GKS Bełchatów – Zagłębie Lubin 29/10/2011 13:30
Pięć ostatnich meczów między tymi drużynami: 1 zwycięstwo Bełchatowa – 2 zwycięstwa Zagłębia – 2 remisy
Bramki w ostatnich pięciu meczach: 6 bramek Bełchatowa – 8 bramek Zagłębia
PGE GKS Bełchatów - Zagłębie Lubin 2:1
Bramki: 1:0 Grzegorz Baran (16-głową), 1:1 Patryk Rachwał (27), 2:1 Paweł Buzała (59).
Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Filip Modelski, Zlatko Tanevski, Grzegorz Fonfara. KGHM Zagłębie Lubin: Damian Dąbrowski, Arkadiusz Woźniak.
Czerwona kartka - KGHM Zagłębie Lubin: Błażej Telichowski (84-faul)
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów 1500
PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Filip Modelski, Maciej Szmatiuk, Mate Lacic, Zlatko Tanevski - Tomasz Wróbel (46. Dawid Nowak), Grzegorz Fonfara, Grzegorz Baran, Kamil Kosowski (67. Leszek Nowosielski), Miroslav Bozok - Marcin Żewłakow (46. Paweł Buzała)
KGHM Zagłębie Lubin: Bojan Isailovic - Marcin Kowalczyk, Csaba Horvath, Błażej Telichowski, Costa Nhamoinesu - Dominykas Galkevicius (64. Janusz Gancarczyk), Patryk Rachwał, Damian Dąbrowski (83. Łukasz Hanzel), Kamil Wilczek (78. Mouhamadou Traore), Darvydas Sernas - Arkadiusz Woźniak.
Tylko indolencji strzeleckiej GKS-u Zagłębie zawdzięcza tak nikłą porażkę. Zagłębie przez większą część meczu było po prostu żałosne, nawet na tego gola nie zasłużyło, ale cóż Rachwałowi wyszedł strzał życia. Szkoda tylko Jana Urbana który po tym meczu może pakować walizki, choć przed spotkaniem wydawał się rozluźniony, to wewnętrznie pewnie było zupełnie inaczej. A dzisiaj już wiadomo że zastąpił go Czech Paweł Hapal, jak poinformował rzecznik prasowy Zagłębia Michał Sałkowski. Hapal ma 42 lata i trenował takie drużyny jak FK Mlada Bolesław, FC Nitra i MSK Żlina, czyli żadna rewelacja. Chociaż ze Żliną wywalczył w sezonie 2009/10 Mistrzostwo Słowacji i awans do ligi Mistrzów, ale z grupy już nie wyszli (ostatnie miejsce). Cóż życzę powodzenia , ale z Zagłębiem tego sukcesu raczej nie powtórzy.
Cytat:Trener KGHM Zagłębie Lubin Jan Urban: - Rozegraliśmy słaby mecz, ale gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Dzisiaj GKS nie pozwolił nam na zbyt wiele. Grali agresywnie w obronie, przez co nie mieliśmy okazji do zdobycia bramki i chociaż jednego punktu. Musimy więc ich szukać w kolejnych spotkaniach.
Szkoleniowiec PGE GKS Bełchatów Kamil Kiereś: - Wprowadzenie na boisko Pawła Buzały i Tomasza Nowaka to miał być nasz plan B. Obaj mieli jednak wejść do gry nieco później. W przerwie zdecydowaliśmy się jednak postawić wszystko na jedną kartę i dlatego zagrali od początku drugiej połowy. To się opłaciło. Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa, ale myślimy już o tym, by kolejne odnieść w Kielcach.
Widzew Łódź – Cracovia Kraków 29/10/2011 15:45
Pięć ostatnich meczów między tymi drużynami: 1 zwycięstwo Widzewa – 2 zwycięstwa Cracovii – 2 remisy
Bramki w ostatnich pięciu meczach: 8 bramek Widzewa – 9 bramek Cracovii
WIDZEW ŁÓDŹ - CRACOVIA KRAKÓW 1:0 (1:0)
Bramka: Przemysław Oziębała 9'
Żółta kartka - Cracovia Kraków: Milos Kosanovic, Bojan Puzigaca, Mateusz Bartczak.
Czerwona kartka za drugą żółtą - Cracovia Kraków: Milos Kosanovic (72), Mateusz Bartczak (90+1), Bojan Puzigaca (90+6).
Czerwona kartka - Widzew Łódź: Ugochukwu Ukah (14-faul).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 4500.
Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Jakub Bartkowski, Ugochukwu Ukah, Jarosław Bieniuk, Hachem Abbes - Adrian Budka, Mindaugas Panka, Souheil Ben Radhia, Przemysław Oziębała (80. Sebastian Duda), Igor Alves (31. Piotr Mroziński) - Piotr Grzelczak (57. Princewill Okachi).
Cracovia Kraków: Wojciech Kaczmarek - Krzysztof Nykiel (58. Tamir Cahalon), Jan Hosek, Milos Kosanovic, Bojan Puzigaca - Aleksejs Visnakovs (68. Bartłomiej Dudzic), Mateusz Bartczak, Andraz Struna, Alexandru Suvorov, Saidi Ntibazonkiza - Koen van der Biezen.
Zaczniemy od ciekawostki, otóż prawdziwym bohaterem tego meczu był Andrzej Góral (kierownik drużyny Widzewa), umieścił on przypadkowo w meczowej jedenastce Przemysława Oziebałę choć ustawienie miało być inne. Napastnik Widzewa też był zaskoczony i to tak bardzo że w 9 minucie meczu strzelił jedyną w tym spotkaniu bramkę. Tak to przypadki czasami mają wpływ na wyniki meczów. Oziębała obok Mielcarza był najlepszym zawodnikiem meczu, walczył, szarpał, gryzł i pokazywał się z najlepszej strony. A walka na boisku była zażarta. Dziwna jest ta drużyna z Krakowa, walczy nieustępliwie i momentami gra wcale nieźle, według mnie są gorsze ekipy od nich, a jednak to oni są na dnie tabeli. To chyba jakieś fatum, albo sędziowie ich oszukają, albo taki Oziębała zagra rewelacyjnie i wyleczy ich z nadziei, no normalnie chyba będzie potrzebny egzorcysta. Co jeszcze, po meczu piłkarze Widzewa chcieli się pożegnać z kibicami, nawet podbiegli do "młyna", ale nie wypadło to dobrze, bo ci byli strasznie obrażeni za ostatnie wyniki (szczególnie dwie porażki z Legia i oczywiście przegraną w derbach z ŁKS). I przez cały mecz dawali upust swojemu niezadowoleniu, i tak bywa.
Cytat:Trener Cracovii Dariusz Pasieka: - Nie ulega wątpliwości, że przegraliśmy bardzo ważne dla nas spotkanie. Z przebiegu gry odnoszę jednak wrażenie, że nie musiało tak być. Bramkę straciliśmy po przypadkowej sytuacji, w której jeden z naszych zawodników zderzył się z bramkarzem. Później goniliśmy wynik, ale Widzew cofnął się bardzo głęboko i ciężko nam było stworzyć sobie dogodne okazje do wyrównania.
Szkoleniowiec Widzewa Radosław Mroczkowski: - Każdy z nas zdawał sobie sprawę z tego, jak ważny jest to mecz. Presja była bardzo duża. Po trzech kolejnych porażkach w lidze następna mogła znacznie pogorszyć naszą sytuację w tabeli. Dlatego bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Nie chcę komentować zachowania kibiców (część fanów po kilkunastu minutach opuściła trybuny; wcześniej obrażali m.in. właściciela klubu i jednego z zawodników - PAP), bo koncentrowałem się na meczu.
Wisła Kraków – Podbeskidzie Bielsko Biała 29/10/2011 18:00
Pięć ostatnich meczów między tymi drużynami: 0 zwycięstw Wisły – 1 zwycięstwo Podbeskidzia – 1 remis
Bramki w ostatnich pięciu meczach: 2 bramki Wisły – 3 bramki Podbeskidzia
WISŁA KRAKÓW - PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 0:1 (0:1)
Bramka: Juraj Dancik 27'
Żółta kartka - Wisła Kraków: Cezary Wilk. Podbeskidzie Bielsko-Biała: Dariusz Łatka, Maciej Rogalski.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 13620.
Wisła Kraków: Sergei Pareiko - Michael Lamey (77. Junior Diaz), Kew Jaliens, Osman Chavez (64. Marko Jovanovic), Dragan Paljic - Ivica Iliev, Cezary Wilk, Gervasio Nunez (43. Rafał Boguski), Łukasz Garguła, Andraz Kirm - David Biton.
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Juraj Dancik, Bartłomiej Konieczny, Tomasz Górkiewicz - Mariusz Sacha, Matej Nather, Dariusz Łatka, Liran Cohen (78. Maciej Rogalski), Sylwester Patejuk (73. Adrian Sikora) - Robert Demjan (74. Adam Cieśliński).
Wisła się sypie!!! Grają na trzech frontach, w lidze, w Pucharze Polski i Lidze Europy, grają ostatkiem sił i okazuje się że "Biała Gwiazda" nie jest wcale taka mocna. Cóż na Reymonta chyba mażą już o przerwie w rozgrywkach. Gdyby pokusić się przed meczem o porównanie obu rywali, to właściwie nie ma co porównywać, przewaga Wisły na papierze byłaby tak ogromna że... no porostu ogromna. Ale na boisku, tam to już było zupełnie inaczej. To było bardzo bolesne doświadczenie dla piłkarzy Wisły, tym bardziej że Podbeskidzie dało im kopa po raz drugi na Reymonta (poprzednia edycja Pucharu Polski), to musiało bardzo zaboleć. Charakterystykę waleczności bielszczan na boisku stanowią słowa ich najlepszego zawodnika w tym dniu. "Zawsze dawałem z siebie wszystko, czy to w A klasie, czy tez na stadionie Wisły. Większość krakowian nie przeszła tak długiej drogi jak ja". To był Sylwester Patejuk, a co na to zawodnicy "Białej Gwiazdy", no tym razem nie byli gotowi do takiej jazdy (kurcze, piszę wierszem). Podbeskidzie przede wszystkim było lepiej przygotowane, mentalnie. Wiedzieli że jadą do Krakowa, i wiedzieli że tylko walka na 200% da im jakąś szansę, zresztą oni chyba mają jakiś patent na drużyny z czołówki. Wygrali przecież z Legią przy Łazienkowskiej 2:1, teraz zaliczyli Wisłę i oby tak dalej. Mistrzowie Polski tymczasem całkowicie pokpiło sprawę, już po paru minutach było wiadomo że Wisła chyba leży. Niedbałe przyjęcia piłki, niecelne podania, brak zaangażowania w grę i niedocenienie przeciwnika, to ich grzechy, za które zostali ukarani.
Cytat:Robert Kasperczyk, trener Podbeskidzia: - Jestem szczęśliwy po tym meczu, a postawa moim zawodników napawa mnie optymizmem. Już we Wrocławiu nie rozegraliśmy złego meczu, ale wtedy jeden moment dekoncentracji zaważył na tym, że wówczas przegraliśmy. Dziś moi piłkarze dali z siebie wszystko. Kilku w trakcie drugiej połowy narzekało na lekkie urazy, ale wytrwali. Pokazali swój góralski charakter i wracamy do Bielska-Białej z trzema punktami.
Robert Maaskant, trener Wisły: - Początek meczu w naszym wykonaniu był straszny. Nie było ani jednego dobrego podania, brakowało ruchu, brakowało jakości. Spowodowaliśmy, że Podbeskidzie wyglądało na dobrą drużynę. Straciliśmy gola z rzutu wolnego. Potem wróciliśmy do gry, ale musieliśmy gonić wynik. Nie stworzyliśmy jednak wystarczającej ilości okazji, aby coś strzelić i ostatecznie zostaliśmy z niczym.
Korona Kielce – ŁKS Łódź 30/10/2011 14:30
Pięć ostatnich meczów między tymi drużynami: 3 zwycięstwa Korony – 1 zwycięstwo ŁKS
Bramki w ostatnich pięciu meczach: 5 bramek Korony – 2 bramki ŁKS
KORONA KIELCE – ŁKS ŁÓDŹ 0:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Marek Saganowski (74), 0:2 Dariusz Kłus (90+5).
Żółta kartka - Korona Kielce: Aleksandar Vukovic, Tadas Kijanskas, Pavol Stano, Kamil Kuzera. ŁKS Łódź: Dariusz Kłus, Bartosz Romańczuk, Michał Łabędzki, Marcin Kaczmarek, Mladen Kascelan, Marcin Adamski.
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów: 8180
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Tadas Kijanskas, Hernani, Pavol Stano, Tomasz Lisowski - Aleksandar Vukovic, Vlastimir Jovanovic (45. Kamil Kuzera), Jacek Kiełb (84. Bartosz Papka), Paweł Sobolewski, Grzegorz Lech (77. Michał Zieliński) - Maciej Korzym
ŁKS Łódź: Pavle Velimirovic - Mladen Kascelan, Michał Łabędzki, Radosław Pruchnik, Bartosz Romańczuk - Sebastian Szałachowski (86. Maciej Bykowski), Antoni Łukasiewicz, Dariusz Kłus, Marcin Kaczmarek (90+4. Szymon Salski) - Marcin Mięciel (87. Marcin Adamski), Marek Saganowski.
"ŁKS dość sensacyjnie Koronę", tytuł z "Przeglądu Sportowego", ale cze naprawdę sensacyjnie? "Saganowski uciszył Kielce", to drugi tytuł z tej samej gazety, i mnie się zdecydowanie bardziej podoba. No bo gdzie tu sensacja, Korona ostatnio dostaje same baty, a ŁKS radzi sobie wcale nieźle. Wygrana w derbach Łodzi, przegrali z Wisłą to prawda, ale przecież po oszustwie sędziego, bo remis tak naprawdę był. A po za tym to już nie jest ta sama drużyna co na początku sezonu, U Probierza nie ma przeproś, musi być walka, musi być zaangażowanie. I choć tak po prawdzie jest jeszcze sporo niedociągnięć, to dobrą pracę tego trenera widać już gołym okiem. Pierwsza bramka padła po akcji Szałachowskiego, skrzydłowy ŁKS zawinął się obrońcom Korony, a Marek Saganowski wykorzystał jego precyzyjne podanie. Wyrok na kielczanach wykonał natomiast w 95 minucie spotkania Dariusz Kłus, tym razem asystę zaliczył strzelec pierwszej bramki Marek Saganowski. Tak, Korona ma teraz wiele powodów do zmartwień, a szczególnie trener Ojrzyński. Po rewelacyjnym początku ligi z piłkarzy zeszło powietrze i teraz trzeba ten balon napompować, problem w tym jak to zrobić, a czołówka ucieka i chyba już jej raczej nie dogonią. Z drugiej strony to jest przecież piłka i wszystko może się wydarzyć.
Lech Poznań – Legia Warszawa 30/10/2011 17:00
Pięć ostatnich meczów między tymi drużynami: 2 zwycięstwa Lecha – 3 zwycięstwa Legii
Bramki w ostatnich pięciu meczach: 8 bramek Lecha – 10 bramek Legii
Lech Poznań - Legia Warszawa 0:0
Żółta kartka - Lech Poznań: Grzegorz Wojtkowiak. Legia Warszawa: Maciej Rybus, Miroslav Radovic.
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok)
Widzów: 33125
Lech Poznań: Jasmin Buric - Grzegorz Wojtkowiak (83. Marciano Bruma), Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Semir Stilic, Siergiej Kriwiec, Rafał Murawski, Ivan Djurdjevic (71. Jakub Wilk), Aleksander Tonew (62. Mateusz Możdżeń) - Artjom Rudniew.
Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow, Marcin Komorowski, Jakub Wawrzyniak - Maciej Rybus (73. Michał Kucharczyk), Ariel Borysiuk, Janusz Gol (65. Michał Żyro), Ivica Vrdoljak, Miroslav Radovic - Danijel Ljuboja (84. Rafał Wolski)
Piłkarski klasyk w naszej lidze Lech – Legia, na to spotkanie czekała cała piłkarska Polska. To miał być sprawdzian dla piłkarzy i ich trenerów. Miał być i był, chyba nikt nie był zawiedziony mimo że zabrakło najważniejszego, czyli bramek. Ale co tam lepszy piękny, szybki i emocjonujący mecz bez goli, niż beznadziejny z kilkoma. I oczywiście atmosfera, to było coś, kiedy 30000 kibiców ryknęło "Kolejorz", to aż ciarki chodziły po grzbiecie. I "Kolejorz" ruszył od pierwszych minut, tak jak by walczyli o mistrzostwo świata, trybuny szalały i tylko na legionistach nie zrobiło to wrażenia. Przyjęli napór lechitów spokojnie i systematycznie rozbijali ich akcje, czekali na swoją szansę, a ta nadarzyła się w 30 minucie, niestety stu procentowej sytuacji nie wykorzystał Janusz Gol. Legia wyczuła słabość Lecha w momencie kiedy do przodu ruszał Henriquez, i cała lewa strona nagle była odkryta, no ale widzieć to co innego, a potrafić to wykorzystać co innego. Generalnie to jednak Lech był stroną przeważającą, strzelali często z dystansu i czyhali na błędy w obronie Legii. Ale tych błędów nie było wiele, chociaż jeden poważny błąd Żewłakowa mógł i powinien zakończyć się bramką, niestety Rudniew okazał się nieskuteczny. I przyjrzyjcie się na filmiku tej chyba ostatniej akcji "Kolejorza", kiedy to Wawrzyniak ofiarnie i chyba boleśnie interweniował, przy słupku. Jednym słowem wielkie emocje, godne takiego meczu. I już.
Cytat:Trochę szkoda, że nie wygraliśmy, ale na pewno nie będziemy płakać - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" Rafał Murawski, pomocnik Lecha Poznań, po meczu z Legią Warszawa (0:0).
Przegląd Sportowy: Gdyby w ostatnich minutach Ivica Vrdoljak trafił z dwóch metrów do pustej bramki i Legia wygrała ten mecz, byłby to niesprawiedliwy wynik?
Rafał Murawski: Na pewno. Tym bardziej byłbym zawiedziony, że akcja poszła po mojej stracie piłki w środku boiska. Wcześniej byłem faulowany, ale poszła kontra i pewnie dużo bardziej zmartwiłbym się tym golem, niż inni. Na szczęście piłkarz Legii spudłował. To była jedna z dwóch okazji Legii, my mieliśmy ich więcej i porażka byłaby niesprawiedliwa.
Przegląd Sportowy: A z remisu jesteście zadowoleni?
Rafał Murawski: Trochę szkoda, że nie wygraliśmy, ale na pewno nie będziemy płakać. Co prawda to my dominowaliśmy na boisku, byliśmy częściej w posiadaniu piłki, ale tak czasem bywa i musimy przyjąć ten wynik. W końcu to jest Legia Warszawa, czyli nasz główny rywal do walki o mistrzostwo. Musimy szanować nawet jeden punkt, grać dalej i zdobywać kolejne.
Przegląd Sportowy: W jaki sposób udało wam się zdominować Legię, która w ostatnich tygodniach jest w wysokiej formie?
Rafał Murawski: Zagraliśmy drużynowo. Każdy wiedział, co ma robić na boisku, nie było większych pomyłek. Nasi obrońcy grali bardzo ofensywnie. Wiedzieliśmy jak się przemieszczać, kiedy zastosować pressing. Wszystko wyglądało tak, jak miało wyglądać. Każdy z zawodników wniósł coś do gry. Ten mecz nam po prostu wyszedł.