Hmm, rozmowa o pasjach Z chęcią dorzucę swoje dwa grosze, i choć jest tego w moim życiu sporo (a nawet więcej), skupie się zwłaszcza na jednej...
Byłem kiedyś z kobietą, z którą połączyła mnie miłość do fortepianu. Pamiętam, jak do prezentu urodzinowego dołączyłem jej liścik, w którym napisałem...
"Fortepian jest jak kobieta… Dotykasz go delikatnie opuszkami palców i czujesz jak drży… Wibracje strun przeszywają Twe ciało niczym oddech gorących ust… Magia dźwięków poddana grawitacji wyostrza zmysły czyniąc atmosferę pełną namiętności… Niezwykłe uczucie pożądania, paradoks miłości człowieka do instrumentu…"
Nie potrafię bardziej obrazowo wyrazić uczucia, kiedy zasiadam do klawiatury... No cóż, magia
Gram od zawsze. Kiedy miałem 7 lat, często usiłowałem rozszyfrować te biało-czarne przyciski pod tą ciężką, drewnianą pokrywą, którą ledwo unosiłem do góry... wchodziłem na stołek i ledwo dosięgając pedałów próbowałem zaprzyjaźnić się z pianinem, które wydaje mi się wbrew pozorom dość szybko mnie polubiło Ciekawym jest, że jak na dzieciaka szybko łapałem o co chodzi i w młodym wieku sam z siebie potrafiłem już grać, nie wiedząc kompletnie w teorii dlaczego mi to wychodzi... W wieku 10 lat zapisałem się na zajęcia do swojego obecnego wtedy "Pana od muzyki" heh, którego do dziś miło wspominam Szybko doszło do mnie, że jednak nuty nie są moim przeznaczeniem i psują mi całą frajdę z gry. Tak też moja droga nauki tego języka szybko się skończyła i szczerze mówiąc dziś już nic nie pamiętam z tych lekcji ^^
W każdym razie grałem dalej... Najbardziej intrygowały mnie współczesne przeboje ale w barwie jedynie tak czystej, jak płatki nadziei białych róż, grane na szlachetnym instrumencie, który nie wymagał nic więcej, jak tylko pieszczot delikatnych dłoni... Naprawdę niezwykłe urządzenie, na którym można wyrazić wszystkie emocje w sposób tak subtelny i niezwykły, że aż całkowicie odcinający od rzeczywistości...
Nie zarabiam na życie w ten sposób, nie znam nut i nie mam zamiaru tego zmieniać. Kocham moment w którym kładąc palce na klawiszach, czuję niesamowitą kontrolę nad dźwiękami, które cieszą moje ucho... Sprawia mi to przyjemność o tyle większą, że robię to bez zobowiązania, tak po prostu, dla siebie... Zarabianie w ten sposób zniszczyłoby tę pasje. Nuty, rozpraszałyby jedynie uwagę schematycznym działaniem, którego chcę uniknąć. Mam swój w pełni subiektywny pogląd na tą sprawę z racji słuchu, który daje mi możliwości odtworzenia brzmień na tyle, że mogę zagrać prawie wszystko od razu bez pomocy zapisu w nutach...
Osoby które grają na instrumencie i również kochają to co robią, wiedzą jakie uczucie towarzyszy podczas tej zabawy... Kompletne odbicie, dwa i pół miliona lat świetlnych od ziemi aż do samej Andromedy...