Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Niedługo rok szkolny
#31
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. 
  Odpowiedz
#32
Ja to nie znoszę chodzić do szkoły. Zimą nie chcę się człowiekowi wstawać z pod cieplutkiej kołdry, i wychodzić z rana na ten ostry mróz, a latem nie raz musiałem siedzieć w szkolę przy 30 stopniach w sali, w której nauczycielka pozwalała otworzyć tylko jeden lufcik na końcu sali.Jeśli chodzi o te nieobecności,to ja zazwyczaj mam opuszczone w roku szkolnym jakieś 30 a zdarza się że i 50 dni.
  Odpowiedz
#33
Ogólnie nie byłem kujonem, wręcz przeciwnie, jechałem raczej na 2/3. Nie miałem zagrożeń, ale nie chciało mi się uczyć tych głupot. Miałem bardzo lekki stosunek do edukacji i nie przykładałem do tego większej uwagi. Angielskiego zacząłem się uczyć dopiero w 4 klasie technikum, wcześniej umiałem się tylko przedstawić, a to, że zdawałem klasówki i sprawdziany, zawdzięczałem tylko sprytnemu podejściu do sprawy ;) Matura poszła mi bardzo dobrze, bo umiałem kombinować. Jedynie j. polski pisałem sam, ale wszystko miałem w jednym paluszku, przez 4 lata rozszerzenia z największą kosą w Kaliszu. Miałem też świetny kontakt z nauczycielami i podchodziłem do matury z największym spokojem, bez nerwów, bez większych przygotowań, po prostu ze spokojem, co później zaowocowało ;)

Traf chciał, że dopiero po szkole, zacząłem się uczyć dla siebie, heh... Śmiechu warte.
  Odpowiedz
#34
Buhay napisał(a):Nie miałem zagrożeń, ale nie chciało mi się uczyć tych głupot.
Masz racje, też mi się nie chciało uczyć tych dodatkowych przedmiotów, jakie miałem obowiązkowo. Odpytywali mnie z jakiś głupich pierwiastków, jakiś profesorów pytali i tak się zastanawiałem gdy się uczyłem, po co tego się uczę? Jak mi się, to z pewnością nie przyda, przyszłości. Wolałbym się uczyć tego co mi się przyda w życiu, a jeśli ktoś idzie sobie na lekarza, czy doktora to niech się tego uczy, a nie że wszyscy mają się tego uczyć. Na uczę się na drugi dzień,d ostanę ocenę pozytywną, a na trzeci dzień już nie pamiętam tego - bezsensu. Powiem ci, że też mi się nie chciało uczyć, a jak jeszcze pod koniec lekcji zadawali nauczyciele zadanie domowe jakieś, to mi włosy na dęba stały.

Nie wiem czy to prawda, że nauczyciel bierze ucznia do tablicy i zaczyna go odpytywać, czego nauczyciel nie ma pojęcia, wymusza od ucznia informacji. Moim zdaniem to chyba Nauczyciele powinni się uczyć od uczniów. Ale wiadomo że Nauczycielowi nikt nie poskoczy:(
To tyle co do tematu"Niedługo rok szkolny" Wszystkim Odjechanym ludziom, życzę dużo szczęścia w roku szkolnym, żeby wam dobrze nauka szła, matura, egzaminy itp..;)
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. 
  Odpowiedz
#35
Aniodiable napisał(a):Odpytywali mnie z jakiś głupich pierwiastków, jakiś profesorów pytali i tak się zastanawiałem gdy się uczyłem, po co tego się uczę?

Szczerze mówiąc, dopóki nie zadałam sobie takiego pytania, nauka szła mi o wiele łatwiej. Trzeba się nauczyć- uczę się. Kiedy sobie uświadomiłam, że już nigdy mi się to nie przyda, to nawet kiedy chciałam się czegoś nauczyć- nie wchodziło...
Aniodiable napisał(a):Nie wiem czy to prawda, że nauczyciel bierze ucznia do tablicy i zaczyna go odpytywać, czego nauczyciel nie ma pojęcia, wymusza od ucznia informacji. Moim zdaniem to chyba Nauczyciele powinni się uczyć od uczniów. Ale wiadomo że Nauczycielowi nikt nie poskoczySmutek

