Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Jestem gruba, ale nie chce mi się ćwiczyć.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Cześć,
sporo przytyłam, jest mi z tym bardzo źle, ale nie potrafię zmobilizować się do ćwiczeń.
Powoli popadam w depresję. Macie jakieś sprawdzone metody? Nie wiem już co mam robić.
Nie jedz sera żółtego, pieczywa białego tylko razowe, ziemniaków bo bardzo tuczą.

Aha Ogranicz jeszcze spożywanie makaronów, przeróżnych serków topionych.
Najlepiej przeżuć się na owoce i warzywa.Spożywaj małe porcje posiłków ale regularnie. Po 18.00 nic nie możesz jeść

Ziemniaki bardzo rozpychają żołądek.Wiem to po sobie .Jak jadłam dużą ilość ziemniaków byłam ciągle głodna.(Na szczęście nie tyje) Co chwilę mogłam coś jeść. Na początku ciężko wykluczyć ziemniaki ale da się. Teraz mogę w ogóle ich nie jadać i dobrze się mam. Idealne wyniki.
biegaj i nie jedz późno kolacji max 20 a nie 23 albo podżeranie w nocy :)
Zastosuj odpowiednią dietę. Żeby schudnąć wcale nie trzeba się szczególnie wysilać. Dietetyk powinien Ci ustalić odpowiednią dla Ciebie dietę no i tutaj już Twoja w tym głowa aby się tego trzymać.
Życzę powodzenia.
Ja jem i je i nabrać na siebie nie mogę. Mam chyba najbardziej nieregularna dietę, podjadam w nocy i późno jadam kolację i jem to co tuczy najbardziej. Diety o których wszędzie piszą ni cholerę nie działają, dlatego już mi się znudziło próbowanie przytyć. Jak ktoś chcę to oddam trochę swojej przemiany materii której tak nie lubię. :D
Niestety, bieganie i dieta to podstawa. Dwa razy w tygodniu 3-4 kilometry truchtem dla zdrowia jest wskazane dla ciebie.
elgato napisał(a):ziemniaków bo bardzo tuczą.
Nieprawda. Ziemniaki nie tuczą i nie rozpychają żołądka, tylko go wypełniają. Tuczą wszelkie dodatki do ziemniaków - tłuszcz, masełko, olej, śmietana, sosy, sól. Jeśli będziesz np. piec ziemniaki w piekarniku w mundurkach, a doprawiać ziołami zamiast solą, możesz się nie obawiać, że utyjesz od ziemniaków.

elgato napisał(a):Po 18.00 nic nie możesz jeść
Nieprawda. Ostatni posiłek należy zjeść najpóźniej 3-4 godziny przed pójściem spać, ale wcale nie jest powiedziane, że to musi być 18:00 - to zależy od indywidualnego rytmu dobowego danej osoby.

Parę sprawdzonych rad ode mnie:
  • jedz 4-5 niewielkich posiłków dziennie, o stałych porach
  • zawsze jedz pożywne śniadanie; jeśli musisz zrezygnować z jakiegoś posiłku, to najlepiej z kolacji
  • ok. 20 minut przed każdym posiłkiem wypij duszkiem 1-2 szklanki wody; "zapchasz się" i zjesz mniej
  • pij dużo wody mineralnej niegazowanej (ok. 2 litry dziennie)
  • pij zieloną i czerwoną herbatę, ale bez cukru; jeśli już musisz słodzić, używaj miodu
  • jedz dużo warzyw, ale nie przesadzaj z owocami, bo zawierają dużo cukrów
  • białe pieczywo zastąp razowym, jedz pełnoziarniste płatki, makarony
  • tłuste mięso zastąp chudym: jedz chude wędliny drobiowe, pierś z kurczaka i indyka, chudą wołowinę, chude ryby, owoce morza
  • tłusty nabiał zastąp chudym: jedz jogurty o niskiej zawartości tłuszczu i cukru, masło/margarynę zastąp chudym twarożkiem, zamiast śmietany używaj jogurtu naturalnego, pij chude mleko
  • nie jedz wszelkiego rodzaju fast-foodów
  • nie smaż potraw - najlepiej gotować na parze bądź piec na grillu
  • zupy gotuj na samych warzywach - nie na mięsie ani kostkach rosołowych; zagęszczaj jogurtem naturalnym albo chudym mlekiem, nie śmietaną
  • nie używaj pikantnych przypraw - wzmagają apetyt
  • sól oszczędnie, a najlepiej zastąp ją ziołami
  • nie głódź się! kiedy chodzisz głodna, organizm dostaje sygnał, by robić większe zapasy i odkłada więcej tłuszczu, przez co nie dość, że nie schudniesz, a możesz jeszcze bardziej przytyć; bądź najedzona, ale nie do syta
  • jedz długo i powoli, dokładnie przeżuwając każdy kęs; dopiero po ok. 20 minutach od zjedzenia pokarmu, żołądek wysyła sygnał do mózgu, że jest pełny - jedząc powoli, poczujesz się najedzona zanim pochłoniesz całą porcję, dzięki czemu w efekcie zjesz mniej
  • jeśli często odczuwasz chęć na słodycze, kup sobie w aptece chrom i jedz jedną tabletkę codziennie przed śniadaniem - naprawdę nie ma się po nim ochoty na słodkie
  • nie torturuj się ;); jeśli poczujesz chęć na czekoladę, lepiej zjeść od razu jedną kostkę, niż po paru godzinach katowania się wchłonąć całą tabliczkę (znam to z doświadczenia)

