Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Paranormalne zjawiska, których doświadczyłeś/aś
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
[Obrazek: nawiedzony_dom.jpg]

Zakładam wątek w którym możecie się podzielić się niewyjaśnionymi historiami ze swojego życia, które mogły mieć charakter paranormalny.

Osobiście miałem kilka niewyjaśnionych wydarzeń w swoim życiu, ale na początek opowiem moją ulubioną...

Wydarzyło się to u mnie w domu, jakieś 3-4 lata temu. Była godzina między 20, a 24, nie pamiętam dokładnie.
Zima, a na zewnątrz wszędzie były zaspy i gruba warstwa śniegu. Schodziłem do piwnicy, bo szukałem czegoś, teraz już nawet nie pamiętam co to było, jakaś drobnostka. Tak czy inaczej, wszedłem do kotłowni która graniczy z garażem. W garażu było ciemno, a ja grzebałem w jakiś rupieciach, nic nie znalazłem. Stanąłem więc przed garażem w przejściu i zastanawiałem się, czy nie zapalić światła i nie poszukać w garażu. Wyłącznik światła od kotłowni był tuż obok mnie. Przyszło mi na myśl jednak, żeby zgasić światło od kotłowni i powiedzieć prowokujące słowa w ciemność, tak żeby sprawdzić swoją odwagę, a wtedy jeszcze nie byłem w stanie wyjść w środku nocy na podwórko i wejść w różne ciemne zakamarki tak jak teraz. Zrobiłem więc to, powiedziałem szeptem że nie biję się ciemności duchów i że w to nie wierzę i nic mi teraz nie grozi. Dosłownie po wypowiedzeniu tych słów, po sekundzie coś z ogromną siłą uderzyło w bramę od garażu. W mojej głowie w ułamku sekundy pojawiła się odpowiedź na typowy w takich sytuacjach dylemat. Walcz, albo uciekaj:D W ułamku sekundy poziom adrenaliny podskoczył do maksimum i w podobnym czasie byłem już na górze. Przyznam, że włosy mi się zjeżyły na głowie, ale nie mogłem pogodzić się, że z takiego powodu uciekłem. Wróciłem więc po paru minutach, zapaliłem światło w garażu, a w bramie było wgniecenie. Wszedłem na zewnątrz okrężną drogą, ponieważ brama była zasypana. Okazało się, że zalegała tam gruba warstwą śniegu, były to wydmiaste zaspy. Na śniegu nie było żadnych śladów, ale na szczęście do dziś nie jestem wstanie powiedzieć czy brama już wcześniej nie miała wgniecenia. Dodam, że nie padał śnieg, a huk był bardzo silny. Wiatr też nie wiał, więc do dziś nie wiem co się stało.

Możecie komentować i opowiedzieć własne doświadczenia o podobnym charakterze. Chętnie posłucham, ale starajcie się nie zmyślać, bo wolę poczytać coś ciekawego, a nie wyssanego z wyobraźni.
Nie przypominam sobie abym doświadczył jakiegoś paranormalnego zjawiska ale opowiem co przydarzyło się mojemu świętej pamięci dziadkowi gdy jeszcze żył. Nie mam pewności że to prawda ale gdy miałem jakieś 12 lat opowiedział mi pewną historię która jak mnie uświadamiał, wydarzyła się w jego życiu.
To były lata 60 bodajże. Bardzo późnym wieczorem wracał od swojego brata. Miał do przejścia jakieś 10 km. Po drodze spotkał pewną kobietę która mu zaczęła towarzyszyć i tak idąc rozmawiali. Przedstawiła mu się, on jej również ale coś było nie tak, ponieważ gdy chciał spojrzeć jej w twarz to ona się odwracała. Jednak wielkiej uwagi do tego nie przykuwał i "maszerowali" dalej. Świetnie im się razem rozmawiało lecz w pewnym momencie kobieta niby musiała iść za potrzebą więc dziadek poszedł dalej i czekał na nią. Tutaj znowu coś nie tak bo kobieta długo nie wracał więc zaczął jej wszędzie szukać. Po pewnym tam czasie poszedł dalej sam. Gdy doszedł do domu zaczął rozmawiać z żoną (moją babcią) że spotkał taką i taką osobę, podał imię i nazwisko a ona mu odparła że ta kobieta nie żyje już od dwóch tygodni...
Co jak co ale gdy to usłyszałem to mnie zamurowało. Nie mam zamiaru Was tutaj wrabiać w jakieś badziewne historyjki wyssane z palca tylko Wam przekazuję to co usłyszałem od dziadka. Czy kłamał? Nie mam pojęcia i już się pewnie nie dowiem :)
Moja babcia mi zawsze opowiadała podobne, ale znacznie bardziej mroczne historyjki. Pamiętam, że zawsze bałem się pójść korytarzem na górne piętro, bo trzęsłem portkami na myśl o tych historyjkach, które rzekomo jej się przytrafiły. Dopiero jak byłem starszy przestałem wierzyć i chętnie bym znów ich posłuchał, ale już za późno. :(
(04.06.2012, 19:58)swordancer napisał(a): [ -> ]chętnie bym znów ich posłuchał, ale już za późno. :(

Ja również ale wpływu na to niestety nie mamy :(

Nie robiąc offtopu to może opowiedz swoje inne historyjki ;)
Z wczesnego dzieciństwa nie pamiętam wiele, ale są szczegóły które pamiętam wyraźnie. Do jednych z nich jest sytuacja która przydarzyła mi się pewnej nocy. Nie wiem dokładnie ile wtedy miałem lat, ale wiem że nie mniej jak 3 i nie więcej jak pięć. W tą noc spałem ze swoją matką i pamiętam tą konkretną sytuację tak jak by to było wczoraj. Pamiętam nie tylko to co słyszałem i widziałem, ale również to co myślałem. Gdy zasnąłem u boku swojej matki, przysnąłem lekko i po chwili obudziłem się. Nie wiem czy obudziło mnie to co słyszałem, ale słyszałem bardzo wyraźne odgłosy dochodzące z korytarza swojego domu. Były to odgłosy jęków, które można było poczuć, ale nie rozumiałem samych słów, przynajmniej tak to odebrałem. Słyszałem je tak dokładnie jak słyszy się człowieka stojącego kilka metrów dalej. Byłem pewien, że odgłosy dochodzą z dolnej części korytarza, piętro niżej, ale wydawało mi się, że dźwięki wychodzą zza ściany i podłogi, a przecież dźwięk najwyraźniejszy powinien być tam gdzie są drzwi. Do dziś nie powiem jakie słowa słyszałem, ale czułem że ktoś potrzebuje pomocy. obudziłem nawet matkę, ale powiedziała, że coś mi się przyśniło i że nic nie słyszy, mimo to, że ja wciąż to słyszałem. Jestem pewien do dziś, że to nie był sen, bo na następny dzień mama wspominała o tym, że ją budziłem i coś słyszałem. Z tak wczesnego dzieciństwa pamięta się szczególne sytuację, a tą pamiętam jak dziś.

Kiedyś starałem się przemyśleć to co słyszałem, aż doszedłem do wniosku, że to mogła być dziecięca wyobraźnia, która stała się przez chwile słyszalna i wyraźna. Z drugiej strony słyszałem, że dzieci są bardziej podatne na bodźce ze świata pozagrobowego, ale w to nie wierzę. Sam jednak w moim przypadku tego nie wykluczę.
Może zacznę od tego, że generalnie nie wierzę w żadne paranormalne zjawiska i uważam, że wszystko można racjonalnie wytłumaczyć, a ludzki umysł jest podatny na sugestie i lubi płatać figle. Co ciekawe, "niewyjaśnione zjawiska" przydarzają się zazwyczaj osobom, które w nie wierzą, a tym, którzy nie wierzą, jakimś dziwnym trafem bardzo rzadko. ;) Podchodzę więc do tego typu opowieści mocno sceptycznie, aczkolwiek nie wykluczam całkowicie życia po śmierci. Ale do rzeczy.

Ta sytuacja, którą opiszę, również nie przytrafiła się mnie, ale mojej babci i znam ją tylko z jej opowieści. Otóż jakieś parę tygodni po śmierci dziadka, popsuł się ścienny zegar w mieszkaniu babci - taki duży, wiekowy, z wahadłem, bijący co pół godziny. Dalej chodził, ale przestał bić. Babcia nie mogła się zebrać, żeby zanieść go do naprawy i wisiał taki popsuty jakieś dwa tygodnie. Któregoś dnia babcia siedziała w pokoju i westchnęła niby to do dziadka: "Oj misiu, gdybyś tu był, to byś naprawił ten zegar". I dokładnie w momencie, kiedy skończyła to mówić, zegar raz zabił - a nie była to ani pełna godzina, ani wpół do. Babcia odczekała do wpół do - zegar zabił jeden raz, tak jak powinien, odczekała do pełnej godziny - zegar zabił tyle razy, ile powinien. I od tamtego czasu już bił normalnie i nie popsuł się ani razu aż do śmierci babci, czyli prawie dziesięć lat. Po śmierci babci zegar wzięła do siebie moja ciocia i u niej zdążył popsuć się już dwa razy.

Nie wiem, czy to prawda, mam mieszane uczucia, tę historię słyszałam jako dziecko od babci i jest ona wciąż powtarzana w mojej rodzinie. Dodam, że dziadek za życia był zegarmistrzem.
Ciekawa historia i ja osobiście wierzę w życie pozagrobowe i takie sytuacje, ale nie wykluczam, że to czysty przypadek, fikcja lub coś innego. Do sfery paranormalnej i duchów, również podchodzę sceptycznie, ale darzę ten temat zainteresowaniem.

Oczywiście tak jak wspomniałaś ludzki umysł jest bardzo podatny na sugestie, np. ja kiedy nie spojrzę na zegarek 11:11, 18:18, 22:22, 00:00, ale mózg sobie liczy, a ja patrzę na zegarek wtedy, gdy podświadomość mi każe. Tak to działa i jestem tego świadomy, jednak prawdziwości pewnych wydarzeń być może dowiemy się dopiero po śmierci, lub nigdy jeśli ktoś uważa, że takiego życia niema.

Teraz powiem, że w dzieciństwie często na podłużnym balkonie od mojego pokoju widzieliśmy z bratem białe postacie przechodzące po tym nim. Czasami ktoś tam naprawdę przechodził, czasem było to pranie wywieszone na sznurku, ale były też sytuacje w których nikt nie przechodził, a prania nie było (zawsze sprawdzaliśmy), a i tak widzieliśmy te postacie obaj. Może zbiorowa paranoja, może coś innego, ale jak już powiedziałem wcześniej, zza życia na pewno nie uzyskam odpowiedzi...

chociaż może...

Ach te czasy dzieciństwa i wyobraźnia...:placz
swordancer napisał(a):podchodzę sceptycznie, ale darzę ten temat zainteresowaniem
Dokładnie tak bym określiła mój stosunek do tych spraw. ;)

To ja jeszcze może o podatności na sugestie i zdarzeniu (nie)paranormalnym z mojego dzieciństwa. Razem z sąsiadką i jej siostrą jako dzieci bawiłyśmy się w wywoływanie duchów - wiecie, siedzenie w kręgu, świeczka, "duchu Hitlera wywołuję cię, duchu przyjdź", itd. Oczywiście nic się nigdy nie wydarzyło i żartowałyśmy, że gdyby coś się zaczęło dziać, to schowamy się do szafy. W końcu nam to przeszło, a jakiś czas później opowiadałam koleżankom o tym wywoływaniu duchów. Śmiały się ze mnie, więc powiedziałam, że kiedyś nam się udało, nagle otworzyło się okno, spadł kwiatek, coś tam, coś tam, a my się schowałyśmy do szafy i słyszałyśmy jakieś szepty. Podałam nawet dokładną datę, kiedy to się stało i opowiadałam wszystkim "na dzielni". Doszło to do mojej sąsiadki i mocno się pokłóciłyśmy, bo ja przysięgałam, że to prawda, a ona nic takiego nie pamiętała, jej siostra też nie. W końcu sprawdziła tę datę, przy której się upierałam i okazało się, że były wtedy obie z siostrą na obozie... Cóż, tak długo wmawiałam innym wymyśloną przez siebie historię, że w końcu sama w nią uwierzyłam. Oczywiście nie pamiętam już szczegółów, bo było to wiele lat temu, ale pewne jest to, że historia z szafą nigdy się nie wydarzyła, a ja - choć zdaję sobie sprawę, że to tylko wytwór mojej wyobraźni - do dziś mogę przysiąc, że PAMIĘTAM, że to się wydarzyło naprawdę.

Ot, i tyle. ;)
Nie jest to historia o duchach czy UFO , ale autentyczna .
Ładnych parę lat temu jechałem w okolice Warki zarobić trochę grosza przy zbieraniu jabłek . Jechaliśmy we czterech samochodem kolegi . Gdzieś za Warką jeden z kumpli powiedział coś w rodzaju "fajna chata" . Wszyscy spojrzeliśmy we wskazanym kierunku i wtedy drugi z dodał "ogród ładniejszy" . Nagle uświadomiłem sobie że już widziałem już ten dom i ten ogród i te ich wypowiedzi też słyszałem . Co więcej wiedziałem że zaraz dojedziemy do równie ładnego domu , ale z jeszcze większym ogrodem i ślicznym kamiennym ogrodzeniem . Na moment mnie zatkało , ale powiedziałem kumplom że zaraz będzie taki , a taki dom itd. . Rzeczywiście po chwili dojechaliśmy do takiego domu jak opisałem . Wszyscy zgodnie stwierdzili że cwaniakuję , bo już tu byłem . A ja tam nigdy w życiu nie byłem , ale te domy już widziałem ze wszystkimi szczegółami . Te domy , wypowiedzi kolegów i nawet to , że było gorąco i czymś pachniało (nie pamiętam już dzisiaj czym) , to wszystko już kiedyś było:OO . Wszystko co działo się przez te 5 może 15 sekund już kiedyś widziałem , słyszałem ... . Nawet nie przekonywałem ich że jestem tu pierwszy raz , bo byłem pod takim wrażeniem że nawet nie mogłem pozbierać myśli . Niesamowite przeżycie !
Czytałem o Déjà vu , ale uważałem to za przesadzone opowiadania . Nie wiem jak to możliwe , ale sam to przeżyłem .
Ja również miałem dziwny przypadek.
Było to w szpitalu. Leżałem, i nie wiem czy ja zasnąłem czy co ale nagle coś mnie tak delikatnie 2 razy w równych odstępach czasu uderzyło z tylu głowy. Obróciłem się za siebie lecz tam nikogo nie było... myślałem że to lekarz albo pielęgniarka ale było pusto.. Jak już wróciłem ze szpitala i miałem lekcje religii to się Pana spytałem co to mogło być a on powiedział : Palec Boży, Anioł Stróż
Nie wiem co o tym myśleć ale byłem wtedy w kryzysowej sytuacji bo miałem przebita tętnice :( może to jakiś znak ? Chronił mnie ?
Wysyłane z mojego GT540 za pomocą Tapatalk 2
Stron: 1 2 3 4 5