Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Piszemy zbiorowe opowiadanie
#21
Teraz nie miała ochoty nawet jeść. Mimo, że żołądek przyrastał jej już chyba do kręgosłupa, miała ważniejsze zadanie - rozszyfrować numery z banknotu.

Hot-dog stygł, a ona próbowała wysilić umysł i wydedukować jakieś rozwiązanie. Była zbyt zmęczona. Wyczerpany, głodny organizm odmawiał posłuszeństwa. Ciężko poskładać myśli, kiedy nie ma się siły nawet ruszyć ręką.

Maria wmusiła w siebie pierwszy kęs. Smakował jakoś dziwnie. Był kwaśny, a jednocześnie dało się w nim wyczuć sztucznie preparowany, chemiczny posmak. Zignorowała to, zrzuciła na karb zmęczenia i jadła dalej.

Z każdą chwilą czuła się coraz bardziej senna. Powieki mimowolnie się zamykały, ciało robiło się bezwładne.
- Czym oni to szprycują? - pomyślała i osunęła się nieprzytomna na ziemię. Końcówka hot-doga potoczyła się po chodniku, czyniąc z niego kolorowy, sałatkowy dywan. Ostatnią rzeczą, jaką zarejestrował umysł Marii, był toczący się przed jej twarzą groszek konserwowy. Później była już tylko ciemność...
  Odpowiedz
#22
- Gdzie on jest! Ty pieprzona dziwko!
Pierwsze słowa jakie Maria usłyszała zaraz po ocknięciu brzmiały znajomo.
- Zobaczysz, zabije Cię jeśli mi nie powiesz! Głos zdawał się być coraz bardziej zdenerwowany, ale jednocześnie można było w nim wyczuć wątpliwość, tak jakby pytania te nie były skierowane do właściwej osoby.
Dopiero po chwili Maria zorientowała się, że dłonie krępuje jej coś sztywnego a ciemność nie jest spowodowana brakiem światła, tylko czymś w rodzaju worka z ciemniej, nie przepuszczającej światła tkaniny.
Chwilę później dało się słyszeć krzyk kobiety a zaraz po tym strzał.
Nagle drzwi do pomieszczenia gdzie się znajdowała z hukiem otwarły się i sądząc po odgłosach kroków weszły do niego dwie osoby.
- Ona naprawdę nic nie wiedziała - stwierdziła kobieta co dało się rozpoznać po głosie.
- A wiec drugi informator się pomylił. To nie była ona. Dawajcie tu tego sprzedawcę! Krzyknął mężczyzna ściągając z głowy Marii worek. Po chwili do pomieszczenia weszło dwóch tęgich facetów w czarnych uniformach z emblematem Międzynarodowych Oddziałów Specjalnych prowadząc wystraszonego mężczyznę z licznymi śladami pobicia, który sprzedał Marii hot-doga.
- Czy to ona?! Zapytał mężczyzna.
Sprzedawca potwierdził skinieniem głowy patrząc błagalnym wzrokiem na Marię.
- Skąd się tam mogła wziąć? Zapytała kobieta nie oczekując jednak odpowiedzi ciągnęła dalej. Mieli ją wysłać do Beirutu. Co ona robiła z Robertem Carlosem? I dlaczego u licha chciała zastrzelić Johna?
- Nie przesadzaj! Odebrała mu tylko broń. Gdyby chciała go zabić już dawno leżałby w chłodni obok tamtego. Do tego była szkolona.
- Jak to! Kim wy jesteście? Co wy ode mnie chcecie? Kim ja jestem? Zarzuciła oboje pytaniami Maria.
Mężczyzna i kobieta spojrzeli na siebie, następnie kobieta obróciła się do dwójki agentów i kiwnęła głową aby wyprowadzili sprzedawcę hot-dogów z pomieszczenia.
- Co z nim? Zapytał jeden z agentów?
- Nie będzie już nam potrzebny - powiedziała kobieta.
Po chwili drzwi się zamknęły i Maria oraz tajemnicza dwójka zostali sami w pomieszczeniu.
- Jesteś agentką Międzynarodowych Oddziałów Specjalnych wyszkoloną do zadań specjalnych. Razem ze swoim bratem wykonywaliście misję w Beirucie, mieliście zdobyć dowody świadczące przeciwko tamtemu reżimowi na istnienie aparatury do produkcji broni chemicznej, ale coś poszło nie tak. Przerzuciliśmy Was do Hiszpani, żebyście mogli się ukryć ale znalazł was Carlos, Prawa ręka Hassana Nasrallaha.
Na wasze szczęście udało nam się go zlikwidować. Niestety twój brat został ciężko ranny i zapadł w śpiączkę, ale nie przejmuj się, ma najlepszą opiekę. Zaczęła opowiadać kobieta.
- Dość tego! Krzyknął mężczyzna. Przejdźmy do sedna! Twój brat przekazał Ci materiały. Gdzie one są?
- Czy twój brat powiedział ci gdzie ukrył mikrofilmy? - spytała kobieta.
- Ale ja niczego nie pamiętam! - krzyknęła zrozpaczona Maria.
- To pewnie efekt wybuchu - stwierdziła kobieta. Dajcie jej trochę czasu.
- Nie mamy czasu! - krzykną zdenerwowany mężczyzna. Czy Wy dwie zdajecie sobie sprawę, że Hassan może już celować rakiety na stolice europejskich krajów? Rozetnij jej te więzy i zaprowadź do apartamentów. Chyba nie obędzie się bez wizyty chemika.
- Przecież on już dawno wycofał się z akcji - powiedziała kobieta - zaszył się gdzieś na końcu świata i ślad po nim zaginął.
- Wyślij najlepszych agentów niech go namierzą i ściągną do centrali - powiedział mężczyzna i wyszedł trzaskając drzwiami.
Kobieta uśmiechnęła się do Marii i rozcinając plastikową opaskę krępującą jej ręce rzekła:
- Nie przejmuj się nim, on tak zawsze jak Premier naciska mu stopą na jaja. Za parę godzin mu przejdzie. Chodź, zajmiemy się tobą.
[Obrazek: Oh_yes_its_free-1338710999.png] ftp://109.196.92.86/Poradniki
user: user
hasło: user

[Obrazek: Userbar-1340978593.png]
Używaj przycisku [Obrazek: postbit_reputation.gif] rozważnie!!!
Zamiast pisać post pod postem użyj przycisku [Obrazek: postbit_edit.gif]

ʎuмızp ozpɹɐq ʇsǝ! ʇɐıмş
  Odpowiedz
#23
W tym samym czasie tysiące kilometrów od Barcelony, w drewnianym domku u podnóża gór, w miejscu dawno zapomnianym przez Boga i ludzi, Krzysztof Wilczur zerwał się z łóżka zlany zimnym potem. Przed oczami wciąż stała mu przerażona twarz kobiety, wzywającej go na pomoc. Twarz tak dobrze znana, znienawidzona, twarz ukochana.
Wiedział, że sen nie mógł być przypadkowy - jego sny nigdy takie nie były, a on sam dawno już przestał wierzyć w przypadki.
- Dziewczyno, w coś ty się wpakowała...! - Lata samotności wyrobiły w nim nawyk mówienia do siebie.
Mężczyzna wygrzebał się z pościeli, podszedł do stojącej w rogu pomieszczenia przepastnej, dębowej szafy i otworzył drzwi. Jego oczom ukazały się rzędy półek wypełnione szklanymi fiolkami i słoikami różnych rozmiarów, a po pokoju rozszedł się ostry, mdlący zapach ziół. Wybrał dwa słoiczki - jeden wypełniony rudobrązowym proszkiem, drugi zasuszonymi okrągłymi liśćmi. Blaszaną miarką precyzyjnie odmierzył odpowiednią ilość proszku, wsypał go do porcelanowej miseczki i podpalił. Z miseczki buchnął oślepiający, pomarańczowy płomień. Wrzucił w ogień dwa liście z drugiego słoiczka, płomień zmienił kolor na ciemnoszary, prawie czarny. Krzysztof zamknął oczy, z zakamarków pamięci przywołał obraz kobiety ze snu. Nachylił się nad ogniem i pozwolił, by dym wnikał w jego nozdrza, wypełnił gardło i płuca.
W pierwszym momencie nie widział nic. Za chwilę głowę wypełniły mu tysiące barw, dźwięków i zapachów, widział miejsca, których nigdy nie mógł widzieć i rzeczy, które nigdy nie mogły istnieć. Skoncentrował się, a plątanina kształtów i kolorów zaczęła nabierać ostrości, aż wyłonił się z niej klarowny obraz. Zobaczył mężczyznę z raną postrzałową, zobaczył Roberta upadającego na ziemię, zobaczył kobietę z hot-dogiem osuwającą się bezwładnie na kolana. Najgorsze, że zobaczył też to, co dopiero miało się wydarzyć.
- Chyba jednak nie obejdzie się bez mojej pomocy... - westchnął. Zaczął się ubierać, besztając w duchu samego siebie za to, że spieszy na ratunek kobiecie, która tak bardzo go zawiodła, a przecież kiedyś była całym jego życiem. Od pięciu lat bezskutecznie próbował o niej zapomnieć i kiedy prawie mu się udało, przeznaczenie przypomniało o sobie.
W pośpiechu spakował do torby kilka fiolek i słoików z szafy. Założył płaszcz i szybkim krokiem opuścił swoją pustelnię, która przez lata była mu domem i ucieczką od prawdziwego świata.
- Oby tylko nie było za późno.
  Odpowiedz
#24
Nie uszedł nawet kilkunastu kroków gdy zza drzewa wyszedł mężczyzna odziany w płaszcz. Na głowie miał kapelusz z ronda którego na twarz opadała moskitiera chroniąca go przed owadami, których w tych rejonach Hiszpanii było mnóstwo.
- Cześć Kris - zawołał.
- Kto? - zapytał ze zdziwieniem na twarzy Krzysztof.
- Jak zwykle musisz się ze mną droczyć - powiedział mężczyzna podnosząc z twarzy moskitierę. W tym momencie komary i inne latające paskudztwo zaczęło się dobierać do jego skóry, a on sam gwałtownie machając rękami próbował je odgonić.
- Ja ty mogłeś tu wytrzymać na tym zadupiu - rzekł mężczyzna. Teraz poznał go. To Adam, członek jego dawnej grupy z którą wielokrotnie wykonywał różne zadania w różnych częściach świata.
- Kopę lat krzyknął uradowany widokiem przyjaciela Krzysztof podając mu pudełeczko z jakąś dziwna maścią - Posmaruj się tym, i zdejmij ten wieśniacki kapelusz.
- Dalej bawisz się chemia? - zapytał wcierając maść w miejsca nie osłonięte przez ubranie.
- Od czasu do czasu, ale nie chemią, staram się teraz korzystać z natury. Jak widzisz...
W tym momencie Adam zrobił poważną minę, taką jaką zazwyczaj robił w sprawach wymagających pospiechu. Krzysztof zauważył to i w pół zdania przerwał rozmowę jednocześnie zaczynając kolejną.
- Znowu macie problem? Wiesz, że już w tym nie robię i nie chcę robić odkąd zmieniła się polityka agencji. Za dużo osób znikło od czasu naszej wspólnej akcji.
- Wiem, i jest mi przykro z tego powodu, ale dostałem polecenie i mam cię ściągnąć do centrali. Jesteś nam potrzebny.
- Oni są z tobą? - zapytał Krzysztof.
- Jak zwykle masz oczy dookoła głowy. W tym momencie machnął ręką wykonując gest taki jak zazwyczaj robi się chcąc kogoś przywołać. Dwoje agentów wyszło z zarośli i zaczęli iść w ich stronę.
- Po co ich zabrałeś?
- Dobrze wiesz, że po ostatniej twojej akcji Agencja nie lubi ryzyka. Teraz zawsze chodzimy z obstawą.
- Śmigłowiec już czeka - powiedział jeden z tajniaków, którzy właśnie do nich doszli.
- Dziękuje. Odpowiedział. Chodź, musimy się naprawdę spieszyć. Dowiesz się wszystkiego na miejscu.
- Jak to na miejscu. A kto powiedział, że gdziekolwiek lecę? W tym momencie jeden z tajniaków doskoczył do Krzysztofa i szybko wyjął z kabury pistolet ze środkiem usypiającym. Krzysztof osunął się na ziemię.
- Przykro mi przyjacielu - powiedział Adam nad nieprzytomnym kolegą - nie mogę ci teraz wszystkiego powiedzieć. Ale zrozumiesz na miejscu, że nie mielismy wyjścia. Po czym wszyscy udali się do śmigłowca czekającego na polanie.
[Obrazek: Oh_yes_its_free-1338710999.png] ftp://109.196.92.86/Poradniki
user: user
hasło: user

[Obrazek: Userbar-1340978593.png]
Używaj przycisku [Obrazek: postbit_reputation.gif] rozważnie!!!
Zamiast pisać post pod postem użyj przycisku [Obrazek: postbit_edit.gif]

ʎuмızp ozpɹɐq ʇsǝ! ʇɐıмş
  Odpowiedz
#25
Krzysztof nie pamiętał podróży, jego świadomość została brutalnie uśpiona przez tych, którzy za nic mają sobie ludzki los i dla własnej korzyści, są gotowi zrobić wszystko.

Adam miał niezły ubaw, już dawno nie trafiło mu się tak ważne i stanowiące o jego "karierze" zadanie.
-Zdziwisz się maleńka - pomyślał i uradowany złożył ręce tak, że Ci którzy go nie znali, pomyśleliby, że ma zamiar się pomodlić.

Nie on. Nie człowiek wyzbyty honoru i wiary. On nic nie musiał, jeśli coś robił, to tylko dlatego, że sam tego chciał.
- Długo jeszcze? - zwrócił się do pilota, na co ten odpowiedział:
- Do wieczności daleko, a na miejsce jeszcze z pół godziny. Spokojnie... nie pali się - dodał, ale patrząc na Adama odnosił zgoła inne wrażenie...

Maria powoli dochodziła do siebie. Kobieta, która się nią opiekowała, wykazała więcej ludzkich odruchów, niż mężczyźni, których spotkała na swojej drodze podczas tej dziwnej gry...
  Odpowiedz
#26
- Jak masz na imię? - zapytała Maria.
- Anna. Ale więcej nie musisz o mnie wiedzieć. Wiesz jak to jest w tym fachu. Im mniej o Tobie wiedzą tym lepiej dla Ciebie ale też Agencji.
- Właśnie o to chodzi, że nie pamiętam kim jestem. Możesz mi coś więcej o mnie powiedzieć?
- Czekaj cierpliwie. Już wkrótce będzie tutaj specjalista od wyciągania od ludzi tajemnic. Dostałam informację, że go znaleźli. Pamietasz Krzysztofa?
- Niestety nie.
- To twój przyjaciel. Z pewnością się ucieszy jak Cię zobaczy. To miedzy innymi z powodu twojego zniknięcia odszedł z Agencji.
- Między innymi?
- No cóż, działamy nie tylko w obronie pokoju na świecie. Na pokoju nie da się zarobić a z czegoś trzeba się utrzymywać. Myślisz że wsparcie największych gospodarek światowych wystarcza na wynagrodzenia i szkolenia tylu setek specjalistów? Najlepszym włąśnie był Krzysiek, no ale postanowił odejść. Teraz mam nadzieję, że wróci, bo interesy Agencji trochę podupadły odkąd straciliśmy usługi najlepszego chemika w branży.
- Chemika? Czy dobrze rozumiem, że Agencja zajmuje się produkowaniem broni chemicznej? Wiec dlaczego wysłaliście mnie do Bejrutu po dowody a potem oni mnie ścigali? - spytała Maria.
- Nic z tych rzeczy, moja droga. Mówiłam Ci przecież, że działamy na rzecz pokoju - rzekła Anna z lekkim uśmiechem na twarzy.
A więc chodziło o narkotyki domyśliła się Maria.
- A ten Krzysztof? Czemu jest taki ważny?
- To nasz główny analityk. On odpowiadał za cały proces powstawania. Przynajmniej do czasu aż wysadził w powietrze całe laboratorium gdy dowiedział się do czego służą jego specyfiki.
[Obrazek: Oh_yes_its_free-1338710999.png] ftp://109.196.92.86/Poradniki
user: user
hasło: user

[Obrazek: Userbar-1340978593.png]
Używaj przycisku [Obrazek: postbit_reputation.gif] rozważnie!!!
Zamiast pisać post pod postem użyj przycisku [Obrazek: postbit_edit.gif]

ʎuмızp ozpɹɐq ʇsǝ! ʇɐıмş
  Odpowiedz
#27
-Kiedy on będzie ? – spytała Maria
- Już powinien być…, w sumie poczekasz tu na mnie pójdę sprawdzić. –powiedziała Anna
Anna wystała i znikła za dziwami, Marią odczekała chwile i udała się w stronę drzwi kiedy na korytarzu usłyszała potężny huk. Chwile potem rozległy się przeraźliwe krzyki. Dziewczyna stała w osłupieniu nie wiedząc co robić, ogarnęło ją wielkie przerażenie, strach sparaliżował jej nogi. Nie mogła uciekać ani sprawdzić co się stało.
- Boże, co mam robić, co się dzieje, czemu nikt po mnie nie przychodzi. Boże proszę pomóż mi - mówiła przerażona Maria sama do siebie.
Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie i do środka wpadł mężczyzna, którego dziewczyna nigdy przedtem nie widziała na oczy. Był przerażony na jego twarzy malował się strach i niepokój. Był wysokim brunetem o ciemno brązowych oczach na prawym policzku miał mała bliznę w kształcie łuku.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał mężczyzna
Sparaliżowana Maria w skrócie powiedziała że czeka na Annę bo miała sprawdzić gdzie się podziała reszta.
- Powiem tak kojarzę cię z opowiadań, ale nie wiem czemu nikt po ciebie nie przyszedł, musimy uciekać . –Powiedział mężczyzna
- Ale co się dzieje powiesz mi ? – powiedziała szybko Maria
-Nie teraz nie mamy dużo czasu żeby uciec, powiem ci wszystko po drodze. – Złapał Marie za rękę i pociągnął za sobą w stronę drzwi. Kiedy wszyli na korytarz Maria przystanęła na chwile w szoku, widząc pełno krwi, trupa leżącego pod ścianą.
- Co tu się do cholery stało ?! – Krzyknęła przerażona
Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko spojrzał na przerażoną Marie i wziął ją na ręce.
- To przynajmniej powiesz mi jak masz na imię?
- Jeard.
Biegli dalej przez sieć korytarzy, Maria przyglądała się niewiedzą co ma o tym myśleć. W końcu nie mogła znieść całej tej sytuacji.
- Mogę zadać ci pytanie. – spytała się ale nawet nie dała mu odpowiedzieć .
- Co się tu dzieje ?
Nigdy nie jest tak jak byś my chcieli... ale jest tak jak być powinno...
  Odpowiedz
#28
Krzysztof już dawno odzyskał pełną świadomość, ale wciąż nie otwierał oczu i udawał, że śpi; lecący wraz z nim mężczyźni nie mieli pojęcia, że w głowie Krzysztofa właśnie powstawał misterny plan ucieczki. Nie wiedział, kto po czyjej stoi stronie, komu może ufać i jakie zamiary wobec Marii ma jego dawny przyjaciel. Mógł liczyć tylko na siebie.
Helikopter wylądował przed długim hangarem. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że wkoło nie ma żywej duszy, jednak gdy tylko Adam wysiadł ze śmigłowca, z hangaru wytoczyła się czarna furgonetka.
- Pomóżcie mi go wyciągnąć - sapnął Adam, próbując wyciągnąć Krzysztofa z maszyny. - Cholera, ciężki sukin...
Urwał w pół zdania i w oszołomieniu wpatrywał się w wycelowany w swoją głowę pistolet, który jeszcze przed chwilą znajdował się w jego kaburze. Krzysztof, całkowicie przytomny, uśmiechnął się nieznacznie i z gracją wyskoczył ze śmigłowca, cały czas trzymając Adama na muszce.
- Nie strzelać! - krzyknął Adam widząc, że jego towarzysze sięgają po broń. - No dobrze, masz mnie. I co teraz? - zwrócił się do Krzysztofa.
- Teraz zabierzesz mnie do niej.
  Odpowiedz
#29
Czasami świat kręci się znacznie szybciej niż byśmy tego chcieli. Z pozoru błahe wydarzenia zmieniają swój bieg przybierając na sile i nim zdążymy to zauważyć jesteśmy pogrążeni. Pogrążeni w czasowej pętli irracjonalnych sytuacji, które w normalnym świecie nie mają prawa zaistnieć. Chcemy się wyrwać, uciec, ale to trzyma nas zbyt mocno. Stajemy się więźniami własnego świata, własnych chorych wyobrażeń i pragnień, za które przyjdzie nam słono zapłacić.

Przeszłość nie ma znaczenia. Nie wtedy, gdy czujemy na skroni zimny dotyk lufy, która w każdej chwili może nas wyzwolić. Labirynt się skończy, tylko chwilowy przebłysk światła potem już wieczna ciemność.

Adam nie chciał identyfikować się z mrokiem... jeszcze nie teraz. Umrzeć przez nich to byłoby tchórzostwo. Trzeba podnieść jeszcze raz swój ciężar i pójść przed siebie. Tak postępuje człowiek odpowiedzialny.
- Więc na co czekacie? W drogę! - zawołał tak jakby było sprawą oczywistą, że doprowadzi ich do Marii.
  Odpowiedz
#30
Jechali w milczeniu. Adam prowadził, z wściekłością zaciskając dłonie na kierownicy, aż bielały mu kłykcie. Był w pełni świadomy faktu, że palec na spuście pistoletu wycelowanego w jego plecy należy do osoby, która teraz nie miała już nic do stracenia.
Krzysztof siedział na tylnym siedzeniu, pozornie rozluźniony i w pełni kontrolujący sytuację. W rzeczywistości żołądek boleśnie skręcał mu się w ciasne supły. Dopiero teraz zaczęło do niego docierać, że naprawdę ją zobaczy.
- Pospiesz się - mruknął Krzysztof, a Adam zacisnął zęby i mocniej wdusił pedał gazu.
  Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 10 gości