Polonia – Podbeskidzie 25/11/2011 18:00
Polonia - Podbeskidzie 2:1
Bramki: 0:1 Mariusz Sacha (3-głową), 1:1 Edgar Cani (72), 2:1 Edgar Cani (85).
Żółta kartka - Polonia Warszawa: Jakub Tosik, Robert Jeż. Podbeskidzie Bielsko-Biała: Piotr Koman.
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).
Widzów: 2500.
Polonia Warszawa: Michał Gliwa - Jakub Tosik, Marcin Baszczyński, Maciej Sadlok, Dorde Cotra - Bruno Coutinho, Łukasz Trałka, Tomasz Jodłowiec, Robert Jeż (90+3. Łukasz Piątek), Tomasz Brzyski (56. Edgar Cani) - Daniel Sikorski (46. Pavel Sultes).
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Ondrej Sourek, Bartłomiej Konieczny (35. Piotr Koman), Tomasz Górkiewicz - Sebastian Ziajka, Matej Nather, Dariusz Łatka, Mariusz Sacha, Sylwester Patejuk (78. Piotr Malinowski) - Adam Cieśliński (58. Robert Demjan).
Cytat:Robert Kasperczyk, trener Podbeskidzia: "Gratuluję Polonii zwycięstwa. Rywale okazali się zespołem lepszym, dojrzalszym. Przed meczem mieliśmy kilka problemów kadrowych. M.in. z powodu kartek musiał pauzować Juraj Dancik, na dodatek dzisiaj w pierwszej połowie kontuzja wyeliminowała Bartłomieja Koniecznego.
Po szybko strzelonym golu zbyt głęboko się cofnęliśmy. Zamiast próbować zdobyć bramkę na 2:0, niepotrzebnie broniliśmy wyniku. Po raz kolejny przegrywamy 1:2, mimo prowadzenia 1:0. Ulegliśmy w taki sam sposób drużynie ŁKS, ale tamtej porażki żałuję trochę bardziej. Łodzianie są naszym bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie, Polonia gra o inne cele".
Jacek Zieliński, trener Polonii: "Podbeskidzie to groźny zespół, który pokonał jesienią na wyjeździe Legię Warszawa i Wisłę Kraków. Drużyna trenera Kasperczyka gra mądrze taktycznie. Tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa. Duże słowa uznania dla moich piłkarzy, którzy potrafili podnieść się ze stanu 0:1. To ciężko +wydrapane+ trzy punkty, ale takie zwycięstwa smakują najbardziej. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie".
Śląsk – Wisła 25/11/2011 20:30
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 0:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Rafał Boguski (50-karny).
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Waldemar Sobota, Sebastian Mila. Wisła Kraków: Cezary Wilk, Tomas Jirsak, Michael Lamey.
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa)
Widzów: 43000
Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Dariusz Pietrasiak, Mariusz Pawelec - Piotr Ćwielong (46. Łukasz Madej), Sebastian Dudek, Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila (77. Johan Voskamp), Waldemar Sobota (87. Tadeusz Socha) - Cristian Omar Diaz.
Wisła Kraków: Sergei Pareiko - Michael Lamey (74. Osman Chavez), Michał Czekaj, Junior Diaz, Dragan Paljic - Cezary Wilk, Gervasio Nunez, Rafał Boguski (76. Patryk Małecki), Tomas Jirsak (68. Łukasz Garguła), Ivica Iliev - Cwetan Genkow
O jejku jejku! Wisła wygrała ze Śląskiem, coś mi się zdaje że Śląsk chyba dał im wygrać. A tak na powaznie to Wisła zasłużyła sobie na te trzy punkty (chyba). No dobrze niech będzie że na pewno sobie zasłuzyła, tak na dobrą sprawę to Śląśk dopiero po stracie bramki z rzutu karnego, wziął sie do roboty i zrobiło się gorąco pod bramką Wisły. Ale od poczatku, wrocławianie zaczeli bez przebojów, jakoś tak ospale, jakby nie chcieli Wisły skrzywdzić, a "Biała Gwiazda" z fantazją przeprowadzała swoje akcje, skrzydłowi raz za razem wpadali na wycieczki do Śląska i stwarzaki zagrożenie. Z upływem czasu Śląsk zaczął się budzić, ale tak naprawdę nie było to grożne, strzały z dystansu nie były zbyt precyzyjne, a Diaz zdawał się nudzić bez dograń od swoich kolegów. 50 minuta meczu okazała się szczęśliwą dla Wisły, szarża Nuneza w pole karne Śląska i głupi faula Soboty, głupi bo z tej szarzy i tak chyba nic by nie wyszło, a tak wyszedł karny, który Boguski zamienił na gola. Dalsza część meczu to popisy Pareiki, który uparcie nie chciał wpuścic bramki (tak się facet zawziął), najbardziej aktywny pod bramką Wisły był winowajca Sobota, który równie uparcie chciał się zrechabilitować. I trzeba przyznać że naprawdę był blisko, walczył o każdą piłkę, miał dobre sytuacje, ale Pareiko był bezlitosny. Swoje szanse miał także Diaz, chociazby piękny strzał z przewrotki, ale i to Pareiko wyłapał (tylko on wie jak). Po meczu wszystko wskazywało na to że Śląsk straci fotel lidera, ale Legia też przegrała, więć obyło się bez konsekwencji. Na półmetku rozgrywek Śląsk liderem!
Cytat:Trener Wisły Kraków Kazimierz Moskal: "Chciałbym pogratulować moim zawodnikom, bo dzisiaj pokazali, że są drużyną. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobry mecz, a w drugiej, gdy strzeliło się bramkę na boisku lidera tabeli, to można się było spodziewać, że mecz będzie tak wyglądał. Ogólnie było to dobre spotkanie i cieszą mnie trzy punkty, bo są dla nas bardzo ważne. Śląsk niczym nas nie zaskoczył, spodziewaliśmy się takiej gry wrocławian".
Trener Śląska Wrocław Orest Lenczyk: "Przegraliśmy mecz, po którym mogę podziękować publiczności za wspaniały doping. W pierwszej połowie zostaliśmy nie wiem czy zdominowani przez Wisłę, ale rywale uzyskali przewagę w posiadaniu piłki i częściej stwarzali sytuacje bramkowe.
Nie spodziewałem się, że ten mecz może się zakończyć porażką po rzucie karnym, tym bardziej, że w drugiej połowie to my stworzyliśmy chyba więcej sytuacji, z których można by było zdobyć bramki.
Nie mogę mieć po tych sytuacjach pretensji do zawodników, że gole nie padły, bo Pareiko był dzisiaj tam gdzie trzeba, albo jego umiejętności decydowały o tym, że bramka nie padła. Mecz stał się nerwowy, nie wiem jaki wpływ miała na to stracona bramka jak i prowadzenie zawodów przez sędziego. Reakcja publiczności była taka, że skłaniam się do tego, że nie był to najlepszy mecz tego pana. Gratuluję Wiśle zwycięstwa".
ŁKS – Jagiellonia 26/11/2011 13:30
ŁKS Łódź - Jagiellonia Białystok 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Antoni Łukasiewicz (16), 1:1 Alexis Norambuena (63-karny).
Żółta kartka - ŁKS Łódź: Marek Saganowski, Michał Łabędzki, Antoni Łukasiewicz, Dariusz Kłus. Jagiellonia Białystok: Andrius Skerla, Merabi Gigauri.
Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).
Widzów: 2500.
ŁKS Łódź: Pavle Velimirovic - Cezary Stefańczyk, Piotr Klepczarek II, Michał Łabędzki, Paweł Golański (46. Maciej Bykowski) - Marcin Kaczmarek, Dariusz Kłus, Antoni Łukasiewicz, Marcin Smoliński (90+2. Tomasz Nowak), Sebastian Szałachowski (46. Bartosz Romańczuk) - Marek Saganowski.
Jagiellonia Białystok: Tomasz Ptak - Grzegorz Bartczak, Andrius Skerla, Thiago Cionek, Alexis Norambuena - Marko Cetkovic (79. Marcin Burkhardt), Hermes (57. Merabi Gigauri), Grzegorz Arłukowicz (57. Vladimir Kukol), Rafał Grzyb, Tomasz Kupisz - Jan Pawłowski.
Cytat:Trener Jagiellonii Białystok Czesław Michniewicz: - Można powiedzieć, że runda jesienna dobiegła końca. Zbyt wiele punktów na wyjazdach w niej nie zdobyliśmy. Zaczęliśmy od remisu 2:2 z Podbeskidziem, z którego nie byliśmy zadowoleni. Zakończyliśmy też remisem, ale tym razem cieszymy się z tego punktu. Wywozimy go z trudnego terenu po meczu, w którym ŁKS miał przewagę i stwarzał sobie sytuacje. My na wyjazdach z reguły do tej pory przegrywaliśmy, więc jesteśmy zadowoleni z tego remisu. Nie zagrał dzisiaj Tomek Frankowski, bo okazało się, że miał uraz łydki. Wyszedł wprawdzie na rozgrzewkę, ale coś go zaczęło boleć i nie mógł grać. Czekają nas teraz jeszcze dwa mecze z drugiej rundy, chociaż wolałbym, żeby te spotkania zostały rozegrane wiosną. Jagiellonia dzisiaj jest w podobnej sytuacji jak rok temu Ruch Chorzów. Zaplątała się w puchary, co odbiło się na przygotowaniach do sezonu. Zimą powinniśmy nadrobić te zaległości.
Trener ŁKS Łódź Ryszard Tarasiewicz: - Rozegraliśmy dobry mecz, którego najlepszym ukoronowaniem byłoby zwycięstwo. Nasza dzisiejsza gra to jednak dobry prognostyk przed trudnymi pojedynkami z Lechem i Śląskiem. Cieszę się, że zawodnicy wyrzucili z głów to, co działo się w ostatnim czasie wokół klubu. Na pewno jednak część tekstów jakie się ukazywały w prasie nie pomagała nam. Dlatego bardzo bym prosił, żeby teraz przez te dwa tygodnie dziennikarze zainteresowali się trochę sprawami sportowymi. Przed kolejnym meczem można chociażby zapytać Pawła Golańskiego, czy boli go przywodziciel czy nie. Takimi artykułami jak w minionym tygodniu na pewno nie zmobilizujemy zespołu do lepszej pracy.
Górnik – Zagłębie 26/11/2011 15:45
Górnik Zabrze - KGHM Zagłębie Lubin 4:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Prejuce Nakoulma (15), 2:0 Sergio Reina (40-samobójcza), 3:0 Tomasz Zahorski (56), 3:1 Łukasz Hanzel (57), 4:1 Prejuce Nakoulma (74).
Żółta kartka - Górnik Zabrze: Michał Pazdan, Mariusz Przybylski, Michael Bemben. KGHM Zagłębie Lubin: Bartosz Rymaniak.
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk).
Widzów: 2298.
Górnik Zabrze: Łukasz Skorupski - Michael Bemben, Adam Danch, Michał Pazdan, Mariusz Magiera - Paweł Olkowski (70. Michał Jonczyk), Adam Marciniak (87. Michał Płonka), Krzysztof Mączyński, Mariusz Przybylski, Prejuce Nakoulma (76. Daniel Gołębiewski) - Tomasz Zahorski.
KGHM Zagłębie Lubin: Aleksander Ptak - Bartosz Rymaniak, Csaba Horvath, Sergio Reina, Costa Nhamoinesu - Kamil Wilczek (80. Arkadiusz Woźniak), Damian Dąbrowski, Łukasz Hanzel, Adrian Rakowski (68. Darvydas Sernas), Janusz Gancarczyk (46. Szymon Pawłowski) - Mouhamadou Traore.
Cytat:Adam Nawałka (trener Górnika Zabrze): - To był mecz o sześć punktów i wygrana bardzo nas cieszy. Jestem zadowolony z organizacji gry, było dużo fajnych akcji, stworzyliśmy sporo sytuacji, a i ich finalizacja był dobra. Rozmiary zwycięstwa mogą świadczyć o tym, że wygraliśmy łatwo i przyjemnie, ale na boisku wyglądało to zupełnie inaczej. Brawa za zaangażowanie, determinację, wolę walki i wiarę w zwycięstwo od pierwszej do ostatniej minuty.
Pavel Hapal (trener KGHM Zagłębia Lubin): - Był to ładny mecz, który jednak nam zupełnie nie wyszedł. W zespole Górnika wybornie grał Prejuce Nakoulma. Słabo z kolei prezentowała się nasza obrona. Przy takich błędach trudno myśleć o korzystnym wyniku.
Korona – Legia 26/11/2011 18:00
KORONA KIELCE - LEGIA WARSZAWA 1:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Maciej Korzym (24-głową).
Żółta kartka - Korona Kielce: Pavol Stano, Tomasz Lisowski. Legia Warszawa: Michał Kucharczyk, Miroslav Radovic, Ariel Borysiuk.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 9168.
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Tadas Kijanskas, Pavol Stano, Piotr Malarczyk, Tomasz Lisowski - Aleksandar Vukovic, Vlastimir Jovanovic, Kamil Kuzera (57. Jacek Kiełb), Artur Lenartowski (67. Grzegorz Lech), Paweł Sobolewski - Maciej Korzym (83. Piotr Gawęcki).
Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow, Marcin Komorowski, Jakub Wawrzyniak - Michał Kucharczyk (46. Janusz Gol), Ariel Borysiuk, Ivica Vrdoljak (58. Rafał Wolski), Miroslav Radovic, Maciej Rybus (82. Jakub Kosecki) - Danijel Ljuboja.
Paweł Gil gwizdnął po raz ostatni. Vuković nie uniósł rąk w geście triumfu. Od razu zdjął koszulkę i podszedł do Ariela Borysiuka. Wymienili się trykotami. Serb z polskim paszportem założył ten Legii i poszedł do swoich kibiców. Następnie udał się pod sektor fanów ze stolicy, gdzie został przywitany owacyjnie. W tym momencie Borysiuk był już bez koszulki, bo dostał od fanów mocną reprymendę, że chodzi w barwach Korony. Smutny szedł do szatni, z zazdrością spoglądał w kierunku swojego mentora. Ten wciąż wiwatował. To były kapitan Legii poprowadził Koronę do pierwszej wygranej po pięciu spotkaniach z rzędu bez zwycięstwa i przerwał w ten sposób passę legionistów, którzy w ośmiu meczach ligowych z rzędu nie stracili bramki.
Oj zabolało Legię trafienie Korzyma, mogli być liderem i nie są, Kuciak mógł pobić rekord i nie pobił. Korona pokazała w tym meczu, że spokojnie poradziłaby sobie w budownictwie, tak zamurowała swoją bramkę, że Legia nie potrafiła sobie poradzić. Mało było pięknej gry w Kielcach, Legia grała piłką ale nic nie wchodziło do siatki, jednym słowem brak pomysłu na pokonanie Korony. Najbardziej zawiedli ci którzy dotychczas byli najsilniejszym punktem drużyny (Ljuboja, Vrdoljak, Radowić, Rybus), jedynie Borysiuk starał się jak mógł, ale sam meczu nie wygrasz choćbyś nie wiem co robił. 24 minuta, bramka po błędzie Vdrorljaka i było po zawodach. Cóż mam nadzieję że to tylko chwilowa niemoc Legii i w następnych meczach znowu będzie czarować piękną i skuteczną piłką.
ALEKSANDAR VUKOVIĆ -postać meczu
To był dla niego wyjątkowy mecz. Grał przeciwko ukochanej Legii i swojemu wychowankowi, Arielowi Borysiukowi. I to było najlepsze spotkanie Aleksandara Vukovicia w tym sezonie. Był liderem swojej drużyny, to on mobilizował ją przed i w trakcie gry, decydował o jej obliczu. Przerywał akcje legionistów pełniąc rolę defensywnego pomocnika, aby za chwilę przeobrazić się w rozgrywającego, który prostopadłym podaniem stara się oszukać defensywę przeciwnika. Do tego dołożył agresję i ambicję, czyli cechy charakterystyczne dla gry Korony. Przypominał tego Vukovicia z najlepszych lat gry przy Łazienkowskiej, którego pokochali kibice Legii i do dzisiaj o nim pamiętają, czemu dali wyraz w Kielcach.
Kwintesencją jego gry była asysta do Macieja Korzyma przy zwycięskiej bramce Korony. Podanie idealne – inteligentne, w tempo, piłka została zagrana tak, że żaden z obrońców warszawskiego zespołu nie miał prawa do niej zdążyć.
Cytat:Trener Legii Maciej Skorża: - Był to bardzo ciężki mecz. Stracona bramka po naszym błędzie przy wyprowadzaniu piłki zadecydowała o końcowym rezultacie. Za mało stworzyliśmy sytuacji do zdobycia przynajmniej jednej bramki, mało było też gry piłką.
Trener Korony Lech Ojrzyński: - Bramka Korzyma dała nam wreszcie zwycięstwo po serii niepowodzeń. Tym bardziej nas ono cieszy, że odniesione nad Legią, jednym z czołowych zespołów naszej ligi.
Cracovia – Bełchatów 27/11/2011 14:30
Cracovia - PGE GKS Bełchatów 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Mateusz Żytko (5), 1:1 Milos Kosanovic (61-samobójcza), 2:1 Vladimir Boljevic (90+4-wolny).
Sędzia: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: 5300.
Żółta kartka - Cracovia Kraków: Arkadiusz Radomski, Vladimir Boljevic. PGE
GKS Bełchatów: Maciej Szmatiuk, Tomasz Wróbel. Czerwona kartka za drugą żółtą - Cracovia Kraków: Vladimir Boljevic (94).
Cracovia Kraków: Wojciech Kaczmarek - Mateusz Żytko, Łukasz Nawotczyński, Jan Hosek, Milos Kosanovic - Aleksejs Visnakovs, Andraz Struna (56. Vladimir Boljevic), Arkadiusz Radomski (72. Mateusz Bartczak), Sławomir Szeliga, Alexandru Suvorov - Andrzej Niedzielan (80. Bartłomiej Dudzic).
PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Maciej Mysiak, Maciej Szmatiuk, Mate Lacic, Zlatko Tanevski - Paweł Buzała, Miroslav Bozok, Grzegorz Baran, Grzegorz Fonfara (56. Tomasz Wróbel), Kamil Kosowski (82. Grzegorz Kuświk) - Dawid Nowak (78. Marcin Żewłakow).
Cytat:Kamil Kiereś, trener PGE GKS: "Nie jest to miłe popołudnie dla nas. Przegraliśmy w ostatniej sekundzie bardzo ważny mecz. Zawiedliśmy siebie, swoich kibiców. Niczym nie można usprawiedliwiać naszej postawy w pierwszej połowie. W przerwie zmieniliśmy ustawienie, zaczęliśmy grać systemem 4-4-2 i było zdecydowanie lepiej. Gdybyśmy przy wyniku 1:1 wykorzystali swoje sytuacje, to wywieźlibyśmy stąd trzy punkty".
Dariusz Pasieka, trener Cracovii: "Na pewno było to bardzo dramatyczne spotkanie. Przed jego rozpoczęciem zdawaliśmy sobie sprawę z jego wagi. Zaczęliśmy mecz fantastycznie, gdyż w 5. minucie wyszliśmy na prowadzenie. Najlepszą okazję do podwyższenia rezultatu miał w pierwszej połowie Aleksejs Visnakovs, który strzelił w słupek. Tego typu sytuacje się mszczą i w drugiej połowie w wyniku zbiegu okoliczności Milos Kosanovic głową skierował piłkę do własnej siatki. Drużyna Bełchatowa miała przewagę, ale po zmianach - gdy weszli piłkarze będący w pełni sił - to my zaczęliśmy stwarzać okazje do zdobycia gola. Ostatecznie Boljevic fantastycznym strzałem dał nam bardzo ważne trzy punkty.
Lech – Widzew 27/11/2011 17:00
Lech Poznań - Widzew Łódź 0:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Bruno Pinheiro (57).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 9000.
Lech Poznań: Jasmin Buric - Grzegorz Wojtkowiak, Hubert Wołąkiewicz (46. Marciano Bruma), Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Semir Stilic, Rafał Murawski, Dimitrije Injac (76. Vojo Ubiparip), Siergiej Kriwiec (64. Jakub Wilk), Aleksander Tonew - Artjom Rudniew.
Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Jakub Bartkowski, Ugochukwu Ukah, Jarosław Bieniuk, Dudu - Adrian Budka (90. Piotr Mroziński), Bruno Pinheiro, Mindaugas Panka, Hachem Abbes, Krzysztof Ostrowski (46. Princewill Okachi) - Piotr Grzelczak (90+2. Mariusz Stępiński).
Cytat:Jose Mari Bakero (trener Lecha): "Pierwsza połowa mogła się podobać jeśli chodzi o piłkarskie aspekty. Brakowało ostatniego podania i skuteczności. W drugiej połowie było już znacznie gorzej i byłem tym mocno zaskoczony. Po przerwie Widzew z pierwszej akcji, którą stworzył, strzelił bramkę. Wybiło nas to zupełnie z rytmu. Jesteśmy bardzo rozczarowani. To nie jest jeszcze koniec, nie uważam, że nie przegraliśmy już tego sezonu. Jesteśmy jeszcze w grze i walczymy dalej. Trzy kolejki temu, po remisie z Legią mówiono że jesteśmy najlepszą drużyna w Polsce, a teraz, że już jest wszystko stracone. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą".
Radosław Mroczkowski (trener Widzewa Łódź): "Jesteśmy bardzo szczęśliwi z trzech punktów, które nam na pewno się przydadzą. Nie ukrywam, że mieliśmy trochę szczęścia na początku spotkania, gdzie Lech przeprowadził dużo akcji i miał kilka stałych fragmentów gry. My się jednak tego spodziewaliśmy. Udało się przetrwać i do końca graliśmy konsekwentnie. Szkoda, że po zdobyciu bramki, przy kontrach zabrakło nam jakości, bo wówczas końcówka meczu nie byłaby taka nerwowa".
Lechia – Ruch 28/11/2011 18:30
Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów 1:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Piotr Stawarczyk (12-samobójcza).
Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Piotr Wiśniewski, Abdou Traore. Ruch Chorzów: Igor Lewczuk, Rafał Grodzicki, Łukasz Burliga.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 9 000.
Lechia Gdańsk: Wojciech Pawłowski - Rafał Janicki, Sergejs Kożans, Luka Vucko, Vytautas Andriuskevicius - Deleu (87. Paweł Nowak), Łukasz Surma, Marcin Pietrowski, Abdou Traore, Piotr Wiśniewski (81. Lewon Hajrapetjan) - Tomasz Dawidowski (54. Josip Tadic).
Ruch Chorzów: Michal Peskovic - Igor Lewczuk, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Łukasz Burliga - Marek Zieńczuk, Marcin Malinowski, Paweł Lisowski, Łukasz Janoszka (59. Wojciech Grzyb) - Paweł Abbott (63. Maciej Jankowski), Arkadiusz Piech.
Ależ radochę muszą mieć w Krakowie, w 15 kolejce cała czołówka jakby się zmówiła, przegrała swoje mecze. Śląsk jak wiadomo przegrał z Wisłą ( żeby nie było że Wisła tylko się przyglądała), Legia poległa w Kielcach, i na dokładkę Ruch dał ciała z Lechią. Fajowsko to się ułozyło, i może dobrze bo będzie ciekwiej w rundzie rewanżowej. Wisła wstawi do składu kilku wychowanków (he,he) i dołaczy do walki o mistrzostwo. A co się działo w Gdańsku, w zasadzie niewiele jedna bramka (samobójcza) i tyle z emocji. Lechia jak zwykle sama gola nie strzeliła, ale mecz wygrała i to się liczy, pracy Rafała Ulatowskiego jeszcze nie widać, ale w tak krótkim czasie ciężko coś zdziałać. Trochę zawiedziony musiał być trener Fornalik, który miał małą rocznicę, po raz 80 prowadził Ruch Chorzów w rozgrywkach ligowych, bywa i tak.
Cytat:Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Jesteśmy rozczarowani tym wynikiem. Mieliśmy bowiem nadzieję, że lepszym akcentem zakończymy udaną dla nas rundę. Nie wykorzystaliśmy jednak dwóch bardzo dobrych okazji, z których na pewno jedna powinna zakończyć się zdobyciem przez nas bramki. Do tego zmarnowaliśmy kilka mniej klarownych sytuacji. Cały czas staraliśmy się odrobić straconego w dość pechowych okolicznościach gola i uważam, że nasza gra była lepsza niż końcowy wynik. Z trzech punktów cieszą się jednak gospodarze, którym wypada tylko pogratulować zwycięstwa.
Rafał Ulatowski (trener Lechii): - Zdawaliśmy sobie sprawę, że Ruch nieprzypadkowo jest na trzecim miejscu w tabeli. To był dla nas bardzo trudny mecz, podczas którego odczuliśmy siłę fizyczną rywali. Wygraliśmy bitwę, ale to zwycięstwo okupiliśmy też wieloma ranami. Z powodu kontuzji z boiska musieli zejść Tomasz Dawidowski i Deleu, każdego coś boli, ale i tak wszyscy ogromnie cieszymy się z wygranej.
W niektórych sytuacjach można mieć pretensje do naszego stylu. A propos sytuacji, my również mieliśmy znakomitą okazję, którą w 70. minucie zmarnował Piotr Wiśniewski. Powinno być wtedy 2:0. Zgadzam się jednak z opinią, że goście na pewno nie zasłużyli na porażkę. Też jestem szczęśliwy, bo ponad rok czekałem na swoje zwycięstwo. Teraz chcemy zrobić wszystko, aby ten cały tydzień, a w piątek gramy u siebie z Polonią Warszawa, był dla nas bardzo udany.
Atrakcyjna oprawa kibiców Lechii Gdańsk
Na zakończenie rundy jesiennej, kilka tabelek