Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Czy wierzycie w Boga, a w kościół już nie?
#1
Czy wierzycie w Boga i Trójce Świętą, a w kościół nie??
Napotkałem parę wypowiedzi na różnych forach, które zmusiły mnie do napisania tego tematu.

Wypowiedzi paru internautów (z różnych źródeł):

Cytat:wierzyc mozna w jedynie w boga a nie kosciol

denerwuje mnie upolitycznienie kosciola, zdzieranie kasy, wpajanie ludziom pierdół.

a w boga ??... nie wiem sam czy wierze
______________________________________


Cytat:niby wierze ale nie praktykuje ale jesli bog istnieje to wie ze staram sie zyc tak jak przykazania głosza i znajdzie sie dla mnie miejsce gdzies tam,

Lepiej załozyc ze bog istnieje.

Jesli nie wierzymy a bog istnieje to tracimy zycie wieczne a zyskujemy doczesne.

Jesli bog nie istnieje a my wierzymy to nie tracimy nic.
______________________________________


Cytat:Dlaczego ma mnie uczyć np jakiś ksiądz co jest pedofilem ?
Każdy człowiek , może być w kościele np jak ide do spowiedzi to nie chce słyszeć

Aby powiedzieć coś o kościele trzeba to rozumieć
______________________________________


Co wy o tym sądzicie? Jaki jest powód tych zachowań?

Oto moje zdanie:
Ja wierze w Boga. A kościół jakby reprezentuje Boga. Wiem że jest wiele chamów, debili, pedofilii, oszustów i przestępców w kościele.
Ale są też ludzie z powołania. Którzy są wzorem do naśladowania. Więc dlatego chce jak najbardziej szanować kościół i jego kapłanów...
  Odpowiedz
#2
Tam ksiądz powiedział że jeżeli wierzysz w Boga a nie praktykujesz to tak jakbyś w nic nie wierzył.
Ja nie rozumiem ludzi którym mamusia każe iść do Kościoła. Wg. mnie to paranoja siedzą przy tych komputerach całe dni a potem otyłość itd.
łɐʍoɹıʍɐz ʇɐıʍś ʎłɐɔ
  Odpowiedz
#3
Świat rozwija się coraz szybciej... Czas pędzi, nauka pnie do przodu, ludzie wiedzą coraz więcej i nie ma już takiego zacofania. Przed nami coraz więcej możliwości... Kościół natomiast od dawna stoi w miejscu i coraz bardziej traci kontrolę nad Szarą Masą. Proces wiary się zmienia. W inteligentnym umyśle powstaje zbyt wiele pytań, na które zostaje udzielonych zbyt mało, lub zbyt wiele idiotycznych odpowiedzi. Człowiek zaczyna się zastanawiać i drążyć temat. W grę wchodzi strach, lęk przed cierpieniem... wiecznym cierpieniem... strasznymi katuszami w piekle. Zgadza się, lepiej wierzyć, przynajmniej tak na wszelki wypadek, w razie czego, byle tylko nie smażyły nas po śmierci diabły... To właśnie obecna wiara przeciętnego katolika.

