04.09.2012, 17:55
Skradziono mi (jak do tej pory i uważam, że na tym będzie już koniec) - 2 telefony. Jeden jeszcze w gimnazjum magicznym sposobem zniknął z mojego plecaka na WFie (później nieoficjalnie dowiedziałam się, kto sobie go pożyczył), drugi wraz z torebką na dyskotece. W torebce były również etui z okularami korekcyjnymi, nie wiem po jaką Anielkę były komuś moje okulary, ale je straciłam. Poza tym perfumy, kosmetyki, papierosy, pieniądze i takie tam pierdółki, które kobiety noszą zazwyczaj w torebkach.
Po przeliczeniu okazało się, że ta impreza kosztowała mnie coś ok 2 tysięcy złotych
Aaa i jeszcze raz w centrum handlowym ktoś wyciągnął mi z kieszeni 60 zł. Kupowałam coś, zapłaciłam stuzłotówką, resztę włożyłam do kieszeni i tadaaaam - po chwili już reszty nie miałam. Jedna ze sprzedawczyń troszkę za późno poinformowała mnie, żeby uważać na pieniądze, bo zanotowano dziś niespodziewanie dużą ilość kradzieży. Delikwent Cię obserwuje, widzi gdzie chowasz pieniądze, idzie za tobą i hyc jesteś biedniejszy o kwotę o którą on jest bogatszy.
Chamstwo w państwie jak by powiedział Ferdek Kiepski...
Po przeliczeniu okazało się, że ta impreza kosztowała mnie coś ok 2 tysięcy złotych
Aaa i jeszcze raz w centrum handlowym ktoś wyciągnął mi z kieszeni 60 zł. Kupowałam coś, zapłaciłam stuzłotówką, resztę włożyłam do kieszeni i tadaaaam - po chwili już reszty nie miałam. Jedna ze sprzedawczyń troszkę za późno poinformowała mnie, żeby uważać na pieniądze, bo zanotowano dziś niespodziewanie dużą ilość kradzieży. Delikwent Cię obserwuje, widzi gdzie chowasz pieniądze, idzie za tobą i hyc jesteś biedniejszy o kwotę o którą on jest bogatszy.
Chamstwo w państwie jak by powiedział Ferdek Kiepski...