Od pewnego nauczyciela (a w zasadzie od wykładowcy) usłyszałam coś mniej więcej takiego- odpytywanie jest bez sensu, bo osoba, która wie, zadaje pytania osobie, która nie wie. Powinno być na odwrót- ten co nie wie, powinien pytać tego co wie, żeby się czegoś dowiedzieć.
I w sumie wszyscy byliby wtedy zadowoleni- ten kto nie wie, bo dowiedziałby się czegoś nowego, i ten co wie, bo mógłby się podzielić wiedzą, przydałby się ludzkości, uszczęśliwiłby człowieka, a co najważniejsze- nie denerwowałby się, że jego praca poszła na marne, bo ten Jasiek z 2c jak zwykle nic nie umie.
[Obrazek: Polska_Flaga.gif] Staram się pisać poprawnie
  Odpowiedz
#36
Wyszło Ci trochę masło maślane, Aniodiable, ale rozumiem co masz na myśli. Po co się uczymy tego wszystkiego? Taki mamy chory system edukacji w naszym kraju, ale powiem Wam, że ma to pewne plusy. Nauka rozwija umysł. Nieważne czego się uczymy, nasz mózg zawsze na tym korzysta. Wiemy, że większość wiedzy, którą "przyswaja" się podczas tych wielu lat nauki, jest zupełnie niepotrzebna, ale gdyby się nad tym szerzej zastanowić... Matematyka działa świetnie na rozwój naszych szarych komórek, j. polski eliminuje analfabetyzm, języki obce dają możliwość porozumienia się z obcokrajowcami, a geografia uświadamia, jak w ogóle wygląda nasz świat. Materiał może wydawać się często bezsensowny, ale tak naprawdę później się go docenia. Jedyne zastrzeżenie mam do lektur szkolnych. Nie wiem kto za to odpowiada, ale "hello", jak to mówi Mariolka, nie żyjemy już w XX wieku, trochę się pozmieniało i najwyższy czas, aby zainteresować dzieciaka, który nienawidzi przez nauczycieli czytać, a nie dobijać go "Potopem", czy "Nad Niemnem".

Większy problem stanowią przedmioty jak chemia, czy fizyka, które w podstawie mogłyby być przerobione przez jedno półrocze, zamiast wałkować latami zapis strukturalny alkanów, obliczanie masy atomowej, czy zastanawiać się jakimi wzorami obliczyć pozostałe jednostki po wzorze Ek=1/2m². Od liczenia jest matematyka! Basta!

No cóż, szkoła była dla mnie najgorszym okresem edukacji w życiu. Po maturze zacząłem uczyć się sam dla siebie i pokochałem znienawidzone wcześniej książki i samorozwój. Żałuję jedynie, że nie uczyłem się wcześniej języków obcych, ale nadrabiam to dziś. System zniechęca młodzież... Nie powinno tak być.

Na zachodzie mają zupełnie inne podejście do edukacji. Podstawa + specjalizacja. U nas w podstawie jest przynajmniej tuzin specjalizacji, a jak wiadomo, co za dużo, to nie zdrowo.
  Odpowiedz
#37
Najgorszy dla mnie był język polski,jak nauczycielka zadawała lekturę, to już wiedziałem że będzie głupia oraz nie ciekawa.Lektur nie lubiłem czytać,jedynie streszczenie czytałem,wybierali nauczyciele takie lektury,które mają po 300 stron i kazali nam przeczytać w tydzień albo dwa.Ja myślałem że sobie jaja robi z uczniów.Taką książkę jak np: Harry Potter.Moim nauczyciele zachowywali się tak jak małe dzieci,przychodzili sobie po 15 minutach po dzwonku z kawą oczywiście a później nauczycielka miała pretensje do nas,czemu nie przygotowujemy się do lekcji.

Albo też było, że musiałem się nauczyć opisywać doświadczenia, co drugą lekcje.Co mnie obchodzą jakieś profesorskie doświadczenia. Rozumiałem że nauczyciel musi czegoś wystawić ocenę,ale nie z idiotycznej wiedzy,ja nie chodzę do szkoły,żeby się uczyć wszystkiego,bo wszystko i tak się nie na uczę bo zapomnę. Technikum chyba też tak będzie że pierwszej klasie będę musiał uczyć się co było w gimnazjum i podstawówce.Mi zależy na tym,żeby nauczyć się to co jest potrzebne na następne lata w życiu, anie takich głupot o fizyce, jakieś prawa Ohma.

Nie wyobrażam sobie,jak będzie edukacja wyglądać za 5 lat.Wtedy to szkoda gadać o nauce,co oni po wymyślają.

Jedno wiem gdzie pójdę, do jakiekolwiek szkoły, to zawsze się znajdzie taki nauczyciel,który będzie siedział na tobie i tępił ciebie,tak było, tak jest i tak będzie, aż do śmierci.
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. 
  Odpowiedz
#38
Nie przesadzajmy szkoła nie jest taka zła - albo szkoła albo praca. Gdy człowiek ma za dużo wolnego czasu i nic
do roboty głupieje - bynajmniej ja.

Oczywiście to że system nauczania w Polsce jest chory wiemy nie od dziś. Ja mam o tyle gorzej od innych, że wszystko
mam nowe. Nowa podstawa programowa, nowe książki, nowe zasady zdawania egzaminu zawodowego (do tej pory
zdawało się go w 4 klasie technikum, ja będę zdawał w klasie 2 pierwszą połowę oraz w klasie 4 drugą połowę).

Jeśli chodzi o naukę nie jestem jakimś kujonem, mam to samo co Buhay, lecę na trójkach nie mam problemu ze zdawaniem,
aczkolwiek większość materiałów to bzdury jednak lubię wiedzieć - nie znać historii, nie orientować się w geografii czy nawet
w lekturach z języka polskiego czy ogólnej sztuki to głupota. Przyznam się że w gimnazjum (1 i 2) nie czytałem lektur,
lecz zdałem sobie sprawę że głupio nie wiedzieć i nadrobiłem wszystkie zaległości.

Ja uczę się dla siebie, szkoła szkołą - nie chcę być idiotą któremu wszystko można wmówić bo na niczym się nie zna.
Być może każdy musi dojść do tego wniosku sam.
Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Mój odjechany profil został porzucony. Nie odpowiadam na posty i wiadomości prywatne. Jedyna opcja kontaktu ze mną to mój śmieciowy email: b0hazard małpa o2.pl
  Odpowiedz
#39
Daria napisał(a):Ja tęsknię za beztroskimi nastoletnimi czasami, kiedy można było spokojnie chodzić sobie do szkółki i nie trzeba się było o nic martwić. To były fajne czasy. Później jest już tylko stres, walka o przetrwanie i wyścig szczurów. I podejmowanie decyzji, które nie zawsze wychodzą na dobre.
Niestety się z tym zgodzę.
Teraz narzekacie na szkołę, ranne wstawanie. Poczekajcie, aż pójdziecie na "swój garnek" i zaczniecie się sami utrzymywać. Dopiero poznacie prawo dżungli i dowiecie się dlaczego ludzie, którzy dawno skończyli szkołę z uporem maniaka klepią, że chcieliby cofnąć się do szkoły. Teraz macie rodziców od których można ciągnąć kasę, ciepły kącik, pełną michę, rozrywki. Niektórzy mają tak długi czas jeszcze po ukończeniu szkoły, jednak w moim otoczeniu większość osób po szkole musiała już uczyć się przetrwania.

Pierwsza praca, pierwsze opłaty, rachunki i 50zł w portfelu do końca miesiąca.
To jest dopiero życie! Mówię Wam....
Dopiero wtedy człowiek zaczyna doceniać chińskie zupki z Radomia. Haha

Kiedy teraz myślę o przeszłości i moich szkolnych czasach, chętnie bym tam jeszcze zajrzał. Chociaż na jakiś czas :)
  Odpowiedz
#40
Ja tam wolałbym pójść do pracy,przynajmniej bym się nauczył dyscypliny,jak to jest w pracy,poznałbym kolegów.Zarabiałbym na swoje życie,w pracy bym się wyluzował,skupił przez te 8 godzin.

Szkoła to zło, zamiast ciebie coś nauczyć to cię oceniają z wiedzy...
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. 
  Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Znienawidzony przedmiot szkolny da Vinci 14 5 054 17.03.2017, 20:59
Ostatni post: Dominik

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości