Uczyłem się języka angielskiego od podstawówki, system szkolnictwa zmuszał mnie do "załapania" jakichś podstaw. Zaliczałem testy, cześć umiałem, resztę ściągnęło się od kolegów z ławki. Coś w głowie zostało, ale nigdy orłem w tym temacie nie byłem. Czas matury to ostatnie szlify, korepetycje, napisanie podstawy na te 70-80%, delikatne uczucie dumy i kamień z serca, że w końcu mam już z tematem spokój. Na studiach jednak dalej wałkowanie, znowu kombinowanie i zaliczanie testów byle było... To jednak nie koniec obcowania z językiem. Jest wszędzie, na Youtube, w kinowych premierach, w artykułach i na ulubionych stronach rozrywkowych... Ciągła frustracja, że znów czegoś nie wiem, że musze tłumaczyć słówka, które i tak za tydzień zapomnę. To mobilizuje człowieka, uczy się na własną rękę, trochę już rozumie, lecz później następuje rozczarowanie, stając twarzą w twarz z obcokrajowcem.
Jakiś czas temu wpadłem na pomysł, że musze ogarnąć ten język w stopniu zaawansowanym, biegłym, dla siebie, dla podniesienia swoich kwalifikacji zawodowych, oraz dla możliwości. Priorytetem stała się nauka z doskoku. Nie miałem zamiaru korzystać z podręczników, przerabiać stronnic zapełnionych pustymi słówkami i siedzieć wkuwając czasy, których i tak się nie używa w mowie potocznej. Chciałem korzystać z telefonu, który zawsze i wszędzie mam przy sobie. Pomocne okazały się ciekawe narzędzia mobilne, które mogłem używać często w krótkich wolnych chwilach. Opatentowałem sobie ciekawy schemat działania, oparty na kilku elementach, który zadziwił mnie swoją skutecznością. Zaczynałem powoli, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, tak że widząc swoje postępy, nauka zaczęła sprawiać mi więcej frajdy i szukałem jej udoskonaleń. Poniżej podzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami i podam Wam gotowy plan, jak łatwo zbudować sobie ciekawe centrum do nauki języka obcego. Bo jak wiadomo, najgorzej jest zacząć.
Aplikacje do nauki słówek i zwrotów.
Memorise
Zaczynałem od aplikacji ze słówkami, w której przerabiałem lekcje od podstaw. Pobrałem ze Sklepu Play Memorise, dość prostą i jednocześnie złożoną apkę, która miło mnie zaskoczyła. lekcje nowych wyrazów, system powtórek, wypowiedzi native speaker'ów, odsłuch i pisownia w jednym. Jeśli miałbym pozostać tylko przy jednym programie do nauki, będąc całkowicie zielonym w temacie języka angielskiego, byłoby to właśnie Memorise. Minusem aplikacji jest fakt, że aby cieszyć się pełną swobodą nauki, trzeba niestety zapłacić (33zł miesiąc).
LingLing English
W międzyczasie naczytałem się sporo obiektywnych opinii o aplikacji LingLing English, która w fajny sposób skupia się na bombardowaniu nas słówkami w miłej otoczce. Pobrałem i byłem zadowolony, coś innego, fajna forma zabawy połączona z nauką. Ogromna baza słów, po wykupieniu wszystkich zestawów, mamy do wchłonięcia nawet 19500 słów, dzielonych na tryby podstawowy, średniozaawansowany i expert. Rozgrywka oparta jest na refleksie i szybkim kojarzeniu słów w obcym języku, przeplatana minigrami, które nieco rozluźniają atmosferę. Może nie brzmi zachęcająco, ale wciąga
Fiszkoteka
Zagłębiając się w programik, pojawiła się nowa potrzeba, powtórka ciężkich słówek, do której zacząłem używać innej aplikacji, dającej możliwość tworzenia sobie fiszek. Do tego celu pobrałem Fiszkotekę. Zacząłem tu dodawać wyrazy, sprawiające mi najwięcej trudności. Apka później sama generowała mi system powtórek, tak, abym po tygodniu nie zapomniał wyuczonych zwrotów. Moim zdaniem, to świetnie działające połączenie.
Korzystając regularnie z powyższych narzędzi, jesteśmy w stanie znacznie podnieść poziom znajomości języka, jednak nadal czegoś mi brakowało... Od zawsze miałem problem z słuchaniem obczyzny. Nie wystarczy potrafić mówić i pisać, słuchanie również należy ćwiczyć. W tym celu musiałem działać dalej.
Nagrania do odsłuchu
Metoda Krebsa
W sieci jest dostępnych sporo nagrań, rozmówek mp3 i gotowych lekcji "ze słuchu". Jako jedyny środek nauki, motyw nie do końca jest zadowalający, jednak w połączeniu z powyższymi metodami, to idealne uzupełnienie. Jeśli chodzi o mnie, postawiłem na Metodę Krebsa, gotowe lekcje w formacie mp3, które słucham sobie z telefonu podczas jazdy samochodem, przed snem, czy po prostu w wolnej chwili. Słuchanie w innym języku daje ogromne efekty na poziomie podświadomym. Często wydaje nam się, że nie przynosi to efektu, ale w istocie działa to na nasze rozumienie i późniejszą naturalną składnie w wymowie, bez zastanawiania się, jakiego czasu, czy słowa użyć.
Filmy po angielsku
Podobnym sposobem, na obycie się z językiem jest oglądanie filmów bez lektora, najlepiej też bez polskich napisów, a już w ogóle z tekstem w języku, który właśnie słyszymy. Tak że film po angielsku, z angielskimi napisami, to połączenie przyjemnego z pożytecznym i na dłuższą metę, przynosi rewelacyjne skutki. Osobiście znam osoby, które z zamiłowania, a raczej z rażącej niechęci do polskich lektorów i dabbingu, oglądały zawsze nowości w oryginale z napisami i świetnie dziś posługują się językiem, mimo niewielkiego wkładu własnego w jego naukę.
Schemat dość prosty, wszystko w zasięgu telefonu komórkowego, który przecież wszędzie macie ze sobą, nawet w toalecie Aplikacje możecie zastąpić innymi, podobnymi, odsłuch i filmy również zależą od Was. Grunt to obcować z językiem, dużo go słuchać i starać się mówić, właśnie, a propos ostatniego, czyli mówić. Sam jeszcze tego nie wprowadziłem, ale kolejnym krokiem, jaki uczyniłbym w szlifowaniu angielskiego, byłyby rozmowy na czatach wideo, typu Omegle. 30 minut dziennej rozmowy z obcokrajowcem, który też chce podszlifować rozmówki, są ponoć zabójczo skuteczne Może warto to sprawdzić, mam nadzieje, że komuś przyda się wątek i weźmie się za naukę
Pozdrawiam
/Edit
Minął niespełna rok od czasu publikacji materiału, dlatego chciałbym podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami. Powyższy schemat nauki z kilku aplikacji + oglądanie filmów po angielsku ciągnąłem dość długi czas. Byłem bardzo zadowolony z efektów, ale w późniejszym czasie wdrążyłem małe zmiany. Trafiłem na aplikacje Duolingo, która z powodzeniem mogła zastąpić Memorise, ale w lepszej dla mnie formie. Szkoda było mi jednak poziomu, do którego doszedłem w poprzedniej apce i nie zdecydowałem się na przejście, ale z ciekawości trochę podrążyłem temat nowości którą odkryłem, dlatego zamieszczam ją poniżej, podobnie jak aplikację, z którą postanowiłem zostać, rezygnując z innych.
Duolingo
Podstawy, podobnie jak Memorise, ale jednak w innej formie. Więcej złożonych tekstów, mniej skupiania się nad jednym wyrazem. Fajnym dodatkiem jest możliwość zrobienia testu na samym początku, który rzekomo oszacować ma nasz poziom zaawansowania. Zatem, jeśli nie jesteśmy początkującym, możemy wypełnić kilka zadać i zacząć "grę" od wyższego levelu. W praktyce to wygląda jednak tak, że jedna literówka w zdaniu, które mamy przetłumaczyć, niweczy wszystko i mimo poprawnej formy, podpunkt jest niezaliczony, to raz, a drugi minus, to po zbyt dobrym wykonaniu egzaminu, niewiele pozostaje już nam do nauki i skupić możemy się jedynie na powtórkach, które generuje program Więc nie do końca tak dobrze i tak, więc może warto zacząć od zera i powtórzyć najwyżej te podstawy
SuperMemo
To ostatnia aplikacja, z której korzystałem. Trafiła szczególnie w mój typ i zostałem z nią na dłużej, rezygnując z innych. SuperMemo oferuje nam przyjazny tryb nauki rozumienia języka obcego. To mały miszmasz rodzajów przyswajania, ale podany w bardzo mało wymagającej formie. W przeciwieństwie do Memorise, czy Duolingo, nie musimy przepisywać z dokładnością chirurga żadnych tekstów, ani tracić sporo czasu nad jednym słówkiem. Tutaj wszystko dzieje się szybciej, są dłuższe teksty, więcej zwrotów, wszystko nastawione na szybsze efekty. Mam wrażenie, że to aplikacja, z której więcej wyniesie osoba znająca podstawy, która szuka uzupełnienia braków i możliwości dalszego rozwoju, aczkolwiek nawet dla początkującego, będzie to dobry wybór, choć wydaje mi się, że na start o wiele lepiej sprawdzą się wspomniane wcześniej aplikacje.
Dodam jeszcze tylko, że opisany na początku schemat dodawania fiszek ze słówkami, których się nie zna, jest genialnie skuteczny, ale z czasem zaangażowanie i motywacja maleją, dlatego aby nadal iść do przodu z materiałem i nie zaciąć się w jednym miejscu, co zawsze kończy się zaprzepaszczeniem postanowienia, trzeba okroić wydatek energii do o wiele mniejszej aktywności. W moim przypadku było tak z porzuceniem fiszkoteki na rzecz zapisywania słów w Google Translatorze. Tak To narzędzie ma taką możliwość. Wystarczy po przetłumaczeniu słówka zaznaczyć obok niego gwiazdkę po prawej stronie, a całość trafia do bazy, którą możecie włączyć klikając w zakładkę Zapisane na samym dole.