Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Szkolne kartkówki i ściąganie
#11
Ja raz widziałem u siebie w szkole kartkówkę (z Religi) na której był narysowany czołg :D
---
  Odpowiedz
#12
A ja wyznaje metodę na żywioł. Najlepszą metodą jest.. - ściąganie prosto z książki na kolanach. Najciemniej jest pod latarnią,
ukrywanie się, pisanie kartek zawsze nie wychodzi a ściąganie na "cwaniaka" zawsze wypala. Z jednej strony ściągi to nic złego,
jednak lepiej przygotować się do kartkówki bo potem zostaje nam to w głowie. Powinniśmy uczyć się dla siebie nie dla ocen. Jednak
jak to jest w praktyce każdy uczeń już wie sam ...:P
Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Mój odjechany profil został porzucony. Nie odpowiadam na posty i wiadomości prywatne. Jedyna opcja kontaktu ze mną to mój śmieciowy email: b0hazard małpa o2.pl
  Odpowiedz
#13
tutaj macie przykład tasiemca uzbrojonego
[Obrazek: tasiemiec_uzbrojony1.jpg]
  Odpowiedz
#14
Cytat:Co to ma znaczyć??
Niektórzy nauczyciele to w ogóle nie mają poczucia humoru, pół punktu się za tego tasiemca należało. :P
  Odpowiedz
#15
za te "rence" drugie pół i by był akurat 1pkt :P
  Odpowiedz
#16
ha ile to razy się ściągało. Jak nie typowe małe karteczki, to drukowane dużą czcionką kartki dolepiane do gazetek znajdujących się na tablicach na ścianie, bo najciemniej pod latarnią. Pamiętam też długopis którego tusz widać jedynie po ultrafioletowym światłem i rozpiski pisane własnym szyfrem, aby nie połapali się, że to ściąga. Ehh
  Odpowiedz
#17
Ja ogólnie od zawsze kombinowałem... Nigdy nie uczyłem się w domu bo większość pamiętałem z zajęć, jednak ściąga na kartkówce, czy sprawdzianie to zawsze była podstawa. Rozleniwiłem się pod tym względem do tego stopnia, że nawet sam ich nie robiłem, heh... W podstawówce w sumie nie pamiętam jak to wyglądało, ale jakieś przebłyski mam, że na pewno sam proceder był powszechny ^^ W gimnazjum znalazłem sobie koleżanki, które zawsze robiły mi ściągi, nawet jeśli same nie potrzebowały dla siebie, ehhh, ta siła perswazji ;D W technikum (typowo męskim) byłem przewodniczącym szkoły i ludzie słuchali się mnie często bardziej niż nauczycieli, dlatego też zawsze wskazywałem jakiegoś kujona, aby coś przygotował i robiło się ściepę klasową na papier i tusz, a potem drukowało dla wszystkich... Świetne czasy! Mimo wysokiego poziomu (logistyka) - Zero nauki i kucia, a dobre oceny. Z tego całego kombinowania co najlepsze, człowiek lepiej pamiętał zagadnienia, niż ucząc się wszystkiego na blachę, aby potem to zapomnieć. Studia to już okres, gdzie ściągi się skończyły... Tak, tak, skończyły ;) Taka opcja już nie wchodzi w grę na uczelni. Koniec ściąg oznacza tylko jedno - początek książeczek! Ilość materiału jest już na tyle duża, że żadna harmonijka z 10 metrów posklejanych kartek, nie pomieści tego wszystkiego, dlatego też w drukarni przed uczelnią drukuje się mini książeczki ze wszystkimi zagadnieniami i odpowiedziami, wraz ze spisem treści aby się odnaleźć. Sprawa jest o tyle prosta, że z roku na rok są te same materiały do nauki, więc w drukarni wszystko już jest na dysku. Wystarczy podać rok, kierunek, wykładowcę i przedmiot, a książeczka już się drukuje ;)

Kolejna kwestia to umiejętności ściągania. Ściągałem od zawsze, a zostałem złapany na pół, tylko raz :D Śmieszna sytuacja... Byłem wtedy w gimnazjum, bodajże 1 klasa. Sprawdzian z chemii z wredną babą, która mnie nienawidziła. Ściągałem na całego jak zawsze siedząc w ławce pod koniec przy ścianie, aż tu nagle głos - Jakub, Ty coś tam masz! Wielka i spocona, rządna skarcenia swojego największego wrogiego ucznia nauczycielka, ruszyła w moją stronę... Nie myśląc dużo złapałem za ściągę i ją - zjadłem :D Dosłownie... Wiem, wiem, głupota ^^ jednak pomogło bo dowodów na ściąganie nie było, a że zawsze potrafiłem konkretnie zagadać i wyłożyć odpowiednie argumenty na ławę, nie wpisała mi nic, ani nie zabrała kartki ^^ No cóż, to była największa moja porażka, gdyż ocena też odzwierciedlała zaistniałą sytuację. Nie było ściągi, nie było przesyłu danych na kartkę. Bluetooth można powiedzieć spłonął wraz z połknięciem wymiętolonej karteczki ^^ Młody człowiek robi często rzeczy, których nawet później wnukom lepiej nie wspominać ;)


Wracając jednak do umiejętności ściągania. Jest dużo opcji i tak naprawdę w większości wszystkie są dobre przed rozpoczęciem studiów. Najważniejsze aspekty tej sztuki są często pomijane... Powiem wam, że nie liczy się tyle styl i forma, co zachowanie i kierunek wzroku. Warto sobie zadać pytanie, co robi delikwent, kiedy ściąga? Otóż, denerwuje się, spogląda na nauczyciela, czy rozgląda się za nim kiedy go nie widzi. Samo speszenie i rumieńce potrafią już zdradzić... Moja taktyka była prosta. Zero nerwowych ruchów i rozglądania się po klasie. Ja i mój zamknięty świat, czyli moja ławka, kartka i ściąga. Zero stresu i opanowanie. Ściąga jak najbliżej czubka długopisu, na który kieruje się zawsze wzrok, kiedy piszemy. Czasem jak trafiał się mniejszy "sprzęt pracy", można było trzymać tę ściągę nawet w prawej ręce z długopisem - naprawdę świetna opcja, zwłaszcza jak ma się kawał graby. Opcja z książką na kolanie czy innymi aspektami, w których trzeba kierować wzrok w innym kierunku niż na kartkę, to nic innego jak wołanie nauczyciela, aby podszedł. Taka forma też działa, ale nie okłamujmy się... Jedynie wtedy, kiedy nauczyciel nie chce widzieć tego, co dzieje się przed nim, bo tak naprawdę nikt nie jest głupi i każdemu zależy aby Twoja praca była jak najlepsza, jednak pozory muszą zostać zachowane. Dlatego w Podstawówce/gimnazjum/technikum/liceum można pozwolić sobie na lekką strefę X, którą widać, ale nie na tyle aby interweniować. Sprawa komplikuje się na uczelniach wyższych, gdzie już nikomu nie zależy na tym, abyś przeszedł na kolejny rok, a często jest wręcz przeciwnie, więc tutaj załącza się już jedynie poziom expert ;)


PS. Wspominaliście coś o siadaniu w pierwszej ławce itd... To już kwestia strategii, którą trzeba przeprowadzić przed zajęciami. Są różni nauczyciele, różne klasy i wiele różnych pobocznych sfer, które zawsze trzeba brać pod uwagę - Po prostu kwestie logistyczne... Chodzi o fakt, że nie siada się w pierwszej ławce, kiedy sprawdzian mamy z nauczycielem, który w zwyczaju ma siedzieć całe zajęcia na tyłku przy biurku, bo można łatwo narobić pod siebie takim działaniem... Powiedziałem już chyba wszystko co chciałem, tak że miłej lekturki ;)
  Odpowiedz
#18
Miał na pewno surową nauczycielkę bo można poznać po pisowni..
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. 
  Odpowiedz
#19
http://www.sprawdziany24.pl/
  Odpowiedz
#20
Oj kombinuję do dziś.

1 klasa technikum -> Nowi nauczyciele, nowa szkoła. Na lekcjach uważnie się siedziało i uczyło. W domu tematy się wkuwało. Starałem się być przygotowanym zawsze do odpowiedzi. Nauczyciele pytali każdego góra 2 razy na semestr. Później objąłem inną taktykę. Zgłaszałem się sam jak było coś prostego i miałem spokój przez cały semestr z dobrymi ocenami. Na kartkówki i sprawdziany uczyłem się góra 20 minut w domu. Prace domowe pilnie odrabiałem. I tak zleciał cały rok

2 klasa technikum -> Tutaj nastąpiła mała ewolucja. Haha Na odpowiedzi ustne jak poprzedniego roku zgłaszałem się gdy umiałem, a nie gdy mnie wywołano z dziennika. Z części przedmiotów zacząłem ściągać ze zgapek, z części przedmiotów się uczyłem, bo nauczyciele byli baardzo czujni. Prace domowe odrabiałem, ale czasami zapominało się.

3 klasa technikum -> Kolejne zmiany. :D W tym czasie sporo przedmiotów mi odpadło. Pożegnałem się na zawsze z historią, biologią, chemią, i kilkoma innymi przedmiotami. Doszło kilka nowych, ale niewiele. Na odpowiedzi ustne przestałem się uczyć, nauczyciele nawet zapomnieli już pytać. Haha Czasem raz na 2 tygodnie siadłem i się czegoś pouczyłem. Ale na ogół nie chciało mi się robić również zgapek, więc wiedzę na sprawdzianach i kartkówkach czerpałem z zeszytów. Prace domowe przestałem odrabiać, może dlatego że prawie ich nie zadawano.

4 klasa technikum (obecna) -> Rewolucja. :diabel Czwarty rok z tymi samymi nauczycielami, więc znam ich taktyki. Prac domowych nie mamy zadawanych. Czasem pyta pani z polskiego, ale na razie się wywijam jakimś cudem i zawsze mnie omija w dzienniku. :D Kartkówki, sprawdziany? Haha Ławka, zeszyt, kartka, długopis i niczego więcej mi nie potrzeba. Zależnie od nauczyciela zeszyt lokuję na ławce lub na kolanach. Czasem kolega niepiszący z boku pisze odpowiedzi. Nauka w domu? A co to było, bo zapomniałem. Mysli

Podsumowując, z roku na rok kombinuję jak się da. Wielu pewnie uzna mnie za nieuka, bez wiedzy. A jest przeciwnie. Przyswoiłem dużo wiedzy na temat mojego kierunku. Najwięcej materiału przyswoiłem w domu z internetu, dzięki czemu na przedmiotach zawodowych nie muszę nawet zgapiać, bo wszystko wiem. Ba, nawet z materiałem jestem do przodu.
Sukces nigdy nie jest ostateczny. Porażka nigdy nie jest totalna. Liczy się tylko odwaga. 
Strona z tapetami na pulpit - polecam
  Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Gdzie kupić odpowiedzi na sprawdziany i kartkówki? Gospodarz 4 4 572 18.02.2014, 07:08
Ostatni post: Gospodarz

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości