Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Czy Bóg jest litościwy?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8

Monoceros

Demanufacture

Dobra wobec tego powiedz czy absolut porzeczkowy jest litościwy? :D A tak już na poważnie jeśli to Ci pomoże to Chodzi mi o Katolików należących do Kościoła Rzymskokatolickiego Matki Boskiej Fatimskiej Królowej Pokoju we Włoszech przy ulicy Pizzy3 naprzeciwko zakładu pogrzebowego: Company & Son. Sorry musiałem :D

Chodzi mi o Katolików należących do Kościoła Rzymskokatolickiego :)
Adi napisał(a):Strach Wami rządzi, a nie miłosierdzie.
Boicie się piekła, wiecznego cierpienia, to napędza Waszą wiarę.
Nic nie wiecie o swojej religii.
Ktoś z Was w ogóle sięgnął do pisma świętego?
Wasza wiara powinna się nazywać "Na wszelki wypadek".
Cassius, pieresze dwie linijki sobie przeczą, trzecia wyjaśnia dlaczego.
Czytaj ze zrozumieniem.

Adikus, czytałem i biblię, może nie całą, ale mnóstwo tekstów. Czytałem teksty starego testamentu, czytałem teksty innych religii, czytałem interpretacje pojedynczych jednostek, a cała twoja opinia w powyższym poście wynika z czystej ignorancji. Uważasz że rządzi nami strach, wydaje Ci się, że jesteś perełką, bo odciąłeś się od wiary dla samego siebie. Puste i kompletnie samolubne opinie, wynikają najczęściej z postrzegania tego przez pryzmat własnej osoby, swoich problemów życiowych i tego w jaki sposób sobie z nimi poradziłeś oraz że nie była Ci do tego potrzebna żadna wiara.

Ja dążę do właściwego postępowanie, wiem, że nigdy nie będę idealny, podlegam wielu pokusom życia codziennego, ale nie wierzę też w piekło, takim jaki je się postrzega. Wierzę w Boga i wierzyć będę, ale się go nie boję. Te wszystkie ognie piekielne i wieczne męki wymyślił człowiek. W starym testamencie piekło to pustka, brak życia i świadomości, a dusza to zarówno ciało jak i umysł, więc nie jest powiedziane, że po śmierci w ogóle kiedyś się gdzieś obudzimy. Każdy masz szanse wykorzystać życie w dobry sposób, być szczęśliwym i wierzyć, że to nie będzie koniec.

Demanufacture napisał(a):Sword, przeczytaj jeszcze raz moją wypowiedź.
Też mam luźne poglądy w tym temacie, dlatego uważam, że żeby rozmawiać na konkretny temat religijny (ten temat.) trzeba skonkretyzować, o jakiej religii mówimy.
Jestem agnostykiem, jak już w jakimś wątku pisałam, i dlatego nie przedstawię własnej ideologii. Wierzę w absolut (np. porzeczkowy), ale nie uważam się za Katolika. Więc jak mam mówić, czy Bóg jest litościwy?
I nie, nie staram się nikogo poprawić. Uważam, że rozmawiając na taki temat trzeba (jak wyżej pisałam), mieć konkretne założenia, bo- jak w poprzednim poście pisałam- jeśli byłabym Świadkiem Jehowy- szczerze mówiąc, nie uważałabym, że mój Bóg jest litościwy. Ale będąc wyznawcą obrządku zachodniego- owszem. Bóg daje mi szansę poprawy, mamy czyściec! Teraz rozumiesz?

Wiem, zrozumiałem aluzję, ale nie, wcale nie trzeba mieć konkretnych założeń. Wierzę w co chcę wierzyć, jeśli i moja wiara zakłada istnienie czyśćca, to w niego wierzyć nie muszę. Traktujesz to wszystko podręcznikowo, a w ten sposób nie mogę Ci napisać. "A wierzę w to, nie wierzę w tamto, uważam, że to jest prawdziwe, a to zmyślone." I tak starasz się nas poprawiać, bo kierujesz dyskusję na tor, który nas nie dotyczy.

Jako agnostyk możesz podzielić się wieloma poglądami dotyczącymi mechanizmów wiary oraz tego jak ją postrzegasz. Słusznie uważasz, że nie można poznać wszystkiego, my jako wierzący zdajemy się na akt wiary, a Ty zakładasz, że być może jest Bóg, ale nie możesz postępować zgodnie z doktrynami religijnymi, bo nie masz dowodu na to, że choć trochę są zgodne z rzeczywistą istotą Boga i że on w ogóle istnieje. Dla mnie akurat liczy się to, że nie wykluczasz istnienia Boga i jednocześnie jako wierzący uważam, że Bóg i tak oceni twoje uczynki, a nie wiarę. Możesz też rozpisać to nieco szerzej.
Sword, masz swoje zdanie, ja mam swoje. Poza tym nie wiem, co wieża ma do wiary. :)
Źle odbierasz to, co piszę. Ja nie wyznaję żadnej religii, więc chcę, żeby ktoś powiedział mi, na jaki temat mam się wypowiedzieć, skoro mogę, bo mam swoje zdanie.
I też nikt nie musi trzymać się tego podręcznikowo (mówię o założeniach religii). Też się ich nie trzymałam. Proszę autora wątku, żeby skonkretyzował, skoro ja nie mam założeń i tego religijnego subiektywizmu, na co mam się kierować, do czego odnieść. Nie dotyczy to CIEBIE, tylko MNIE. Pytanie zadałam autorowi, nie Tobie, więc nie wiem, czemu zarzucasz mi coś, co nie ma miejsca.
Monoceros napisał(a):obra wobec tego powiedz czy absolut porzeczkowy jest litościwy? Megasmiech A tak już na poważnie jeśli to Ci pomoże to Chodzi mi o Katolików należących do Kościoła Rzymskokatolickiego we Włoszech Matki Boskiej Fatimskiej Królowej Pokoju przy ulicy Pizzy3
mieszczących się przy zakładzie pogrzebowym: Company & Son. Sorry musiałem Megasmiech
Spoko, złośliwość jest oznaką inteligencji ;) Ale widzisz- tak, ich Bóg jest litościwy. Wszak mają pizze! ;)
Demanufacture napisał(a):Odpowiem Ci na nie, jak skonkretyzujesz, który Bóg
To ilu ich jest?
Ponoć bóg jest jeden, tak słyszałem Mysli

Monoceros

Szczerze? Sword mnie wyręczył trochę, bo podobnie bym odpisał hmm tak już na poważnie. Dlaczego uważasz, że ich Bóg jest litościwy? (Oczywiście oprócz tej pizzy ;)) Masz jakieś własne poglądy na ten temat?
Adikus napisał(a):Demanufacture napisał(a):Odpowiem Ci na nie, jak skonkretyzujesz, który Bóg

To ilu ich jest?
Ponoć bóg jest jeden, tak słyszałem Mysli
Jahwe, Allah, Flying Spaghetti Monster... wybór masz ogromny :)
Demanufacture napisał(a):Sword, masz swoje zdanie, ja mam swoje. Poza tym nie wiem, co wieża ma do wiary.
Nie wykluczam. Co wieża ma do wiary? To że każdy popełnia błędy, a w twoje posty również poprawiamy. Nie gniewaj się na mnie.:*

Jeśli ciekawi Cię nasze zdanie, czy jak to teraz podkreśliłaś, zdanie autora wątku (pamiętaj, że pisząc posty godzisz się na otwartą dyskusję), to przecież jasno się podpisał pod tym co napisałem, więc opinie znasz. Wyraźnie dałaś nam do myślenia, że wydaje Ci się, że my przynależąc do konkretnego odłamu kierujemy się ścisłym tokiem myślenia lub konkretnym wyglądem świata pozagrobowego. Potem wycofujesz się i twierdzisz, że nie miałaś tego na myśli. Skoro oboje odebraliśmy to w podobny sposób, to jeśli faktycznie masz coś innego na myśli, powinnaś popracować nad przekazem.

Chcesz wiedzieć na jaki temat masz się wypowiadać, studiowałaś religioznawstwo? Haha A na poważnie skoro wiara Cię nie dotyczy, to jedyną opinia jaką możesz wpłynąć na nasze zdanie jest opisanie twoich własnych spostrzeżeń jako agnostyka. Możesz nam powiedzieć, który odłam jak funkcjonuje i w co tam ludzie wierzą, ale nie o to było pytanie autora wątku. On pytał o nasze perspektywy osobiste, a nie doktryny kościelne.

Szanuję twoje zdanie Roza Lecicalus, powiem nawet, że takie otwarte podejście to część moich poglądów, też mam w sobie wiele z agnostyka, ale wciąż uważam, że sprowadzasz dyskusję na niewłaściwy tor. My mamy dostęp do wiedzy religijnej, tym bardziej jako wierzący, a dyskutujemy o własnych interpretacjach. Możemy co najwyżej nawiązać do konkretnej zasady, czy wiary w niebo diabełki, czyścice, kary itd, nie szukamy tego co już jest stworzone przez religie i ich odłamy.

Adikus, kwestię wiary lepiej zostaw wierzącym. Jeśli lubisz się nabijać z wiary i szydzić z naszego zdania, to masz chyba z tym jakiś kompleks osobisty. Każdy z nas pokłada w tym dużą cząstkę siebie. Ten twój post zostawiam, żeby wiadomo było o czym mowa. Resztę wydzielam do kosza, bo to zwykły offtop. Może masz rację, Boga nie ma, tyle odłamów i bogów, że to staje się oczywiste, ale dowodu nie masz, a ludzie lubią się rozłamywać na cząsteczki niszcząc pierwotne prawdy i założenia. Taka nasza natura. Daj innym spokój z tym i nie męcz mnie więcej swoim negatywnym nastawieniem. Wiara ma wiele zalet z których my korzystamy. Tyle osób nie wierzyłoby, gdyby nie nie wynikało z tego coś dobrego. Poza tym trzyma ludzi w rydzach lepiej niż kodeks karny, więc powinieneś się cieszyć.

Dla mnie Bóg jest miłosierny i nic tego nie zmieni. Mam sporo odmiennych poglądów od kościoła katolickiego, ale ta kwestia się nie zmienia. Uważam, że Bóg w którego wierzę wypełnia jakiś plan, którego my pojąć nie możemy, a życie które toczymy jest jego częścią i musimy udowodnić, że jesteśmy godni istnienia. Skoro wciąż żyjemy, choć tworzymy tyle zła, to musi być tu mowa o jakimś rodzaju litości.
Widzisz, Kolego. Może niekoniecznie dobrze sformułowałam to, co chciałam przekazać. Poza tym- fajnie jest rozmawiać rozpatrując sprawę pod wieloma kątami, dlatego ciągnę temat w trochę innym, niż zamierzonym odgórnie wymiarze. :) Uważam, że nawet jak ktoś się nie zgadza ze zdaniem innych osób, powstają konsekwencje zupełnie pozytywne- poszerzanie horyzontów. :) I do tego w sumie dążę. Prowokuję, również Ciebie, do wypowiedzi, która uzasadnia Twoje opinie, a to pomaga mi rozumieć Twoje zdanie. (No i podkręca dyskusję:P) Uważam to za zdrową formę trollingu ;)
Co do mojego podejścia do wiary- wierzę w to, co można udowodnić. Z reguły. Zdarzają się rzeczy, których za pomocą fizyki czy matematyki nie wytłumaczymy. Najłatwiej to uzasadnić na podstawie powstania kosmosu. Wiemy, że się rozszerza, potrafimy oszacować z jaką prędkością, wiemy już od dawna, że założenia większości religii, historia świata przez nie szerzona jest w zacnej większości nieprawdziwa. Okej. Tyle wiemy. A skąd się ten kosmos wziął? Pies pogrzebany. Nauka ma teorie, ale nie umie żadnej z nich udowodnić. Może ludzie nie dysponują wystarczającą wiedzą, a może stworzył to ktoś, kogo nasz umysł nie pojmuje. Jeśli udowodnią naukowo za mojej kadencji, skąd się wziął wszechświat- odrzucę wiarę w bóstwa. Jeśli nie- do końca życia pozostanę osobą po części wierzącą w "coś". To tak w ogólnym zarysie. :)
P.S. Co do religii chrześcijańskich- Biblia jest fajną książką (chociaż nie w całości) pełną uniwersalnych zasad moralnych.
Pod wieloma kątami? Nie bardzo, szczególnie tutaj gdy kątów jest więcej niż ziarenek piasku na pustyni. Staram się skupić na tym konkretnym pytaniu, a cała reszta wypowiedzi, to jak zauważyłaś uzasadnienie raczej tego w jaki sposób traktuję wiarę, a nie czy Bóg jest litościwy, czy nie. Tu odpowiedź jest krótka. Zaznaczyłem też, że same teorie katolickie, czy dowolne inne, nie grają tutaj znaczącej roli, są jedynie sugestiami, bo ja i wielu, wielu innych, nie łykam tego co kościół głosi jako prawdę absolutną, czyli tak jak to się wielu innym ludziom wydaje. Dlatego m.in nie chciałem rozgrzebywać doktryn, prawd i historii związanych z kościołem i wiarą w Boga, bo to już aspekt uwarunkowany przez sam odłam religii, a ja mam odmienne zdanie i o to pytał autor, ja my to postrzegamy. W kościele powiedzą, że Bóg kieruje się miłością przy osądzaniu ludzi, a ja powiem inaczej i to jest różnica zdania.

Dziękuję, że się jednak podzieliłaś skrawkiem tego co o tym myślisz. Wolę własnie takie wypowiedzi niż te agresywne w stosunku do naszych przemyśleń. To jest coś obiektywnego i mi się bardzo podoba.
Jeśli chodzi o mnie, jestem chyba po środku, chciałabym wierzyć, ale coraz bardziej bliżej mi do pełnego ateizmu. Ludzie od zawsze mieli swoich Bogów, bo to im pomaga. Dzisiaj strasznie zraża mnie bezwzględna wiara innych. Za wiele tutaj niejasności, zbyt dużo ograniczeń i narzucania kosmicznych teorii wiary. Strasznie egoistycznym jest uważać, że Stwórca dba właśnie o nasze życie i sprawdza nas na każdym kroku. Jesteśmy tylko ziarnkiem piasku wszechświata, jak pisał to już wasz administrator. O wiele bardziej przemawia do mnie ta teoria. A jeśli Bóg istnieje rzeczywiście, jak może mieć do mnie pretensje o to, że nie potrafiłam uwierzyć na słowo ludziom sutannach, którzy popełniają więcej grzechów ode mnie i są niegodni mojego zaufania? Jestem istotą myślącą, taką, jaką niby mnie stworzył, więc?
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8