Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Czy Bóg jest litościwy?
#41
  Odpowiedz
#42
Haha jeden się zapytał o to chociaż, ale masz prawo, a od tego przecież jest forum i dyskusja. Skoro się zapytałeś to odpowiem. Hmm jakby to powiedzieć, stanowisko z tego co widzę mam podobne do Ciebie. Nie tylko mnie to interesuje i poniekąd ciekawi, ale chce zobaczyć jak widzą to inni. Chce po prostu zgłębić coś co wpajano mi całe życie od momentu gdy mnie ochrzczono, jednak człowiek myślący zadaje sobie pytania i się zastanawia, pogłębia. Nie jestem ani ściśle wierzącym, ani do końca ateistą. Coś jak agnostyk. Ja po prostu zakładam możliwość istnienia istoty wyższej, jednak wychodzę z założenia, że to od nas samych, w gruncie rzeczy wiele zależy. Nie mówię że coś jest, ale też nie mówię, że tego nie ma. Patrząc na wiele religii widzę, że coś jest wspólnego w nich, a mimo to ludzie ze sobą walczą, zabijają się gdy Bóg na to patrzy. Czy ja nie mogę podobnie? Popatrzeć, poobserwować, popytać? Mogę i z tego korzystam. Wiedząc że coś jest, próbuje to zgłębić tak by się czegoś dowiedzieć i to poznać. Lecz to duże wyzwanie zgłębić coś, o czym nie mamy pojęcia i tego nie widzieliśmy. W końcu człowiek uczy się cały czas. Tak samo jak religia, wiara potrzebna była do utrzymania porządku, ludzie zawsze będą próbowali się przeciwstawić. Taka natura człowieka. W końcu musi się kiedyś przełamać i przeciwstawić według wątpliwości, nakazów itp. Uważam, że może ktoś tam jest, ale to ode mnie zależy co zrobię, nie od istoty wyższej, która ponoć dała przykazania (ludzie i tak łamią i łamać będą) według których mamy postępować. To jak będę postępować nikt mi nie może nakazać, a religia jest po to by nam to uświadomić, i tak została stworzona, by uczyć pod z góry założone idde, postępowania, zachowania. Ja po prostu idę swoją drogą :)
  Odpowiedz
#43
Haha Skubaniec, powiem Ci, że zaskoczyłeś mnie. Jakbyś czytał mi w myślach. Stoję delikatnie po tej wierzącej stronie i mówię o tym otwarcie, ale nie wykluczam braku istnienia Boga, nie wykluczam też jego ingerencji w nasz świat i życie, chociaż mam zdanie, że każdy jest kowalem swojego losu. W religii jest dużo dobrego, ten światopogląd w niej zawarty ma prowadzić do dobra, oczywiście nawet to człowiek potrafi zaprzepaścić, bo ile w historii było w kościele złego (inkwizycja, krucjaty itd.). Im się więcej wie i rozumie, tym bardziej przyjmuje się własny tok myślenia i oddziela ot kościelnych historyjek. Religia jest potrzebna, bo to pewne doświadczenie, które poszerza horyzont poznawczy świata.
  Odpowiedz
#44
Zdecydowałem się wypowiedzieć teraz, to będą trzy podobne stanowiska po kolei.
Czasami myślę, że chciałbym mieć całkowite przekonanie co do istnienia Boga, lub przeciwnie - że Boga niema. W innych sprawach mam na ogół jasnookreślone zdanie i szczerze mówiąc denerwuje mnie, że w tak istotnej kwestii nie mam zdania. Już nie wierzę - tak jak na lekcjach religii w zerówce - w ulepienie Adasia z gliny i danie mu życia przez chuchnięcie, ani w inne tego typu czarodziejskie historie. To, że nie wykluczam istnienia jakiejś siły wyższej, nie jest spowodowane strachem jak tu ktoś sugerował. To raczej pragnienie, żeby ludzkie życie było czymś więcej niż zbiorem przypadków, reakcji i interakcji, rachunkiem prawdopodobieństwa.
Żeby odpowiedzieć na pytanie w tytule wątku, trzeba założyć, że Bóg jest, więc załóżmy.
Jeśli jest, to bywa litościwy, ale bywa też okrutny. Czasem może ocalić kogoś z katastrofy, czasem pozwolić na zgwałcenie i zamordowanie niemowlaka. Jest nieprzewidywalny.
[Obrazek: Y3AbJ8Z.jpg]
  Odpowiedz
#45
Swordancer, Monoceros, moje stanowisko jest podobne do waszego, z tym, że mi jest bliżej do ateizmu, niż do wiary. Chciałabym wierzyć, ale nie potrafię. Nie znaczy to jednak, że jest mi z tym niedobrze. :) Wręcz przeciwnie, w jakimś stopniu daje mi to spokój.
  Odpowiedz
#46
Ja też nie czuje się źle ze świadomością swojego ateizmu.
Ciesze się, że nie biorę udziału w tych religijnych obrządach, bo sposób w jaki są one obchodzone, mnie odpycha. Narzucanie mi kosmicznych wierzeń na siłe działa na mnie jak płachta na byka.
Brak wiary w bóstwo pomaga mi w umocnieniu wiary w siebie.
To mi pomaga.
[Obrazek: Polska_Flaga.gif] piszę poprawnie
  Odpowiedz
#47
Co do tych nieszczęść które przytrafiają się ludziom, to ja myślę że to nie jest wina Boga.
Jest również szatan, który nas kusi do złych rzeczy, tak aby w końcu zniszczyć człowieka, a często jest tak, że człowiek przegrywa z nim, odstawiając na bok Boga, który nie wyjmie czarodziejskiej różdżki i odmieni człowieka. Wolny człowiek musi sam wiedzieć jak postąpić. Znamy historie Adama i Ewy, którzy zgrzeszyli i utracili raj. Pan powiedział czego mają nie robić, a akurat oni to zrobili za sprawą diabła i uwolnili grzech, który rozprzestrzenił się po ziemi. Bóg walczy z szatanem i tą długowieczną wojnę wygra. On dał człowiekowi wszystko, ale człowiek przegrywając z pokusami szatana utracił to.
"Bądź dobrej myśli, bo po co być złej" - Stanisław Lem.
  Odpowiedz
#48
Na forach właśnie to jest ciekawe - tyle nas jest, wydawało mi się, że niektórych poznałam (na tyle, na ile pozwala sieć). A tu psikus - ciągle dowiaduję się o was czegoś nowego. Niektórzy natomiast swoją wypowiedzią w tym wątku tylko potwierdzają to, jak ich postrzegam. Ta dyskusja jest tak bardzo atematyczna jak to tylko możliwe, myślę, że większość postów spokojnie można by było przenieść do wątku "Jaka jest Twoja wiara". :P Pamiętajcie - nie zastanawiamy się tutaj nad istnieniem Boga. Na potrzeby tematu zakładamy, że on istnieje. I teraz możemy sobie gdybać, albo też, jeśli ktoś jest pewien, określać charakter Najwyższego.

