![[Obrazek: Dym_nad_elektrownia_5113650.jpg]](http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/1/n/Dym_nad_elektrownia_5113650.jpg)
Trzęsienia ziemi w Japonii to niemalże chleb powszedni. Takie jak to, które ostatnio nawiedziło Kraj Kwitnącej Wiśni - już nie. Ziemia zadrżała bowiem z niespotykaną dotąd siłą, blisko 9 stopni w skali Richtera. Największą od 140 lat.
Dramat dziesiątków tysięcy ludzi z dnia na dzień tracących swoich bliskich, ale i dobytek całego życia, spotęgowała jeszcze wiadomość o tym, że jedna z największych elektrowni atomowych globu jest uszkodzona. Agencje dzień po dniu relacjonowały przebieg wydarzeń w położonej 240 km na północ od Tokio elektrowni Fukushima. Najpierw informowały o małym radioaktywnym wycieku, o awarii systemów chłodzących trzy ze znajdujących się tam sześciu reaktorów, wreszcie o zawaleniu się ścian i dachu, topnieniu rdzenia reaktora nr 1, wybuchach wodoru, uwalnianiu się chmury z radioaktywnym cezem i jodem, w końcu o kolejnych awariach reaktorów nr 2 i 3 oraz pożarze w reaktorze nr 4 i wzroście promieniowania wydostającego się na zewnątrz.
Oglądaliśmy ewakuację 200 tys. osób w promieniu 20 km od elektrowni i desanty morskiej wody zrzucane przez wojskowe śmigłowce po to, by chłodzić rozgrzane do czerwoności reaktory.
Niebezpieczy cez
To wszystko dla laików z dziedziny atomistyki brzmi równie groźnie, jak i niejasno. By zrozumieć, czego świadkami jesteśmy i jaki to ma na nas wpływ, trzeba rozpocząć od tego... jak zbudowany jest reaktor.
Z pomocą przychodzi dr Stanisław Latek z Polskiej Agencji Atomistyki (PAA): - Najpierw jest rdzeń reaktora zamknięty w stalowej butli, potem pierwsza obudowa bezpieczeństwa. Ta ostatnia liczy 1,5 m grubości i jest zbudowana z betonu zbrojonego stalą. Dopiero na niej jest osadzony budynek, konstrukcja ze schodami. Najważniejszą rzeczą w takich awariach jest to, by zapewnić ciągłe chłodzenie reaktora.
- Trzeba go chłodzić także po wyłączeniu. Jeżeli tego chłodziwa jest za mało, to tworząca się para, która obmywa pręty paliwowe w rdzeniu reaktora, reaguje z cyrkonem, z którego te pręty są zrobione, wytwarza się wodór i wzrasta ciśnienie - opisuje od kuchni to, co dzieje się w reaktorze, ekspert PAA.
- Wtedy zwykle przez specjalne zawory bezpieczeństwa robi się tzw. wycieki kontrolowane, by nie wysadzić reaktora - kontynuuje, dodając, że przejście pary przez reaktor powoduje w nim powstanie produktów rozczepienia.
- Obecne w reaktorze izotopy promieniotwórcze razem z parą i wodorem, zwłaszcza przy wybuchu, powodują, że do atmosfery dostaje się materia promieniotwórcza - tłumaczy dr Latek. Ta materia to przede wszystkim cez i jod. - Myślę, że w pewnym sensie groźniejszy jest cez. Jod, który atakuje tarczycę, ma krótki "czas życia" i po siedmiu dniach jego obecność w środowisku redukuje się o połowę. Natomiast okres rozpadu cezu to 30 lat. Wtedy dopiero jego aktywność w środowisku spada o 50 proc. Nie jest on jednak tak agresywny - wyjaśnia, zwracając uwagę, że wszystko jednak zależy od dawek, rodzaju promieniowania i tkanek, w jakie ono wnika. - Oczy są bardziej czułe niż nogi czy kości - mówi obrazowo.
Promieniowanie nam nie grozi
Wielu z nas, słysząc o tym, co dzieje się w Japonii, z niepokojem, czasem wręcz grozą, przypomina sobie dzień 26 kwietnia 1986 r. To wtedy wydarzyła się największa na świecie katastrofa elektrowni jądrowej w sowieckim Czarnobylu. My kojarzymy ją głównie z koniecznością picia płynu Lugola, chroniącego przed promieniotwórczą chmurą nasze tarczyce, ale - jak szacuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) - na całym świecie skażenie spowodowało rozwój raka, a w efekcie śmierć 9 tys. osób.
Czy zatem porównanie Fukushimy z Czarnobylem jest uprawnione? I tak, i nie. Rzecznik francuskiego rządu Françis Baroin ocenił, że według najgorszego scenariusza katastrofa w japońskiej elektrowni jądrowej może mieć "większy rozmiar niż w Czarnobylu". Wtórował mu szef rosyjskiej Federalnej Agencji Energii Atomowej Rostom Siergiej Kirijenko, który przyznał, że "kryzys jądrowy w Japonii rozwija się według najgorszego scenariusza". A co na to polscy eksperci?
- W jakimś sensie można je porównać, bo awaria w Czarnobylu była oceniona na 7., najwyższy stopień w skali INES międzynarodowych zdarzeń jądrowych, a Fukushima, choć oceniana jest na stopień 4., czyli o zakresie lokalnym, to już eksperci francuscy oceniają ją na stopień 6. - jako poważną awarię o zakresie szerszym. Wciąż wydobywa się materia promieniotwórcza, więc trudno powiedzieć, jaki stopień i zasięg będą miały finalnie skażenia - mówi Stanisław Latek. - Na pewno jednak jest to poważna awaria w przemyśle jądrowym - dodaje.
Na tyle poważna, że mamy się o co się bać? - Radioaktywna chmura po awarii w japońskiej Fukushimie Polsce nie zagraża, nawet jeśli jakaś odnoga tego promieniowania w powietrzu dziwnym układem wiatrów dotrze do naszego kraju. Będzie ona tak rozproszona, że absolutnie nie zagrozi ona Polakom - uspokaja ekspert Polskiej Agencji Atomistyki.
Jądrowa "10" pod nosem
Czy jednak w obliczu tego, co stało się w Japonii, możemy czuć się bezpieczni? Chociaż nie mamy własnej elektrowni atomowej, to - jak podaje portal nuclear.pl - w promieniu ok. 300 km od naszych granic pracuje ich aż 10. Łącznie w 24 blokach wytwarzanych jest rocznie 15,8 GWe, czyli niecałe 4,5 proc. światowej energii jądrowej. 20 bloków posiada wodne reaktory ciśnieniowe (po cztery w węgierskim Paksie i Dukovanach w Czechach, a po dwa w trzech elektrowniach w Równem i Chmielnickim na Ukrainie, dwa w czeskim Temelinie i dwa w Machovcach na Słowacji).
Wodne reaktory wrzące mają z kolei trzy bloki w szwedzkiej elektrowni usytuowanej w Oskarshamn i jeden blok w niemieckim Krümmel. Do tego, gdy w Fukushimie trwała walka o to, by ograniczyć awarię, w Mińsku Białorusini podpisywali z Rosjanami porozumienie o budowie elektrowni atomowej, która miałaby powstać już za siedem lat.
- Do elektrowni białoruskiej dodam jeszcze tę budowaną przez Rosjan w obwodzie kaliningradzkim oraz decyzje budowy nowych bloków na Ukrainie. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że reaktory współcześnie budowane w Europie są tzw. trzeciej generacji. Jest w nich inna filozofia bezpieczeństwa, inne rodzaje zabezpieczeń, dodatkowe układy chłodzenia, awaryjny i jeszcze jeden superawaryjny, przygotowany na najczarniejsze scenariusze - tłumaczy dr Latek.- Poza tym, pamiętajmy, że tereny Polski i wokół niej nie leżą na obszarach aktywnych sejsmicznie - dodaje.
![[Obrazek: Badanie_napromieniowania_5113655.jpg]](http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/8/m/Badanie_napromieniowania_5113655.jpg)
Ukraińcy zapewniają wzmożone kontrole swoich elektrowni, Rosjanie zapewniają o dodatkowych zabezpieczeniach nowo budowanych, także tej na Białorusi. Niemcy ustami kanclerz Angeli Merkel podjęli decyzję o zamknięciu wszystkich swoich elektrowni powstałych przed rokiem 1980. A my?
Zdeterminowani na Żarnowiec, co na to ludzie?
W Polsce jedynym działającym reaktorem jądrowym jest badawczy reaktor MARIA. Jest też likwidowany reaktor EWA, który wykorzystywany był w latach 1958-1995 oraz przechowalniki wypalonego paliwa. Wszystkie one zlokalizowane są w Świerku. Jednak jak powiedziała Hanna Trojanowska, pełnomocnik rządu ds. energetyki jądrowej: "Polska jest zdeterminowana, by zrealizować program jądrowy".
Według planów, elektrowni atomowej w naszym kraju możemy się spodziewać w 2020 r. Jak mówi dr Latek, będzie ona składać się z co najmniej dwóch bloków, po 1500 MW każdy. Rekomendowaną przez ekspertów lokalizacją elektrowni jest Żarnowiec, w którym już w latach 80. XX w. rozpoczęto budowę, by po dekadzie, pod wpływem protestów, ją przerwać.
Polska Grupa Energetyczna (PGE) odpowiedzialna za realizację programu jądrowego dwa lata temu podpisała porozumienie z francuską EDF o współpracy w zakresie zbadania wykonalności budowy reaktora w technologii EPR, a rok temu z GE Hitachi Nuclear Energy Americas porozumienie o współpracy w zakresie energetyki jądrowej, w celu zbadania możliwości zastosowania w Polsce reaktorów ABWR oraz ESBWR.
Jak przekonuje Stanisław Latek, elektrownia atomowa w Polsce to przede wszystkim bezpieczeństwo energetyczne. - Nikt nam nie zakręci kurka z gazem - mówi, dodając też, że ważna jest tu ekonomika, zwłaszcza w kontekście limitów emisji CO2.
- Elektrownia to od kilkuset do kilku tysięcy miejsc pracy, rozwój infrastruktury. To też oszczędność w produkcji prądu. Bo do jego wytworzenia zamiast konieczności dostarczania codziennie długich składów kolejowych węgla, na pracę elektrowni wystarczy jedna cysterna z paliwem w ciągu roku - tłumaczy ekspert PAA. Szkopuł w tym, że jak przyznaje dr Latek, "przykład japoński pokazuje, że nie ma technologii zupełnie bezpiecznej". Poza tym po tragediach w Czarnobylu i teraz w Fukushimie ponownie trzeba będzie przekonać ludzi, że takie przypadki nie dyskwalifikują energetyki jądrowej. To zadanie po 12 marca nie będzie wcale łatwe.