Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Codzienna modlitwa - jest, czy jej nie ma.
#31
(24.09.2012, 17:05)MissFuneral napisał(a): Bardzo proszę o niemylenie pojęć. ;)
Teista to osoba wierząca w boga, bogów, boginie lub bóstwa. Literka "a" przed tym słowem oznacza odwrotność, zaprzeczenie, a więc ateista to osoba nie wierząca w żadnego boga, bogów, boginie, ani bóstwa. Ot, i cała filozofia. :)
Rzeczywiście mocno uprościłem sprawę, Wszystkich których dotknąłem w ich przekonaniach przepraszam.
  Odpowiedz
#32
Ja straciłem przekonanie do wiary już jakiś czas temu. Wystarczyła prosta obserwacja i analiza. Modlisz się było źle, nie modliłeś się dalej tak samo. Szczególnie rozśmieszył mnie biskup słowami " Módlmy się za biedne dzieci" po czym odjechał nowym Mercedesem S klasą. Wszelka wiara dosłownie obojętnie jaka. Wymaga oddania bez żadnej logiki. Nie można nic analizować bo "o tym się nie rozmawia". Wieczorna modlitwa według mnie nie ma sensu, bo nic przez to nie osiągniesz. O wiele lepiej mi się wiedzie ,gdy po prostu działam. Oczywiście nie mam zamiaru obrażać wierzących. Bardzo ich szanuje za trzymanie się własnego zdania lecz czasami denerwuje mnie ,gdy przymykają oko na nieprawidłowości :)
  Odpowiedz
#33
(26.09.2012, 12:23)Ejdam napisał(a): Szczególnie rozśmieszył mnie biskup słowami " Módlmy się za biedne dzieci" po czym odjechał nowym Mercedesem S klasą.
Tak jest , postępowanie niektórych księży i hierarchów kościoła zniechęca - szczególnie młodych ludzi - do wiary jako takiej . Mam na myśli głównie kościół katolicki .
Kiedyś , dawno temu jak byłem małym brzdącem , moja babcia strasznie rygorystycznie pilnowała żebym codziennie się modlił przed zaśnięciem . Czasami była też "motywacja" , paciorek - cukierek :) . No to się "modliłem" .
Kiedy już dorosłem zorientowałem się że zbyt wielu ludzi mimo coniedzielnego chodzenia do kościoła i pokazywanej na wyrost "pobożności" , tak na co dzień jest zwykłymi szujami .
Teraz modlę się najczęściej na cmentarzu . Muszę też przyznać że modliłem się jak miałem ciężko chore dziecko . Znów przypomniała mi się babcia - " jak trwoga , to do Boga " - mawiała .
Staram się postępować w zgodzie z własnym sumieniem . Nikogo nie krzywdzić , a jeśli jestem w stanie to pomagać bezinteresownie . Myślę że to wystarczy .
Codzienne recytowanie z pamięci zapamiętanych w dzieciństwie formułek nie uczyni mnie lepszym człowiekiem , ani mi w niczym nie pomoże .
[Obrazek: Y3AbJ8Z.jpg]
  Odpowiedz
#34
Ja kiedyś modliłem się w miarę systematycznie a teraz bardzo rzadko,ale tam ma większość ludzi.
A jak się modlę to zazwyczaj w jakieś prośbie choć wiem że tak się nie powinno robić.
  Odpowiedz
#35
WIDMO29 napisał(a):Ja kiedyś modliłem się w miarę systematycznie a teraz bardzo rzadko,ale tam ma większość ludzi.
A jak się modlę to zazwyczaj w jakieś prośbie choć wiem że tak się nie powinno robić.
Stary! Jeśli uważasz ,że w jakiś sposób tobie to pomaga to módl się. Nie sugeruj się tym co mówią inni, rób to sam uważasz za słuszne. Kiedyś i tak przyjdzie moment w którym wybierzesz odpowiednią drogę :)
  Odpowiedz
#36
WIDMO29 napisał(a):A jak się modlę to zazwyczaj w jakieś prośbie choć wiem że tak się nie powinno robić.

Na tym polega tak naprawdę prawdziwy i właściwy sens każdej wiary. Modlitwa jest warta swojego czasu, jeśli będziesz naprawdę wierzył, że Twój Bóg Ci pomoże. To dokładnie ta sama zasada, którą opisałem w tym temacie LINK
  Odpowiedz
#37
Teraz to tak, modle się codziennie, będę miał bierzmowanie więc wiadomo, wcześniej to nie modliłem się codziennie lecz częstą patrząc na wasze posty. Był taki okres że zawsze odmawiałem Ojcze nasz i zdrowaś Marią, przed snem, obyło to około 70-90 dni (dzień po dniu), potem przestałem.
"Bądź dobrej myśli, bo po co być złej" - Stanisław Lem.
  Odpowiedz
#38
Ja także zarzuciłam modlitwę. Niby rodzice wychowali mnie w wierze katolickiej - ale już ponad pół roku nie byłam w kościele. Denerwują mnie skostniałe zasady Kościoła - dopiero Franciszek okazuje się papieżem, jakiego XXI wiek potrzebuje, ale czy on coś zmieni? Czy może stanie się ofiarą zabójcy?
No tak, ale miało być o modlitwie. Kiedyś nawet wieczorem śpiewałam 10 różańca - to był wpływ kilkunastu spotkań Oazy, w których uczestniczyłam.
Po pewnych wydarzeniach w swoim życiu zaczynam wątpić we wszystko - w człowieka, w ludzi, w Kościół... A Bóg? Może jest tak, że on tylko stworzył świat, ale wcale w niego nie ingeruje? Więc wtedy automatycznie modlilibyśmy się w próżnię. Nie wiem, nie wyobrażam sobie w nic nie wierzyć, dla mnie oznaczałoby to puste duchowe życie...

Dzięki Wam z zaskoczeniem uświadomiłam sobie, że oprócz ateizmu, deizmu istnieje jeszcze teizm. Człowiek się uczy całe życie ;)
Free Your Mind!
  Odpowiedz
#39
Jestem ateistką i nie uznaję modlitwy do żadnego Boga. Zagorzałych fanatyków religijnych zapraszam do zapoznania się z historią. Więcej mądrych słów napisał administrator, więc nie będę się powtarzała.
  Odpowiedz
#40
Och, całe szczęście, choć wierzącym jestem, to nie zgorzkniałym fanatykiem. Haha Kościół upada w oczach ludzi na każdym kroku, a media to napędzają. Potrzeba zmian, ale nic mi do tego, bo już praktycznie do kościoła nie chodzę. Nie można tam dowiedzieć się niczego już praktycznie niczego inspirującego. Podobnie jak Olka, uważam, że Bóg nie ingeruje w nasz świat, a przynajmniej nie w takim stopniu jak większości katolików się wydaje. Wiara w Boga, to wiara w coś, czego istnienia nie można potwierdzić, ale ja potrzebowałem czasu, żeby zobaczyć, że kościół nie jest do wiary potrzebny, a właściwie to może nam zaszkodzić, jeśli wierzyć tym wszystkim dyrdymałom. Modlę się, bo to dla mnie jakiś akt wiary, ale nie oczekuję już pomocy mimo, że czasami o nią proszę. Po prostu to już część mojej filozofii życia i tylko ja mam na nią wpływ, a co powiedzą fanatycy, czy ateiści mam w tym z tyłu, bo ja wiem najlepiej czego tak naprawdę potrzebuję.

Aha! Żeby się nie rozpisywać, to zacytuję Wojtka...

Swordancer napisał(a):Każdy dojdzie w końcu do konsensusu, albo będzie wrogiem innych i samego siebie. Powinniśmy szukać porozumienia. Gdy uważasz, że twój Bóg jest zły, to nikt nie każe ci w niego wierzyć. Jeśli w ogóle nie wierzysz, to powodów powinieneś szukać u siebie, a nie tam gdzie warunki wyłożyli inni. Przykładowo ja w ogóle nie wierzę w piekło. Dla mnie szatan to tylko symbol nas samych i naszego dążenia do osiągnięcia wszystkiego co tak naprawdę może nas zgubić, a jeśli istnieje sfera wygnania, to jest nią to co określono czyśćcem i nie mogę wnioskować jak to tam wygląda. Jeśli istnieje natomiast potępienie, to i musi istnieć odkupienie. Nikt z nas nie może też zrozumieć pojęcia cierpienie, bo jeśli mamy duszę, to skąd wiesz co będziesz czuł po śmierci? Chodzi głównie o to w wierze, że twoim zadaniem nie jest szukać sobie w Bogu wroga, lecz sojusznika, ojca i twórcę. Jeśli natomiast masz wątpliwości, to np. ja również uważam, że żaden "niewierny" nie będzie oceniany za to, że wierzy lecz za to kim był. Mnie zajęło to kilka ładnych lat. Ciągłe pytania - Po co Bóg nas stworzył, skoro wiedział co zrobimy? Dlaczego Bóg został zdradzony przez istoty, które były lepsze od ludzi (anioły)? Skoro Bóg jest jedynym początkiem, to niby skąd miało wziąć się zło?! Nie wierzącemu dane odpowiedzieć na te pytania, zrozumiałem. Jestem tylko człowiekiem i pozostaje mi wierzyć lub nie. Pozostało więc jedno pytanie na które mogłem sobie odpowiedzieć. "Z czym będę lepiej się czuł?"... I tak postanowiłem wierzyć. Odrzuciłem kościół, choć oficjalnie wciąż do niego przynależę i sam staram sobie tłumaczyć różne przypadki jeśli mogę, ale odrzucam wątpliwości dlatego, że lepiej jest bez nich. Sam decyduję o swoim życiu, ale modlę się, gdy tego potrzebuję. Wiara jest już częściom mnie. Wiem że wierzę ślepo, ale jak już wspomniałem, z wiarą mi lepiej. Dopóki ktoś nie dojdzie do tej konkluzji, to nie nie ma prawa nawet do wypowiedzi w tym temacie. Grunt żebyśmy się wzajemnie szanowali.

Dodam, że nie wierzyłbym, gdyby nie kościół. Przysłużył mi się i wyszło to na dobre. Dzięki niemu zadajemy te pytania i nieważne czy są odwrócone przeciwko niemu. Jeśli w powstaniu kościoła była jakaś Boska interwencja i Bóg miał w tym poważny cel lub ich wiele, to myślę, że jestem jednym z nich. To był jakiś impuls i uważam, że Bóg dobrze wiedział co robi. Ba!!! Myślę, że on doskonale wie co robi.
  Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Co to jest Bulla papieża Franciszka? Baron 2 1 532 07.06.2017, 10:24
Ostatni post: SNOWDOG
  Najważniejszy jest zawsze pierwszy krok... bronmus45 0 1 797 01.10.2014, 08:24
Ostatni post: bronmus45
  Czy Bóg jest litościwy? Monoceros 73 20 794 12.04.2014, 20:29
Ostatni post: Paweu
  Sex jest złem. Paweu 25 9 502 06.04.2014, 08:53
Ostatni post: Mesajah
  Jaka jest Twoja wiara? - ankieta Paweu 17 9 693 22.03.2014, 23:57
Ostatni post: skrzypas

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości