Jak dotąd, największe żniwo krokodyl zebrał w Rosji. Tam zażywają go głównie osoby uzależnione od heroiny. A to dlatego, że jest od niej dużo tańszy, można wytworzyć go w domu, a wszystkie substancje są dostępne na rynku. Kiedy dotrze do Polski?
Substancją podstawową tego groźnego specyfiku jest dezomorfina. Sama w sobie odurza i uzależnia, ale nie jest tak toksyczna, jak w słynnym krokodylu. Tam bowiem, już na etapie produkcji, dochodzą do niej inne, jeszcze groźniejsze składniki. Takie jak choćby kwas solny, aceton, benzyna, jod i fosfor. To one odpowiadają za spustoszenia, które krokodyl robi w ciele człowieka. Mimo to, według różnych źródeł, w samej tylko Rosji uzależnionych jest od 100 do 250 tysięcy ludzi. Około 30 tysięcy już zmarło po zażyciu go.
- Ten narkotyk jest przyjmowany dożylnie. Już sam moment wstrzyknięcia powoduje więc uszkodzenie tkanek, zapalenie żył, gangrenę. A przy długotrwałym używaniu może prowadzić do amputacji - przestrzega Michał Kidawa z Krajowego Biura Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii.
Sama dezomorfina nie jest groźna
- Należy rozróżnić przede wszystkim jedną rzecz: to nie dezomorfina zabija, tylko te substancje, które są używane do produkcji narkotyku - zauważa dr Marcin Zawadzki z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. - Jeżeli ci ludzie przyjmowaliby czystą dezomorfinę, to jej skutki ograniczałyby się do działania psychoaktywnego. Wpływa na ludzi podobnie do kokainy, może trochę silniej jak morfina. Jednak sama w sobie nie skutkuje żadnymi poważnymi komplikacjami.
Jak tłumaczy ekspert, dopiero obecność dodatków, które pozostały po produkcji, skutkuje toksycznością i powoduje w miejscu wstrzyknięcia martwicę tkanek. To dlatego skóra przybiera zielony odcień, po czym staje się popękana i chropowata. Stąd zresztą nazwa krokodyl, bo skóra osoby zażywającej narkotyk przypomina łuski krokodyla. A później zaczyna odpadać, nawet do gołych kości.
To jednak nie jedyne zagrożenie. - W warunkach domowych, w których produkowane są te narkotyki, nigdy nie jest wystarczająco czysto - przypomina Zawadzki. - To powoduje, że dochodzą nam jeszcze przeróżne pasożyty, grzyby i bakterie. One z kolei mogą wywoływać infekcyjne zapalenie osierdzia, płuc lub nerek. Czyli wszystkie choroby, spowodowane wprowadzaniem mikroorganizmów do organizmu człowieka - dodaje ekspert.
Okalecza od razu albo dopiero po latach
Okazuje się, że skutki zażycia krokodyla mogą pojawić się nagle, lub dopiero po pewnym czasie. Wszystko zależy od organizmu człowieka i tego, jak bardzo substancja została zanieczyszczona w procesie produkcji. Jeżeli bardzo, to objawy pojawiają się szybko. W przeciwnym razie, kiedy wszystkie toksyczne domieszki zostały zminimalizowane, skutki zażycia pojawią się później - nawet po kilku miesiącach czy latach.
- Trzeba jednak pamiętać, że nawet jednorazowe wstrzyknięcie sobie tego narkotyku może powodować zmiany martwicze na skórze. To dlatego zdarza się, że komuś choćby po trzech latach odpada noga - uważa Zawadzki.
Dotrze do Polski? Eksperci wątpią
Policja pozostaje jednak spokojna. - Wiemy o istnieniu tego narkotyku i cały czas monitorujemy rynek. Na razie nie odnotowaliśmy przypadku jego obecności w kraju - zapewnia nadkomisarz Piotr Bieniak z Komendy Głównej Policji. Także w Krajowym Biurze Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii nie było jak dotąd informacji o tym, że krokodyl pojawił gdziekolwiek w Polsce
- Trudno powiedzieć, czy dotrze i do nas. Tym bardziej, że to nie jest żadna nowość - komentuje Kidawa. - W Rosji krokodyl występuje przecież już od dłuższego czasu. Rzeczywiście, ostatnio się to nasiliło, zwłaszcza w ciągu ostatnich dwóch lat. Ale patrząc na inne kraje, ten narkotyk tak naprawdę wcale nie rozlał się po Europie, lecz w dalszym ciągu występuje w dość ograniczonym zakresie - przyznaje ekspert.
Zdaniem Kidawy nie jest jednak wykluczone, że prędzej czy później ktoś zechce zarobić na ludzkiej głupocie. - Tego nigdy nie da się wykluczyć. Wystarczy, że ktoś wpadnie na pomysł, żeby samodzielnie zacząć taki narkotyk produkować. Ale to i tak dotyczyłoby raczej tych najbardziej zdesperowanych użytkowników narkotyków, najbardziej uzależnionych. Bo wątpię, żeby ktokolwiek przy zdrowych zmysłach używał substancji, która jest aż tak niebezpieczna - uważa Kidawa.
Podobnie sytuację ocenia także dr Zawadzki. - Gdyby to miało dotrzeć do Polski, to dawny by już dotarło. Przede wszystkim dlatego, że wyprodukowanie tego specyfiku w domu nie wymaga żadnych szczególnych umiejętności.
Według dr Zawadzkiego każdy przeciętny Kowalski może przygotować sobie podobny specyfik w pół godziny. - Poza tym jest mnóstwo innych alternatyw, równie tanich i działających podobnie, a jednak nie tak drastycznych i niebezpiecznych. Szczytem głupoty byłoby sięganie po tę mieszankę - kwituje ekspert.