Litość oznacza ni mniej ni więcej jak współczucie dla kogoś, a więc swego rodzaju postawę - jest mi kogoś szkoda, a więc postaram się zrobić coś, aby mu było lepiej. Ah, widzę już, że będę pisać na podstawie swoich doświadczeń życiowych, no ale trudno. Litość to dobroduszność, miłosierność, humanitaryzm, chęć udzielenia pomocy.

Zanim jednak zastanowimy się nad litościwym (lub nie) Bogiem, to powinniśmy pomyśleć nad tym jaki on ma wpływ na nasze życie.
1. Jeśli ludzie są tylko lalkami w teatrze Boga i grają według jego scenariusza, to zastanawianie się nad charakterem Boga jest zupełnie bezsensowne. Działamy pod jego dyktando, tu nie ma miejsca na uczucia.
2. Jeśli Bóg podtyka nam pod nos różne drogi, ale sami podejmujemy decyzję w którą stronę pójdziemy - sprawa ma się zupełnie inaczej, prawda? Nieprawda. Dlaczego miałby być litościwy dla kogoś, kto zbłądził, skoro może wtedy powiedzieć - "Dawałem mu inną drogę do wyboru, ale z niej nie skorzystał, teraz niech Mefisto się nim zajmie".
3. Jeśli Bóg jest obserwatorem, od którego nie zależy ani to co nas spotyka, ani to jaką decyzję podejmiemy, a jego jedynym zadaniem jest osądzanie delikwentów - tak, dopiero tutaj pytanie o jego charakter staje się zasadne. Jak pisaliście wcześniej wiele zależy od religii, odłamu a może nawet pojedynczej parafii - pojedynczego proboszcza - w każdym razie jednostki/grupy; zależy to od tego jak Bóg jest przedstawiany. Czy jest to Bóg kochający, który z radością wita marnotrawnego syna, czy też Bóg, który bez wahania zamienia w kamień kobietę, której jedyną winą była nieposkromiona ciekawość.

Nie wyobrażam sobie Boga, który czułby litość dla pedofila, albo mordercy (takiego Trynkiewicza na przykład). Jeśli Najwyższy miałby mieć taki charakter, to już w tej chwili odrzuciłabym wiarę w Boga. Nie, o wiele bardziej podoba mi się wizja 'strasznego', sprawiedliwego Boga.
No właśnie, sprawiedliwość. Moje imię wywodzi się z języka greckiego, oznacza "obrońcę mężów" - człowieka sprawiedliwego. Odkąd pamiętam sprawiedliwość stała na czele mojej hierarchii wartości. Wciąż się waham czy na szczycie znajduje się sprawiedliwość właśnie, czy rodzina, ale nie o tym wątek. (Dygresji nie da się unikać, ale można je poskramiać :) ). Sama zresztą myślę, że gdybym kogoś zabiła (hipotetycznie, aby nie było) nie uciekałabym przed konsekwencjami. Nie chciałabym litości, bo jak pisał Prus w "Lalce" - "Litość jest to uczucie równie przykre dla ofiarowującego jak i dla przyjmującego.". To była moja decyzja i litość nie powinna mieć tutaj nic do rzeczy.

Gdy zaczynałam pisać post, sama nie wiedziałam do jakiego wniosku dojdę. A tu proszę, zwycięża najzwyczajniejsza hierachia wartości.

Sprawiedliwość, a nie litość.
Free Your Mind!
  Odpowiedz
#49
  Odpowiedz
#50
  Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Co to jest Bulla papieża Franciszka? Baron 2 1 624 07.06.2017, 10:24
Ostatni post: SNOWDOG
  Najważniejszy jest zawsze pierwszy krok... bronmus45 0 1 876 01.10.2014, 08:24
Ostatni post: bronmus45
  Sex jest złem. Paweu 25 9 828 06.04.2014, 08:53
Ostatni post: Mesajah
  Jaka jest Twoja wiara? - ankieta Paweu 17 10 433 22.03.2014, 23:57
Ostatni post: skrzypas
  Co to jest spowiedź? Czy jest to potrzebne? adam-as 47 17 009 06.12.2013, 12:37
Ostatni post: Paweu

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości