Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Smaki dzieciństwa
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Każdy z nas ma swoje ulubione potrawy. Jedne zasmakowały nam tydzień temu, smak innych poznaliśmy w restauracjach, na przyjęciach lub odwiedzając odległe kraje. Są jedna smaki, które już na zawsze będą się nam kojarzyć z dzieciństwem, z kuchnią mamy a nawet babci.

Te właśnie potrawy zapadają nam w pamięć na całe życie. Je właśnie wspominany z największym sentymentem. Kojarzą nam się z atmosferą świąt, rodzinnych uroczystości lub też zwykłych dni wypełnionych niesamowitym smakiem.

Jakie potrawy można zaliczyć do grona smaków waszego dzieciństwa? Jakie dania na zawsze podbiły wasze podniebienia i na myśl o nich wracacie do dziecięcych lat?

Dla mnie takim smakiem dzieciństwa jest bez wątpienia faszerowana kaczka. Cudowny roznoszący się po całym domu aromat potrawy, której nikt inny nie zrobi w taki sposób, jakiego nauczyłam się od swoich rodziców. Do dziś jestem pewna, że kaczka w takim wydaniu nie udaje się tak nikomu innemu na świecie.

Drugim ze smaków dzieciństwa jest aromat ciemnego pieczeniowego sosu. Niebywały, dla nikogo nie osiągalny w tym wydaniu.

Takich smaków się nie zapomina...
Kiedy miałem 10 lat, pojechaliśmy z młodszym bratem do babci na rowerach, która mieszka jakieś 5km od mojego domu. Na powitanie podróżników babcia postanowiła zrobić nam na szybko pierogi z serem. Pamiętam je do dziś. Ten smak i...

Kiedy wróciliśmy do domu mama spytała nas co jedliśmy u babci. Odpowiedziałem, że pierogi z serem. Na to mama, ile zjedliśmy tych pierogów? Odpowiedziałem, że ja jednego, a Damian pół. Zdziwiła się trochę bo nasz apetyt zawsze pozostawiał raczej puste talerze, a tu tak skromnie? Wszystko wyjaśniło się jednak kiedy babcia wytłumaczyła mamie sposób w jaki na szybko chciała zrobić pierogi... Jako formy do wykrojenia ciasta użyła dużego talerza ;) Resztę pozostawię waszej wyobraźni.

W każdym razie pierogi, taa, smak dzieciństwa. No i guma turbo!
Moim smakiem z dzieciństwa jest zdecydowanie porka:) Pamiętam gdy nie mogłem się doczekać i czekałem przy stole aż mama poda na talerze, z boczkiem i cebulą smakowała wyśmienicie.
Do dzisiaj nie mogę powstrzymać apetytu na tą potrawę :D
Pamiętam dobrze jak w wieku około 12 lat wybrałem się z babcią na grzyby. Nazbieraliśmy dużo maślaków. Po powrocie do domu babcia zrobiła z sos śmietankowy z maślaków. Najlepszy z ziemniakami go spożywać.
Smak którego nie zapomnę do końca życia :)

ps. Wspaniały pomysł na temat.
Smaki dzieciństwa, hmm...

Makaron domowej roboty, który robiłam razem z babcią na niedzielny obiad. Żaden makaron ze sklepu choćby w ułamku nie dorówna tamtemu.

Barszcz czerwony mojej mamy - ani mojemu tacie, ani mnie nigdy nie udało się choćby przybliżyć do tamtego smaku, był jedyny w swoim rodzaju.

Świeże mleko prosto od krowy, jeszcze cieplutkie. W dzieciństwie razem z kuzynką jeździłyśmy do dziadków na wieś, a po mleko chodziłyśmy do cioci, do gospodarstwa obok - przez te 50 metrów, które miałyśmy do przejścia, zawsze udawało nam się wypić przynajmniej połowę. Wciąż lubię takie świeże mleko, ale żadne nie smakuje jak tamto.

I jeszcze z tych wyjazdów na wieś - ciastka podkradane babci z kredensu przed obiadem, agrest prosto z krzaka, papierówki kradzione w sadzie stryjenki, surowy rabarbar maczany w cukrze, na wpół dojrzałe orzechy laskowe i lody śnieżki, po które trzeba było iść ponad dwa kilometry do najbliższego sklepu... Ach, wspomnienia... :)
Oj to prawda,ja także doskonale pamiętam zapach takiego ręcznie robionego makaronu,potem jadło się go do rosołu,naprawde niezastąpione. Teraz wszystko kupujemy gotowe w paczkach.
TrendCenter napisał(a):ja także doskonale pamiętam zapach takiego ręcznie robionego makaronu,potem jadło się go do rosołu,naprawde niezastąpione.
Tak, te niedzielne obiady u babci to było to... Domowy makaron i pyszny rosół posypany znienawidzona przeze mnie pietruszką. ;)

Kiedy mój tata niedawno wrócił z wyprawy na grzyby przypomniał mi się jeszcze jeden smak z dzieciństwa, też z wyjazdów na wieś. Grzyby, które my nazywaliśmy betkami, pieczone wprost na blasze starego, wiejskiego pieca. Pychota. ;)
Nie ma nic lepszego niż makaron jajeczny babci. Ja wspominam zupę pomidorową z makaronem i placek drożdżowy z rabarbarem, albo z truskawkami i malinami, oblany gęstym syropem owocowym i szklanka mleka.
Wata cukrowa! :P Jak byłam mała to chodziłam do lunaparku w lato z mamą i mi kupowała zawsze :P W sumie dawno nie jadłam, ale to można tylko okazjonalnie kupić w jakieś święta czy coś takiego. Raz widziałam przed cmentarzem jak ze zniczami sprzedawali o.O

Assassin-X

Zdecydowanie kluski śląskie ( niedzielny obiad ) . A dlatego że każdą niedzielę z małolata spędzałem u babci i dziadka którzy to z tradycją podchodzili do niedzielnego obiadu. Rodzice pracowali więc obiady w domu były rzadkością. Do dnia dzisiejszego kluski z sosem wchłaniam jak opętany ;)
Stron: 1 2 3 4