „gęgał a" po naciśnięciu na dziób, to chyba nie stamtąd przywieźliśmy. Później Florianowi ją oddałeś. Na wyścigi kupowaliśmy samochody. Pierwsze auto to beemka 316 od Darka Śledzia, żużlowca. Auto nie pierwszej młodości, 400 tysięcy przebiegu miało, ale kto by na to zwracał uwagę? Później była sierra, którą roztrzaskałeś na moście ścigając się ze mną... Szczęście w nieszczęściu, że w przęsło mostu uderzyłeś, bo inaczej wylądowałbyś w rzece. I nie mielibyśmy kolegi w reprezentacji. Kto bilety by załatwił? Pomeczowych imprez w których braliśmy udział nie zliczę. Zdaje się, że najbardziej huczna była po meczu z Włochami. Podczas imprezy na której fetowaliśmy zwycięstwo i twojego gola paradowałem w koszulce Marco Materazziego. Każdy piłkarz reprezentacji, szczególnie tej za czasów Engela miał osobisty fan club. Przyjeżdżali przyjaciele Piotrka Świerczewskiego czy Jurka Dudka. Później „członkowie" fan clubów sami skrzykiwali się, żartowaliśmy, że piłkarze już do niczego nie są już nam potrzebni, bo sami też dobrze balowaliśmy w „Sobieskim". Jeszcze słowo o samochodach. Pamiętasz jak Robert pojechał do ciebie do Lyonu? Pożyczyłeś mu auto, które z klubu dostałeś. Przejechał się nim do Lublina i z powrotem... Samochód wyglądał jakby pokonał rajd Paryż - Dakar. Odrapany, poobcierany. Na liczniku też „bogato" nakręcone. Działacze w Lyonie nie mogli wyjść z szoku.
 
Bramkarz „Wiśnia"
Jestem bramkarzem, choć kariery na boisku takiej jak „Icy" nie mogłem zrobić, bo jestem bramkarzem z dyskoteki. Od 26 lat stoję na bramkach w Lublinie. Gdzie poznałem Jacka? Pytanie. W dyskotece. Nie, nie miałem z nim problemów. On też radził sobie jak trzeba. Na pewno nie uciekał, gdy rywal nacierał. Do dziś wpada na treningi. Prowadzę zajęcia karate i boksu tajskiego. Najsilniejsza broń Jacka? Low kick. Potrafi kopnąć, trudno jednak, żeby piłkarz kopnięcia nie miał. Święta nie święta zawsze znajdowałeś czas, by się poruszać. Gdybyś chciał to spokojnie do czterdziestki mógłbyś na boisku dociągnąć. No, ale chyba dobrze zrobiłeś. Z życia też coś trzeba mieć.
 
Szwagier Tomek
Kiedyś po Sylwestrze poprosiłeś, żeby podwieźć cię do lasu na bieganie. „Bądź za 45 minut". Przyjechałem, widzę, że biegniesz, sople z nosa wiszą jak u morsa. Zrobiłeś jeszcze kilka kółek wokół samochodu, bo 20 sekund brakowało do pełnych 45 minut. Jak przyjeżdżał na święta, zawsze miał rozpiskę z klubu. Dziś każdy z nas z niecierpliwością czeka na weekend, bo jak nadchodzi, to wiadomo, że do kościoła pora. No przecież masz dom wielki jak kościół, a jakie cuda w nim się dzieją...

Andżelo, czyli Andrzej Bąk
Paweł „Murzaj": - Andżelo, starszy od Jacka bodajże o siedem lat. Miał wdepnąć na nasze spotkanie, ale zaginął w akcji. Andżelo ponad wszystko ceni sobie wesołe życie. Niebieski ptak. Widziano go podobno na Szańcowej, Andżelo zagląda tam i... przepada. Ale wkrótce się wynurzy. Pojawi się na deptaku, z nieodłącznym papieroskiem. Kapitalnie grał w kosza. Jeszcze nie tak dawno przechodząc obok boiska, brał od dzieciaków piłkę i z petem w buzi pach! pach! pach! Pięć osobistych bez pudła. A przecież obowiązkowo był po ćwiarteczce... Andżelo to większy cwaniak, zawsze zabawi barwną opowieścią. Lubi towarzyskie życie, tylko do pracy jakoś mu nie po drodze. Zdaje się, że ostatnio pomagał „Wiśni" na bramce, ale szybko mu się znudziło.
PS. Mój powrót na boisko to zamknięty temat, choć ostatnio o czym napisał „PS" rzeczywiście pojawiła się propozycja od właściciela Zagłębia Sosnowiec, by pomóc ratować klub przed spadkiem. Panu Kozielskiemu całkiem serio dziękuję za zainteresowanie, ale come backu nie będzie. Nie chcę zabierać miejsca bardziej potrzebującym kolegom, potrzebującym pieniędzy i wrażeń. Ja dziękuję. Mam pod dostatkiem jednego i drugiego.


Wspomnień Jacka Bąka wysłuchali i spisali dziennikarze "Przeglądu Sportowego"
  Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Jacek Bąk: Moja prawdziwa historia cz.18 - Część ostatnia tungar 0 3 661 24.11.2011, 03:07
Ostatni post: tungar
  Jacek Bąk: Moja prawdziwa historia cz.16 tungar 0 6 378 21.11.2011, 16:54
Ostatni post: tungar
  Jacek Bąk: Moja prawdziwa historia cz.15 tungar 0 3 524 16.11.2011, 02:32
Ostatni post: tungar
  Jacek Bąk: Moja prawdziwa historia cz.14 tungar 0 3 867 15.11.2011, 16:42
Ostatni post: tungar
  Jacek Bąk: Moja prawdziwa historia cz.13 tungar 0 4 009 14.11.2011, 14:05
Ostatni post: tungar

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości