Pies byłego komandosa z oddziału SEALs wywołał wielkie poruszenie na pogrzebie swojego pana. Podczas ceremonii w kościele, która zgromadziła 1500 osób, czarny labrador o imieniu Hawkeye wyszedł przed tłum i położył się przed trumną z ciałem swojego pana. Pies leżał bez ruchu do końca ceremonii.
- Zrobiłam to zdjęcie i podczas całej ceremonii miałam tylko ten widok przed oczami - mówi kuzynka zabitego żołnierza, Lisa Tumilson.
- Próbowałam kilka razy, bo albo płakałam, albo na mównicy obok psa stał komandos SEALs i nie mogłam robić zdjęć - dodaje kobieta.
Pies przyszedł na ceremonię z rodziną 35-letniego Jona Tumilsona. Gdy w kierunku mikrofonu ustawionego przy trumnie ruszył pierwszy mówca, jeden z kolegów Jona z jednostki, labrador ruszył za nim. Pies podszedł do trumny swojego pana i położył się pod nią wydając, jak to opisują świadkowie, "westchnienie". Do końca długiej ceremonii pies nie chciał się podnieść. Jon Tumilson zginął na początku sierpnia w Afganistanie. Był jedną z 38 ofiar zestrzelenia przez rebeliantów śmigłowca Chinook w prowincji Wardak. Wśród ofiar było 17 komandosów SEALs. Była to najcięższa jednorazowa strata ludzkiego życia w historii wojsk zachodnich podczas interwencji w Afganistanie.
Psem zabitego komandosa będzie się teraz opiekował jego kolega.
tvn24.pl