03.01.2019, 23:38
Przyznać się - ile osób pomyślało kiedyś że w nowym roku będzie uprawiać więcej sportu. Postanowienia zrobione, karnety na siłownie wykupione, profesjonalne majtki do biegania założone... Tylko... nie chce się. Nie ma czasu. Na basen za zimno (w końcu po basenie trzeba jakoś wrócić), była impreza kac taki że strach wsiąść do samochodu i jechać na siłownię. A dzisiaj sobie odpuszczę moje milion brzuszków, jutro zrobię dwa miliony. A jutro nawet z fotela nie wstanę, przecież tyle brzuszków w życiu nie zrobię nie ma sensu zaczynać.
![[Obrazek: bc4dc1f6349f816d9477632bcb3acbca.jpg]](https://img.wiocha.pl/images/b/c/bc4dc1f6349f816d9477632bcb3acbca.jpg)
Po jakimś czasie zapominamy o postanowieniu. W wirze codzienności, obowiązków... Czasem pojawi się myśl - przelotna - że było jakieś postanowienie. Ale to dawno i nieprawda. I za każdym razem postanawiamy z mniejszym entuzjazmem. A w końcu stwierdzamy - nie warto zaczynać, i tak się nie uda.
Znacie to?
A może warto odpuścić. Nie robić od razu wielkich planów. Może zamiast ,,codziennie na siłowni zrobię mega trudny zestaw ćwiczeń" lepiej ,,postaram się trochę poćwiczyć kilka razy w tygodniu". Trochę - w zależności od możliwości - jeśli zrobisz 10 przysiadów trzy razy w tygodniu to super. Może w przerwie reklamowej na polsacie?
To jest i tak o 10 przysiadów więcej niż w roku ubiegłym. A może kiedyś stwierdzisz że po tych 10 przysiadach masz siłę na kolejne 5 mimo że początkowo zdawało się że 10 to szczyt możliwości.
A może w ogóle nie licz tych brzuszków? A może właśnie notuj postępy - u mnie notowanie super działa pozwala zobaczyć nawet małe postępy.
To chyba jest problem wszystkich postanowień - za dużo chcemy od razu. Jesteśmy bombardowani spektakularnymi sukcesami, niesamowitymi metamorfozami, szalonym rozwojem i zapominamy o podstawowej zasadzie - mierz siły na zamiary.
Zdarzyło Wam się niedotrzymywanie postanowień? Może ktoś zastanawiał się nad przyczyną - czemu postanowienie zostało zarzucone? A może przeciwnie - macie w sobie tyle zapału że zawsze potraficie wytrwać w postanowieniu do czasu aż stanie się nawykiem?
![[Obrazek: bc4dc1f6349f816d9477632bcb3acbca.jpg]](https://img.wiocha.pl/images/b/c/bc4dc1f6349f816d9477632bcb3acbca.jpg)
Po jakimś czasie zapominamy o postanowieniu. W wirze codzienności, obowiązków... Czasem pojawi się myśl - przelotna - że było jakieś postanowienie. Ale to dawno i nieprawda. I za każdym razem postanawiamy z mniejszym entuzjazmem. A w końcu stwierdzamy - nie warto zaczynać, i tak się nie uda.
Znacie to?
A może warto odpuścić. Nie robić od razu wielkich planów. Może zamiast ,,codziennie na siłowni zrobię mega trudny zestaw ćwiczeń" lepiej ,,postaram się trochę poćwiczyć kilka razy w tygodniu". Trochę - w zależności od możliwości - jeśli zrobisz 10 przysiadów trzy razy w tygodniu to super. Może w przerwie reklamowej na polsacie?

A może w ogóle nie licz tych brzuszków? A może właśnie notuj postępy - u mnie notowanie super działa pozwala zobaczyć nawet małe postępy.
To chyba jest problem wszystkich postanowień - za dużo chcemy od razu. Jesteśmy bombardowani spektakularnymi sukcesami, niesamowitymi metamorfozami, szalonym rozwojem i zapominamy o podstawowej zasadzie - mierz siły na zamiary.
Zdarzyło Wam się niedotrzymywanie postanowień? Może ktoś zastanawiał się nad przyczyną - czemu postanowienie zostało zarzucone? A może przeciwnie - macie w sobie tyle zapału że zawsze potraficie wytrwać w postanowieniu do czasu aż stanie się nawykiem?