Patrząc na Polskę... Kiedyś, niewykształcona ciemnota podobna do dzisiejszego wschodu, która przesiąknięta była socjalistycznymi obiecankami ówczesnych rządów, liczyła się w pełni z kościołem. Kapłani byli stawiani na piedestale... Cieszyli się ogromnym szacunkiem i zbierali laury. Czasy jednak się zmieniły... Komuna minęła, ruszyliśmy do przodu... Obecnie nadal spora część naszego kraju oddałaby życie za Ojca Dyrektora z Torunia, co tyczy się w miażdżącej większości ludzi najstarszych pokoleń. Istnieją również bezbożnicy, nie wierzący kompletnie w żadne Bóstwa, ludzie wolni. Największą część stanowi jednak stosunek społeczeństwa, które tak na wszelki wypadek woli nie zapeszać. A co tam... Oni wierzą, naprawdę wierzą. Co niedzielę chodzą do kościoła, żeby nie było... Nie przeszkadza im nawet, że Msza Święta wygląda jak rewia mody... Baa, nawet sami często chętnie biorą w tym udział. Ochoczo klękają przy konfesjonale, ale o spowiedzi już nie wspomnę, gdyż jest to najbardziej żałosna kwestia... Mają oni również myśli zwątpienia, ale przecież wszyscy wokół wierzą, kościoły ciągle pełne, oni wszyscy nie mogą się mylić... Społeczny dowód słuszności potrafi zdziałać cuda. Na domiar złego, nasze babcie, które wychowywały nas, opowiadając często o Niebie i aniołkach. Tak, to musiało pozostać w naszych głowach... Zakorzenione od dziecka informacje, których nie powinno się podważać... Tak po prostu jest. I człowiek głupieje, ale jeśli nadal nie jest przekonany, wystarczy wspomnienie opowieści o piekle i diabełkach... O taak! Aż się chce modlić! Uff, od razu zwątpienie znika...

...i tu właśnie trafiamy w sedno pytania! Agnostycyzm! Jakież to wygodne! Nie negujemy wiary w Boga, może nawet twierdzimy, że wierzymy, ale ten syf na ziemi, kościoły, księża... Temu mówimy - Nieee! Czyli jednak nie jesteśmy tak podatni na manipulację, albo przynajmniej tak nam się wydaje... To furtka, wyjście z sytuacji, które ucieszy rozum i sumienie. W razie czego Bóg nas przecież zrozumie, a przynajmniej z tymi pedofilami nie będziemy musieli się męczyć... Zbyt wiele o nich wiemy... Zbyt dobrze znamy historię i śledzimy media...

Tak, to myślenie tych bardziej oświeconych, którzy wyszli już z ziemianki, ale strach nadal skłania ich do wyrzutów sumienia i dlatego próbują się zabezpieczyć na wszelki wypadek kredytem wiary...

Pisałem to już kiedyś na tym forum, ale powtórzę jeszcze raz - Wybór ateisty nie bierze się znikąd, od tak... Jest to długa i zawiła droga, która najpierw przeistacza ślepo wierzącą istotę w agnostyka, a dopiero później w ateistę. Nie ukrywam, sam jestem taką osobą i przechodziłem całość krok po kroku.

Toż to bezbożnicy!... To nie prawda, że nie wierzymy w nic. Wiara jest potrzebna w życiu, ale to temat na książkę, nie na post. Każdy człowiek ma swoje priorytety, każdy w coś wierzy... Nie jest ważne, czy to będzie Budda, Allah, Jahwe, czy inne wszechmogące stworzenie, liczy się nasze zaangażowanie, nastawienie i odbieranie naszych modlitw, co pobudza życiodajną podświadomość, sterującą naszym życiem. Jeśli w coś wierzysz, stoi to dla Ciebie otworem. Wystarczy chcieć. Każda religia opiera się na tajemnicy, którą skrywa wnętrze każdego z Was. Subiektywny umysł każdego człowieka, to skarbnica możliwości rodem z opowiadań kapłana. Nierealnych, ale osiągalnych. Ja wierzę w siebie, ufam sobie i wiem, że to ja jestem kowalem własnego losu. Samo się nie zrobi... Jestem odpowiedzialny za własne życie. Psychologia pomogła zrozumieć mi wiele kwestii, Biblia i Koran natomiast utwierdziły mnie do reszty. Wielu z Was, moje słowa mogą strasznie odrzucić, to normalne. Dzieje się tak, kiedy umysł dostaje dawkę informacji sprzecznych z głęboko zakorzenionymi od dawna danymi, które są bardzo istotnym elementem naszego życia. Nie mam żalu i pretensji do osób, które nadal trwają w swoim przekonaniu, jak i nie mam zamiaru nikogo przekonywać, czy nawoływać do zmian. Wiem swoje i wbrew pozorom bardziej martwi mnie fakt, że ludzie zaczynają się już coraz częściej budzić z tej śpiączki, niż to, że większość z Was nadal tkwi w tym po uszy. Pasterze nie mają łatwo. Stado musi znać swoje miejsce. Łatwiej się nim wtedy kieruje...
  Odpowiedz
#4
Wierzę w Boga jako w dawcę życia, jako początek wszystkiego i bezgraniczną miłość wypełniającą cały nasz świat. Boska matryca/kwantowe płótno według Grega Bradena jest dla mnie właśnie przejawem Boga. Nie muszę wierzyć w doktryny kościoła katolickiego, aby jednocześnie wierzyć w Boga. Mimo, że wychowano mnie w takiej wierze, w której wpaja się ludziom, że Bóg karze za grzechy, że dla Boga trzeba się poświęcać i cierpieć, bo on tego właśnie od nas wymaga - nigdy nie zgodzę się z tymi poglądami.

Przeprowadzono szereg badań mających na celu potwierdzenie l;ub obalenie teorii o istnieniu Boga. I co? O okazało się, że dzisiejszy świat w swojej formie, ukształtowaniu i różnorodności nie powstał by nigdy drogą ewolucji. To nie mogło mieć miejsca. Nie ma takiego czasu, który byłby potrzebny, aby to się dokonało. Wnioski nasuwają się same - musi istnieć inteligentna energia, prapoczątek wszystkiego a my w swojej ziemskiej pospolitości jesteśmy częścią tej energii. Skoro jesteśmy częścią, czegoś, co w swojej strukturze jest nie tylko niesamowite, ale i składające się z samej miłości, to jak możemy wykluczyć istnienie Boga?

Bóg to nie ten starszy Pan tam na górze, który zsyła gromy na grzeszników i ostrzega, przed sądem ostatecznym i ogniami piekielnymi. Jak mógłby taki być, skoro jest początkiem życia, czegoś tak pięknego i nieskończonego? On jest miłością. Wybaczającą, pozytywną energią, z której składa się kwantowe płótno. Jest w nas, w naszych tkankach, myślach, we wszystkim co nas otacza, jest wszędzie. Spójrzcie za okno, przyjrzyjcie się innym ludziom, któż inny jak nie Wyższa Inteligencja potrafiłby to wszystko stworzyć?

Cząsteczki DNA ludzkiego nawet kiedy są oddalone od swojego właściciela o tysiące kilometrów, wykazują zmiany w swojej strukturze w tym samym momencie, w którym człowiek przeżywa zmiany emocjonalne i fizyczne. Jeśli Twoje DNA wyląduje gdzieś na Antarktydzie, a Ty w Polsce poczujesz smutek lub złość, w tym samym momencie w Twoim DNA zajdą zmiany takie, jak zachodzą w Twoim organizmie. Czy to jest czysta biologia? Nie, to coś znacznie głębszego, to energia, z której wszyscy jesteśmy stworzeni i której wszyscy podlegamy. To manifestacja Boga. Uniwersalnego i jedynego Stwórcy. Niezależnie od wyznania, miejsca zamieszkania, czy setek innych czynników wszyscy wierzymy w tego samego Boga, a różnice polegają wyłącznie na odrębnej jego interpretacji. Każda religia stworzyła własny jego obraz, ale tak na prawdę żaden nie jest obiektywny.

Nie wyrywam się do niedzielnych mszy, powód? Jak mogę na nie chodzi i słuchać, że Bóg jest na nas zły, że nas ukarze, że powinniśmy się dla niego poświęcać, skoro wiem, że to fałszywy obraz kreowany przez kościół w celu zastraszenia bezwolnych mas. Bóg to dobroć i miłość manifestowana w naszym życiu, to ogrom cudów i wolnych wyborów, to codzienność, którą kreujemy wedle naszej woli. Nieskończoność i piękno tego świata - w takiego Boga wierzę.
  Odpowiedz
#5
Negr1 napisał(a):A kościół jakby reprezentuje Boga.
Na miejscu Boga podziękowałabym za taką reprezentację. Nie muszę iść do kościoła, żeby wierzyć. Pomodlić się mogę wszędzie jeżeli mam taką potrzebę. Nie potrzebuję 4 ścian i krzyża, tudzież obrazów świętych (których Bóg nie uznaje) aby porozmawiać ze Stwórcą .
  Odpowiedz
#6
Ja wierzę w Boga ,ale jakoś nie biegam do kościoła co niedziele jak te babcie ,które są "takie wierzące",a nie jedno w młodości pewnie złego zrobiły.

Gdyby Boga nie było to by nie istniał wszechświat tak czy nie ? Przecież musiał ktoś stworzyć niebo i ziemie , cały wszechświat.
  Odpowiedz
#7
Jeśli wybieram w wierze to,co mi pasuje a odrzucam to,co mi nie pasuje to staję się heretykiem.
Że Kościół ma niechlubne wydarzenia w swojej historii,że miewa złych kapłanów nie oznacza,że nie jest Kościołem Boga.Biblia ukazuje nam postaci z krwi i kości,które pomimo iż zgrzeszyły nie zostały przez Boga odrzucone jeśli Bóg ich wybrał czy powołał do jakiegoś zadania.
Przykłady to min.Mojżesz,Dawid czy Piotr,który się zaparł Jezusa.To samo dotyczy Kościoła.Pan Jezus powiedział,że :"Bramy piekła go nie przemogą" i pomimo iż bywają w Kościele wydarzenia czy ludzie,którzy sieją zgorszenia to zapowiedź Pana Jezusa się ziści.Poza tym słowa Jezusa:"Słuchajcie ich ale nie naśladujcie" są tutaj bardzo wymowne.
  Odpowiedz
#8
Ja w Boga nie wierzę, nie spotkałem się jeszcze z żadnym dowodem na Jego istnienie, jeżeli któraś religia udowodni mi że jej Bóg istnieje, to przyjmę tą wiarę. Ja wierzę w teorie ewolucji, naukę itp. A i zobaczyłem wczoraj takie coś, oczywiście nie mam zamiaru nikogo obrażać, każdy wierzy w to co chcę.

[Obrazek: 7b65fdb153cf0ea1d810b352ffaa089c.jpg?1378826621]
[Obrazek: iq15uYm.gif]
fb.com/adipedesign
  Odpowiedz
#9
Blablabla... Ja już mam daleko gdzieś jak argumentować będzie wierzący, a jak ateista. Szczerze mówiąc mam już to już w du**e. Jeśli szuka się sensu w tym czy ktoś wierzy i argumentuje odnosząc się do kościoła i ogółu ma rację, ale to wciąż nie daje im prawa oceniać wszystkich jednakowo. Zaznaczę jedynie, że nie każdy staje się wierny z błahych powodów i nie każdy ateista rzuca wiarę po głębokiej przemyślanej ścieżce którą przebył. Ludzie robią to dla wygody, dla otoczenia, bo moja dziewczyna nie wierzy lub wierzy. Nie każdy podejmuje tą decyzję po głębszej myśli. Każdy ma własne potrzeby i zarzucanie komuś, że wierząc w coś na co nie ma dowodów podlega manipulacji wcale nie musi mieć pokrycia. Ja wierzę w Boga, choć nie uznaję kościoła, spowiadam się raz lub dwa razy w roku, ale tylko dla tradycji która panuje u mnie w rodzinie i nie chcę aby z tak głupiego powodu coś w niej się popsuło. Sam jednak nie potrzebuję święceń, spowiedzi czy dowodu na to żeby wierzyć.

Skoro świat jest dziełem przypadku, to jednak wolę chociaż myśleć, że tak nie jest, bo to sprawia, że czuję się pewniej. Z kolei ateista może powiedzieć, że woli nie wierzyć, że jego życie to boska wola, bo to pogłębia jego kontrolę nad nim i wzmacnia pewność siebie. Ważne jest, żebyśmy potrafili żyć obok siebie i ze sobą, bo inaczej podział na klasy, wierzących i niewierzących podburzy grupy przeciwko sobie, a z kolei w historii można się doszukać tego skutków. Nikt nie każe nam słuchać ogółu czy innych, sami decydujemy w co wierzymy i nikt nie ma prawa nam tłumaczyć jakie to do du*y. Miliony much nie może się mylić, w tym gó**e coś jest! Jasne, że się mylą. Wiary żaden z Was nie potrzebuje jeśli uważasz ją za kulę u nogi i wytwór ludzkości. Dlatego ja odrzuciłem to i wybrałem własną ścieżkę interpretacji. Nikt mi jej nie odbierze i nikt mi jej nie narzucił, wybrałem sam i z tym czuję się dobrze.

Oglądałem kiedyś film "Equilibrium". Niby porównanie znikąd, ale jest tutaj dość celne. Wierzymy naukowcom, gdy tylko jakiś matematyczny wzór pokryje się z doświadczeniem. Wierzymy, że miłość to chemia, przyjaźń to kombinacja sentymentalnych wspomnień zakodowanych w umyśle, a życie jest kwestią przypadku i nie mają znaczenia dzieła sztuki, sentymenty i wiara. Skończymy jak ci ludzie zatraceni we własnej żądzy posiadania nieograniczonej logiki. Będziemy próbować stworzyć wzór opisujący cały wszechświat, a zniszczy nas właśnie podział, czyli to co nęka nas od "zawsze".
  Odpowiedz
#10
Myślałem, że z tym Twoim ateizmem to są żarty Kuba, ale teraz widzę, że naprawdę nie wierzysz w ogóle.
Dało mi do myślenia trochę to co piszesz bo sam tak mam, że bardziej się boję nie wierzyć niż miłuję Pana Boga, za co bardzo żałuję i wstydzę się.
Ja od małego byłem ministrantem i do tej pory jestem w kościele co niedziele i w święta. Nikt mnie nie zmusza do tego. Chodzę bo się przyzwyczaiłem, a moja dziewczyna wierzy, nie chodzi bo mówi, że nie ma czasu, choć w czasie mszy siedzi w domu. Mam bardzo religijną rodzinę, szczególnie dziadka i ojca, którzy woleliby umrzeć niż opuścić niedzielną mszę. Strasznie wierzą, ale i tak cały czas łamią przykazania, czego nie mogę powiedzieć o paru ateistach, których znam.
Mam kumpla w klasie, który był katolikiem, potem rodzice zrobili go Świadkiem Jehowy, a on sam w końcu się zbuntował i nie wierzy już w nic. Kolo wcale się z tym nie kryje i jest moim najlepszym przyjacielem. Jest uczynny, dobry i pomocny, czego nie mogę powiedzieć o moim dziadku czy ojcu.
Przypomniała mi się też ta nasza sytuacja jak jechaliśmy samochodem i zabierałeś autostopowiczów bo mokli. Pamiętam co mówiłeś wtedy ale myślałem, że chodziło Ci o dobry uczynek względem Boga.
Sam już się pogubiłem w sumie :D
[Obrazek: Polska_Flaga.gif] piszę poprawnie
  Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Jak wyobrażacie sobie Boga? Monoceros 18 5 477 26.02.2018, 11:36
Ostatni post: Suicider
  Masturbacja i antykoncepcja, a Kościół. Negr1 26 13 082 06.09.2015, 20:08
Ostatni post: Suicider
  Kościół w Polsce bronmus45 10 4 830 29.09.2014, 18:09
Ostatni post: Swordancer
  Kościół latającego potwora spaghetti Vilandra 4 1 979 11.09.2013, 23:15
Ostatni post: Adikus
  Wiara w Boga a zakład Pascala MissFuneral 10 3 885 23.01.2013, 17:30
Ostatni post: MissFuneral

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości