W repertuarze Eli i jej zespołu znalazły się, przede wszystkim, utwory Leonarda Cohena zaśpiewane po polsku(przetłumaczone przez Macieja Zembatego). Artystka wykonała również cztery autorskie piosenki i na koniec dwa przeboje Janis Joplin.
Ela śpiewa niezwykle emocjonalnie i w bardzo rockowy sposób, z charakterystyczną chrypką – podobnie jak sama Janis Joplin czy też Edyta Bartosiewicz. Bardzo podobają mi się aranżacje poszczególnych kompozycji – słychać, że towarzyszące artystce trio jest doskonale zgrane.
Najlepsze utwory? Trudno jednoznacznie wskazać, bo cały występ został zagrany na wysokim poziomie. Już otwierający płytę ''Maleńka, nie wolno się żegnać w ten sposób'' zachwyca intymnym nastrojem. Szczególnie poruszyła mnie też rockowa ballada ''Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma'' z filozoficznym wyznaniem: ''Bo tu czy tam coś dostaniesz i stracisz nieraz''. Na uwagę zasługuje kompozycja ''Okno'' dzięki poetyckiemu tekstowi o przemijaniu:
włócznia czasu w twym boku już tkwi''
Bardziej pogodny nastrój dominuje w rytmicznym ''Panie producencie'', w którym Ela, z dużą dawką ironii, śpiewa o wielkiej potrzebie ,,wyrwania'' się z szarej rzeczywistości:
w sklepie jestem nikim ciągle incognito''
,,Podobam się mu'' to kolejna stylowa ballada, z tekstem mającym formę erotyku:
Jak on patrzy na mnie
brakuje aż tchu, wiem podobam się mu''
Wielki przebój ''Dance Me To The End Of Love'' w wersji Eli Dębskiej ma bardziej luźną,lekko jazzującą formę, z wyrazistym tanecznym rytmem. Co ciekawe, artystka śpiewa część kompozycji po angielsku. Podobnie jest w majestatycznym hymnie ''Alleluja'' z dyskretnym solo gitary. To na pewno jeden z najbardziej magicznych momentów tego koncertu. ''Odeszła'' to bogaty brzmieniowo utwór z dość mocnym, rockowym ''pazurem'' w finale, który potwierdza talent kompozytorski artystki.
Na sam koniec dwa klasyczne już przeboje Janis Joplin – zaśpiewany w całości po angielsku ''Piece of my heart'' i kapitalny ''Mercedes Benz''. Utwory te zostały wykonane z dużą dynamiką, a głos Eli brzmi niezwykle pewnie i stylowo. Szczególnie świetnie się słucha zagranego w stylu funky ,,Mercedesa Benz'a'' z wysmakowaną solówką gitary i ''bujającą'' grą sekcji rytmicznej.
Uśmiech na twarzy pojawia się, gdy słuchamy fragmentu tekstu, przetłumaczonego przez Elę:
Ten koleś ma Porsche, a ja mam tę rdzę
Haruję jak głupia, a płacą mi źle,
O panie! Czy kupisz mi Merca czy nie?''
Wspaniały koncert, gdzie najważniejsza jest muzyka i teksty, a nie tanie sztuczki techniczne i fajerwerki. Z niecierpliwością czekam na kolejną płytę Eli Dębskiej – może tym razem studyjną, tylko z autorskimi kompozycjami?