Generalnie zawsze miałam ten sam problem - fajnie byłoby trochę zrzucić, ale bez ćwiczeń, bo leń ze mnie. :P Ale aktywność fizyczna to nie tylko ćwiczenia - można na przykład wejść po schodach zamiast wjechać windą, pójść gdzieś pieszo zamiast jechać autem/autobusem, odkurzyć mieszkanie zamiast kazać mężowi... ;) No i podczas seksu spala się masę kalorii. ;)
Bardzo dziękuję za podpowiedzi, niestety z 3/4 zdaję sobie z tego sprawę. Największy problem mam ze słodyczami, bo je uwielbiam. Z ruchem nie jest u mnie najgorzej pomimo, że nie ćwiczę, ale mam pracę fizyczną. Ponadto zamiast wracać autobusem, zdarza mi się wrócić na piechotę, chodzę na spacery z psem, natomiast z racji tego, że jestem wegetarianką, pochłaniam duże ilości różnych serów. Nie cierpię pić wody. Nie jestem w stanie wcisnąć w siebie nawet 0,5l dziennie, ale nadrabiam to kawą.

Byłam już u dietetyka, kazał zrezygnować mi z serów, co w moim przypadku jest prawie nierealne, jeść jak najmniej się da no i pić tą nieszczęsną wodę.
Miała również robiony pomiar wody w organizmie, nie mam zastojów.
Raz na jakiś czas lubię tez pocieszyć się ajer koniakiem, no i myślę najważniejsza rzecz, gdyby ktoś chciał ze mną ćwiczyć, było by na pewno łatwiej. Niestety ciężko jest kogoś takiego znaleźć i koło się zamyka.
Ja myślę, że trudne jest również to, aby przy odchudzaniu nie wydać fortuny pieniędzy.
Kobieta, która się odchudza, ma również męża, dziecko...
Jak wtedy gotować? Po 2 obiady? Zupa na jogurcie naturalnym zamiast 18% śmietany?
A co ze smakiem? Dla mnie zupa na jogurcie to jakaś masakra. Berbelucha, a nie zupa.
Dziękuję za kolejne odpowiedzi.
Jak wcześniej pisałam jestem wegetarianką i dlatego mam chyba nieco trudniej. Nie jadam zwłok zwierząt, więc wszelkie dania z różnych części ciała odpadają.
Dietetyk układa niestety bardzo skomplikowaną i drogą dietę, na którą mnie po prostu nie stać. Ponad to, jestem w 100% przekonana, że nie będę potrafiła wyeliminować słodyczy z diety. Czasami lubię wypić sobie lampkę wina, albo butelkę ajer koniaku.
Jedna wizyta u dietetyka kosztowała moją znajomą 130zł, a dietetyk to tydzień wymyśla coś nowego. Za każdą kolejną wizytę (co tydzień), życzy sobie 30zł. To dla mnie za dużo.
Stron: 1 2 3 4 5