
Paranormalne zjawiska, których doświadczyłeś/aś
|
18.11.2012, 02:25
Hmm jeśli wierzysz, że to znak - tak to odbieraj - auto sugestia w wielu wypadkach przenosi góry, z tego co pamiętam Twój wypadek też był w pewnym stopniu spowodowany brawurą i świadomość, że za karę Anioł Struż popukał Cię w łepetynkę - powinna Cię wyleczyć z robienia głupot ;P Ale tak szczerze i już bez żartów - ja wierzę w takie rzeczy, wiele razy doświadczałem różnych o zbyt wielu słyszałem by obok tego przejść obojętnie. Próbować dimix racjonalnie wyjaśnić to co Cię spotkało też można, jak wiemy miałeś uszkodzoną tętnicę, sporą utratę krwi, w stanie w którym byłeś, następowało wyrównanie ciśnienia krwi w krwiobiegu, głowa jest wyjątkowo dobrze ukrwiona i ciśnieniowcy często odczuwają, takie jakby puknięcia. Przez kilka lat oddawałem krew i wtedy też pojawiały się podobne objawy. Ale lepsza ta wersja z Palcem Bożym i tego się trzymaj
![]() Odjechani.com.pl, to bardzo przyjazne forum wielotematyczne. Zapraszamy do darmowej rejestracji! Kliknij "rejestracja" i...
18.11.2012, 02:27
Ale wtedy już w zasadzie wszystko było ok, to było 2 tygodnie po wypadku i dobrze się czułem, oglądałem Tv
Wysyłane z mojego GT540 za pomocą Tapatalk 2
18.11.2012, 02:32
Chorzy często doświadczają takich... nazwijmy to kontaktów, wszystko można racjonalnie próbować wyjaśniać... ale ja nie chcę - kłuć się to z moimi przekonaniami i doświadczeniami, uważam, że doświadczyłeś czegoś nie do końca zwykłego i powinieneś to szanować i zapamiętać.
18.11.2012, 02:34
Szanuje ponieważ trafiło to szczególnie do mojej głowy, pamiętam to jak wczoraj i zostaje przy Palcu Bożym.
Wysyłane z mojego GT540 za pomocą Tapatalk 2
Od zawsze mieszkałem w domu. Jak miałem 8-12 lat (nie pamiętam dokładnie), babcia opowiadała mi, że w garażu mieszka zła baba jaga heh. Pamiętam, że jej nie wierzyłem, a Ona do mnie, że możemy zejść i się przekonać. Pamiętam jak trochę zwątpiłem, ale pomyślałem sobie - z babcią nic mi przecież nie grozi. Zeszliśmy do piwnicy w której panował półmrok, ponieważ światło dzienne ledwie wdzierało się przez malutkie kwadratowe okna tuż nad ziemią. Z piwnicy przeszliśmy do garażu (zszedłem tam pierwszy raz w życiu) i babcia pokazał mi na drzwiach wiszący tam ciemny stary płaszcz lub kożuch, mówiąc że to baby jagi, która zamyka tu niegrzeczne dzieci. Cofnąłem się i wróciłem szybko do pokoju. Heh, nie wiem co ja tej mojej babci zrobiłem, że tak mnie chciała wystraszyć, ale zapamiętałem to wydarzenie na całe życie i sam nie schodziłem do piwnicy. Dopiero jak miałem kilkanaście lat, zszedłem tam kiedyś sam, ostrożnie podszedłem do tego płaszcza i go dotknąłem. To był zwykły czarny kożuch mojej babci. Wróciłem wtedy na górę i z wielkim wyrzutem powiedziałem swojej babci, że to kit na potęgę. Ale byłem dumny.
Jest też jednak historia z moją babcią, która równie mocno utkwiła mi w pamięci i nie znalazłem po dziś dzień żadnego wytłumaczenia. Późnym wieczorem, ktoś bardzo mocno zapukał w drzwi od pokoju mojej babci. Usłyszałem to, ponieważ spałem w pokoju za jej pokojem. Wystraszony szybko wstałem i wszedłem do pokoju w którym babcia stała już na równych nogach. Pamiętam jak mówiła "kto tam?" i ręce jej się trzęsły. Byłem wtedy dzieckiem więc się śmiertelnie wystraszyłem. Babcia otworzyła drzwi, ale nikogo tam nie było. W dniu następnym, z samego rana przyjechał do nas ktoś z mojej dalekiej i mało znanej rodziny z informacją, że wczoraj późnym wieczorem mój ojciec zmarł. Z ojcem nie mieszkaliśmy razem. Babcia od razu powiedziała, że był się wczoraj pożegnać. Jako dziecko przeżyłem to tak bardzo, że nie zapomnę tego do końca życia. Ładnie, nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek i komukolwiek kiedyś to opowiem. ![]()
Oj od czego by tu zacząć hmm lata temu z moim dziadkiem pojechałem gdzieś daleko do rodziny, ludzi nie znałem i ledwo ich dziś pamiętam, jednak zapamiętałem cmentarz, leżał tam brat dziadka, zabity w czasie ostatniej zawieruchy wojennej. Cmentarz utkwił mi w pamięci, bo miał furtiana, dzwonek i fortę. Kwadrans przed zamknięciem bramy na noc furtian dzwonił, ludzie opuszczali cmentarz i nekropolia była zamykana. Późno tam dotarliśmy i w zasadzie po ostatnim dzwonieniu zmierzaliśmy dość szybko do bramy nekropoli, mijając po drodze dwie staruszki w czerni. Kiedy wychodziliśmy - dziadek powiedział furtianowi, że za nami idą jeszcze te dwie panie, żeby nie zamykał... a on, furtian - uśmiechnął się tak jakoś smutno i odpowiedział, że ludzie często widzą je zmierzające do bramy lecz one nigdy do niej nie dochodzą...
18.11.2012, 05:07
Niedaleko miejsca gdzie mieszkam jest taka dolina i most między dwoma miejscowościami . Od dziecka słyszałem opowieści że w tym moście straszy , ale nigdy w to nie wierzyłem . Parę lat tamu wracałem tamtędy z drugiej zmiany . Szliśmy z kuzynem , była sobota , po 23-ej i uciekł nam ostatni autobus . Kiedy dochodziliśmy już do mostu zobaczyliśmy w światłach nadjeżdżającego samochodu jakieś sylwetki nadchodzące z przeciwka po drugiej stronie ulicy. Kiedy podeszliśmy bliżej okazało się że to wracający z dyskoteki nasi znajomi . Pogadaliśmy z nimi chwilę i poszliśmy dalej . Znów w światłach kolejnego samochodu , jakieś 100m przed nami zobaczyliśmy jakieś sylwetki zmierzające w naszym kierunku, tym razem po tej stronie ulicy którą szliśmy poprzednio , zanim przeszliśmy do tych chłopaków . Obaj z kuzynem jesteśmy wysocy (ja ponad 1,8m kuzyn prawie 2m), ale ci goście z naprzeciwka wyglądali na jeszcze wyższych . Ponieważ znaliśmy prawie wszystkich w okolicy byliśmy zdziwieni że nie możemy rozpoznać kto to idzie i wróciliśmy na tę stronę ulicy którą oni szli . Kiedy byliśmy już na samym środku mostu , a oni kilkanaście kroków przed nami znów oślepił nas jadący z przeciwka samochód . Rozsunęliśmy się z kuzynem na boki tak żeby tamci mogli przejść pomiędzy nami . Ja szedłem akurat od strony barierki i oślepiony spojrzałem pod nogi , bo pobocze jest tam na ogół dziurawe . Jak podniosłem wzrok zobaczyłem tylko kuzyna , dalej tylne światła samochodu który akurat oświetlał idących w oddali chłopaków których mijaliśmy wcześniej . Oprócz nas dwóch , na moście nie było nikogo . Mimo że to było w wakacje - nie pamiętam , lipiec czy sierpień - nagle zrobiło się niesamowicie zimno . Staliśmy tak chwilę jak głupki rozglądając się . Cała nasza rozmowa : Kuzyn- "No i ..?" , ja- "Noo .." . Rany ! Jeszcze chyba nigdy tak szybko nie przeszedłem tego odcinka drogi , w dodatku pod górę !
Szliśmy w milczeniu , a kiedy mijaliśmy za jakiś kilometr przystanek wiatr poruszył metalową tablicą rozkładu jazdy , tak że stuknęła o metalowy słupek . Serce , to mi biło nawet w piętach ![]() Nigdy tego nie zapomnę i staram się już tamtędy nie chodzić nocą , chociaż już kilka razy się zdarzyło , ale bez przygód . ![]()
20.11.2012, 14:04
Ponad połowa Waszych wypowiedz/doznań kwalifikuje się na postawienie jasnej diagnozy - schizofrenia paranodialna.
Oczywiście nie wierzę w tego typu zjawiska, aczkolwiek nie wykluczam ich istnienia. Wszystko 'dziwne' co doświadczyłem staram sobie logicznie wytłumaczyć tj. trzaśnięcie drzwiami, szum w pokoju, etc. Gdy podejdziemy do tego chłodno i z dystansem to uda nam się to wszystko wyjaśnić w racjonalny sposób. Chociaż nie będę Was przekonywał, nie chcę urazić niczyich uczuć religijnych ale sama wiara w 'coś' jest dla mnie z lekka ogłupiająca. Żadne ptaszyska na cmentarzach, upiorne drzewa we mgle, puste odgłosy - nic na mnie nie działa, sama przyroda. Nie boje się ,że porwie/opęta/nawiedzi mnie duch, wydłubie mi oczy Krwawa Mary gdy wymówię Jej imię w odpowiedni sposób czy inne, tego typu mity. Podsumowując - nie wierzę, wszystko można logicznie wytłumaczyć.
W swoim życiu miałem parę takich momentów, których do dziś nie potrafię sobie do końca wyjaśnić. W teorii wszystko można wyprostować i w tej kwestii jestem podobnego zdania, co Hans, choć przyznaję, że interesują mnie tego typu zjawiska i chętnie zgłębiam informacje na ten temat.
Z Logicznego punktu widzenia... Wierzymy w Boga, niebo itd, chcemy w to wierzyć i tym samym utożsamiamy czasem nasze "niewyjaśnialne" przygody, jako coś co już znamy z Biblii, czy zebranych przez całe życie informacji na temat historii o duchach, zjawach, potworach, zabłąkanych umarłych cieniach itd etc. To w pełni normalne zjawisko, gdyż nasz mózg szuka najkrótszej drogi w celu ogarnięcia danej sytuacji, przypięcia, a właściwie wrzucenia zdarzenia do odpowiedniej teczki, co za tym idzie, zrzucenia ciężaru myślenia i zastanawiania się, aby mógł przygotować się do dalszej wędrówki przez codzienność. Co nie zmienia faktu że bardzo fascynujące są wasze historie, i przyznam, że czytało się je nie gorzej, niż dobrą książkę ![]() Opowiem Wam moją przygodę, która przytrafiła mi się dość niedawno. Siedziałem w jednym pokoju z 8 letnim dzieckiem, które zajęte było grą na małej przenośnej konsoli PSP. I tak to się zaczęło... Pochłonięty do reszty rozgrywką dzieciak siedział cichutko, jak gdyby zupełnie nie było go w pomieszczeniu. Panowała cisza... bezgłośne urządzenie chłopca wydawało jedynie odgłosy wciskanych przezeń przycisków. W oddali, po drugiej stronie, siedział niespokojny i pilnujący kończących się terminów ważnych dlań transakcji zagranicznych - Buhay. Zabijając pozostały bezlitosny czas, zaspokajał swoją potrzebę edukacji na temat psów - czworonogich przyjaciół, których chciał lepiej poznać. Czytając artykuł traktujący sprawę wielce niebezpiecznej rasy Rottweiler, natrafiwszy na jej nazwę i przeczytawszy ją w swoich myślach, usłyszał jej odbicie sięgające z ust małej istoty, siedzącej w rogu drugiego końca pomieszczenia. Wzdrygnął i wystraszył się niezmiernie, jakoby zimny dreszcz przeszedł po jego plecach. Słowo odgadnięte nie mogło przecież zostać obnażone niewinnym głosem dziecka! Postanowił zapytać zatem - Co powiedziałeś? - Wyjąknął z siebie przerażonym głosem w kierunku malca. Nic - Usłyszał w odwecie. Siedział jeszcze przez moment w bezruchu i zastanawiał się, czy sam rzeczywiście czytając, nie ujawnił na głos tego terminu... A tak już całkiem przyziemnie... Faktycznie, w momencie, kiedy przeczytałem sam wyraz Rottweiler, młody, wypowiedział to słowo do siebie, bez zaangażowania, skupiony nadal na grze, po czym nie wiedział skąd mu się to wzięło. Jestem pewien, że nie mówiłem niczego na głos. Laptop stał odwrócony tyłem do niego, więc nawet nie mógł widzieć co czytam itd... Osłupiałem wtedy, heh. Taka głupota, a jednak daje do myślenia... Może jakieś fale, może więź. Owy chłopiec jest moim bratem, ale bardziej jestem mu ojcem, co wynika ze sporej różnicy wieku. No cóż, rodzice nie próżnowali ![]() I tak na koniec... swordancer napisał(a):Trzeba jednak gnać do przodu, bo nikt na nas czekać nie będzie.Wręcz przeciwnie. Czekają, czekają... Całe tłumy leniwych i kulawych mas. |
Podobne wątki… | |||||
Wątek: | Autor | Odpowiedzi: | Wyświetleń: | Ostatni post | |
Zjawiska Paranormalne | Paulina | 9 | 3 747 |
13.03.2012, 20:37 Ostatni post: Paulina |
Użytkownicy przeglądający ten wątek: