(11.11.2014, 02:01)Swordancer napisał(a): [ -> ]Jak dla mnie trzy twarze, w jednej nawet mogę rozpoznać rysy kobiety.
Albo ślepy jestem albo mój mózg już się uodpornił na takie zdjęcia i nic tam nie dostrzegam, a już na pewno nie widzę tam kobiety.
Możliwe też że nie widzę nic nadzwyczajnego na tych zdjęciach bo jestem przyzwyczajony do widoku podobnych zdjęć i nie dostrzegam nic nadzwyczajnego.
Myślę, że to kwestia wyobraźni, jak pokazywałem kolegom, to wypatrzyli właśnie twarze, a inni nie widzieli nic. Każdy ma nieco inną pamięć wzrokową, więc czasem jedni coś dostrzegą inni nie. Oczywiście to kwestia postrzegania, nie ma tam ducha.
Pozostaje tylko... chyba.
Ma ktoś coś ciekawego do dodania?
Odświeżam wątek.
U mnie jakiś czas temu przydarzyła się dziwna historia. Przyszedł do mnie pewien facet, można by rzec "hodowca psów" bo ma ich z 10 albo i więcej na podwórku. Ja sam miałem w tamtym momencie 4 psy i w sumie chciałem się pozbyć jednego z nich, więc oddałem temu panu tego psa. Gość swoją drogą jest dość dziwny, kupuję gołębie, krowy na potęgę po czym sprzedaje. Z samochodami zresztą podobnie, ma ich kilka na podwórku.
No dobra, oddałem psa facetowi. Po jakimś tygodniu jeden pies urwał się z łańcucha, pobiegł gdzieś daleko, zabił go samochód. Drugi pies zachorował, nie chciał jeść, leżał w jednym miejscu i następnie zdechł. Trzeci i ostatni już pies również zachorował, jednak wyzdrowiał po jakimś czasie. Schudł sporo. Po jakimś czasie kleszcze go osłabiły, ale udało się kolejny raz. Nie dawno pikuś - bo tak ma na imię wpadł pod samochód. Jest już po kontuzji, całą zimę siedział w domu.
Kiedyś zdarzały się podobne historie ze zwierzętami, kiedy brał udział w tym wszystkim owy pan.
Wydarzenia wszystkie te działy się w przeciągu krótkiego czasu. Taka dziwna historia, na pewno nie do końca normalna.
Przyznam się szczerze że raz szklanka z kawą na stole przesunała się o jakieś 20 cm w moim kierunku serio!!!.Miałem kiedyś termowentylator był włączony i na moich oczach pokrętło się przekręciło a chodziło dość ciężko i trzeba było użyć trochę siły aby je przekręcić no i przekręciło się i wiatrak się wyłączył.Jeszcze innym razem było tak że około 23 ktoś zapukał w szybę wyszedłem odrazu!!!! a tam cichutko i ani sladu człowieka mieszkam na piętrze więc słyszał bym kroki
(21.05.2017, 21:00)perla86 napisał(a): [ -> ]Jeszcze innym razem było tak że około 23 ktoś zapukał w szybę wyszedłem odrazu!!!! a tam cichutko i ani sladu człowieka mieszkam na piętrze więc słyszał bym kroki
U mnie w domu było podobnie kilka razy, a po jakimś czasie wyszło, że ktoś zmarł. Zdarzenia ta miały jakiś związek ze sobą.
Kiedyś mój dziadek rano oporządzał w oborze i wtedy walnęło coś z dużą siłą w drzwi, wtedy właśnie zmarł jego brat cioteczny. Następnego dnia ktoś z rodziny poinformował nas o tym.
Mnie i moją rodzinę w dzień po śmierci Prababci "nawiedziło" pukanie do drzwi o 24/1 w nocy. W ten sposób babcia chciała się z nami pożegnać, dodam że na klatce schodowej nie było nikogo. Mamy światła na czujniki, a jak nie trudno teraz się domyślić było ciemno jak w dziurze.
Jarek, mama mi opowiadała, że gdy zmarł dziadek w 98' w szpitalu, coś pukało w drzwi babci. Takich sytuacji było u nas kilka i wszystkie wiązały się z jednym. Pamiętam jeszcze, jak jakiś czas temu dzień przed rocznicą śmierci dziadka również coś pukało w drzwi.
A teraz taka historia z czterech liter, która kiedyś mi się przytrafiła i swoją drogą to nie wiem czy ma jakiś związek z tematem, jednak dla mnie w tamtej chwili jak najbardziej.
Mieszkam w małym domu i kiedyś gdy byłem młodszy pukałem ręką w grzejnik, tak aby w drugim było "echo" słychać. Dziadka w domu nie było, więc jego mieszkanie było zamknięte. Brat oglądał telewizje z tatą, a mama spała w drugim pokoju. Gdy tak pukałem w grzejnik kilka razy po jakimś czasie usłyszałem taką samą odpowiedź. Puknąłem dwa razy, dwa razy coś odpukało, trzy razy - usłyszałem taką samą ilość. Po tym wszystkim spytałem się mamy czy to ona mi tak odpowiadała, a ona na to, że nie wie o czym mówię ponieważ spała. Haha, pamiętam jak zrobiła mi się wtedy gęsia skórka na ciele. Po tonie głosu i wyrazie twarzy mamy nie wychodziłoby aby kłamała.
Pukając tak w grzejnik zasugerowałem się wcześniej oglądanym na Polsat Crime programem, gdzie pewna grupa ludzi próbowała nawiązać kontakt z jakimś bytem. Sam nie wiem co myśleć o tym, może to echo wracało ponownie do mnie, jednak gdy dziś symuluję te zdarzenie nic mi nie odpowiada w postaci tego pukania.
Kiedyś robiłem zdjęcia i skierowałem aparat w wyłączony telewizor, a aparacie zobaczyłem więc ekran telewizora a w nim siebie robiącego zdjęcie, puste krzesło obok i pewną osobę, która siedziała na kolejnym siedzisku, jednak w rzeczywistości tam nikogo nie było. Nie mogę określić czy postać była kobietą czy mężczyzną, jednak była w starszym wieku.
Pamiętam też, że gdy dziadek mocno się "doprawił", wypił chyba za trzech i półprzytomny leżał pod sklepem to słyszałem jak otwiera drzwi swojego mieszkania, wchodzi do niego i zamyka na klucz. W rzeczywistości był tak jak pisałem pod sklepem. Mama, która wiedziała o tym fakcie kazała jechać mi po niego i dodała, że to już nie pierwszy raz się tak dzieje. Wyraźne kroki oraz otwieranie i zamykanie drzwi słyszeliśmy oboje.
Na szczęście z dziadkiem wszystko było dobrze, jednak fakt, że leżał on z rowerem na środku drogi to już niekoniecznie był dobrym widokiem.
Dużo ogólnie słyszałem takich historii. Innym razem podeślę jeszcze coś, a na razie tyle, żeby Was nie zmęczyć.
Mieszkam w starym domu, wybudowany przez mojego dziadka, a potem rozbudowanym przez ojca. W tym też domu zmarł potem mój dziadek i moja babcia. Po kilku latach od ich śmierci, wydarzyła się ciekawa sytuacja. Ja (wówczas kilkuletni dzieciak) razem z moimi rodzicami pojechaliśmy do sklepu na zakupy. Był to weekend. Nie planowaliśmy gości, niemniej brat mojego ojca, z rodziną chcieli zrobić Nam niespodziankę i wpaść po prostu posiedzieć na kawę. Nic o tym nie wiedzieliśmy. Wieczorem zadzwonili do Nas z pretensjami, dlaczego im drzwi nie otworzyliśmy, bo widzieli przecież na piętrze jakąś osobę przy oknie, że firanka się ruszała...
Na co My bardzo zdziwieni odparliśmy, że przecież nie było Nas w domu
Sprawa potem została załagodzona i w rezultacie zapomniana. Wujek z ciotką i moja kuzynką byli pewni, że widzieli jakąś postać na piętrze
Tak to były sporadyczne przypadki np. lewitującej na moich oczach poduszki albo trzaskania na strychu mebli.
Fajnie się to czyta. Może jeszcze ktoś podzieli się własną historią?
Bardzo ciekawe