CzekoladowyBaron napisał(a):No w końcu coś za coś.
Nie pójdziesz do pracy nie dostaniesz pieniędzy.
Nie zarobisz pieniędzy nie będziesz jadł.
No chyba sprawiedliwe?
Czyli jednak wychodzi na to, że ludzie chodzą do kościoła ze strachu przed piekłem, tak?
Chodziło mi bardziej o to "bycie dobrym człowiekiem" - że robi się to po to, aby dostąpić zbawienia/nie pójść do piekła. Chyba moralność nie powinna polegać na takim "coś za coś".
CzekoladowyBaron napisał(a):Już widzę tych głośnych ateistów lecących z potomkiem do chrztu.
Never!
Sebastian napisał(a):Dlatego też powinno się ochrzcić swoje dziecko by miało one wybór.
Zgadzam się z Tobą w połowie - powinno się dać dziecku wybór, ale chrzcząc je, to Ty podejmujesz za nie decyzję. Chrzest jest równoznaczny z włączeniem dziecka w poczet Kościoła Katolickiego - włączysz je również we wspólnotę judaistyczną, buddystyczną, islamską, prawosławną, protestancką (itd., itp.), żeby miało wybór?
Kiedyś nad tym myślałam i stwierdziłam, że jeśli mój przyszły mąż byłby wierzący, mogłabym dla niego wziąć z nim ślub kościelny, ale dziecka na pewno nie pozwolę ochrzcić - samo zdecyduje, gdy będzie dorosłe i będzie w stanie podjąć samodzielną, dojrzałą decyzję, zgodną ze swoimi poglądami.
CzekoladowyBaron napisał(a):Należy też wziąć pod uwagę jakie były warunki kilka tysięcy lat temu. Przecież ludzie kilka tysięcy lat temu żyli w zupełnie innej rzeczywistości i trzeba wziąć sobie poprawkę czytając tekst starego testamentu.
No ale teksty biblijne są ponoć "natchnione przez Boga", więc chyba Bóg powinien wiedzieć, o czym pisze, prawda?
Dla mnie to dowód na to, że cała Biblia to dzieło ludzkie, a nie "boskie tchnienie".